Iwanow: Królestwo za bramkarza młodzieżowca?

Iwanow: Królestwo za bramkarza młodzieżowca?
Fot. Cyfrasport
Raków Częstochowa stara się pozyskać niedawną rewelację Jagielloni Białystok Xaviera Dziekońskiego. Zawodnika, który bardzo szybko wdrapał się do wyjściowej jedenastki „Żubrów”, by w równie spektakularny sposób z niej „wylecieć”.

Ciągle niewyjaśniony format obecności tak zwanego „młodzieżowca” w polskiej PKO BP Ekstraklasie nieustannie wpływa na ruchy transferowe polskich klubów. Liga rusza już za dwa tygodnie, a ciągle nie wiadomo, czy przepis o konieczności obecności piłkarza z rocznika 2001 lub młodszego będzie spędzał sen z powiek wielu szkoleniowcom naszej ligi.

Czy też zwycięży opcja „minutowa”, która pozwoli klubom na mniej restrykcyjne ustalanie wyjściowego składu i przeprowadzania zmian oraz szersze pole manewru. Ale w związku z tym, że wiadomo, że nic nie wiadomo, trzeba działać tak, jakby miała obowiązywać dotychczasowa wersja.

 

Szykujący się do meczu o Superpuchar Polski, ligowy start i w końcu rywalizacji z Astaną w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Konferencji, Raków Częstochowa stara się pozyskać niedawną rewelację Jagielloni Białystok Xaviera Dziekońskiego. Zawodnika, który bardzo szybko wdrapał się do wyjściowej jedenastki „Żubrów”, by w równie spektakularny sposób z niej „wylecieć”. O zmianie statusu tego wciąż nastolatka decydowały nie tylko kwestie sportowe ale i „kontraktowe”.

 

Marek Papszun ma już do dyspozycji najlepszego bramkarza ligi Vladana Kovaćevića, który cieszy się dużym zainteresowaniem europejskich firm i pewnie trzeba się liczyć z tym, że bardzo dobra oferta może skusić właściciela Michała Świerczewskiego do transakcji.

 

Bośniak w ubiegłym sezonie kręcił trochę nosem, że nie grał we wszystkich spotkaniach. Ale Papszun wiedział co robi: musiał trzymać „pod prądem” także jego zmiennika Kacpra Trelowskiego. Z dwóch powodów. Po pierwsze pozostali młodzieżowcy w kadrze nie zawsze byli w stanie dać jakość, jakiej wymaga szkoleniowiec częstochowian. Po drugie, wiadomo było, że drużyna walczyła także o Puchar Polski – skutecznie – a w tych rozgrywkach istnieje obowiązek wystawienia dwóch piłkarzy o wiadomym statusie.

 

Trelowski grał więc w lidze także po to, by być gotowym do takiego wyzwania, jakie spotkało go w finale na PGE Narodowym z Lechem Poznań. Drugim „młodym” był … Ben Lederman. Dzięki Bogu, że poza hiszpańskim i izraelskim paszportem miał także polski. To nie było wprawdzie decydujące, że związał się Rakowem. Ale miało znaczenie.

 

Dziekoński jest „okazją” na naszym rynku, bo ze względu na „krótką” umowę w Białymstoku można go pozyskać w miarę tanio, a w Jagielloni zebrał już zarówno dobre jak i negatywne doświadczenie. W przypadku odejścia Kovaćevića klub zostałby jednak z dwoma niespecjalnie ogranymi golkiperami.

 

Obaj razem na boisku znaleźć się nie oczywiście nie mogą. Perspektywę sprzedażową mają jednak sporą. Jeżeli Bośniak zostanie, trudno nie przypuszczać, że Xavier pójdzie gdzieś na wypożyczenie. Musi gdzieś łapać minuty i mecze. Chętnych na pewno nie zabraknie. Ma sporo atutów. W tym ten najważniejszy – jest młodzieżowcem i bramkarzem, a właśnie z tej pozycji polskie kluby korzystają najchętniej w przypadku spełniania obowiązku.

 

Robiła tak Legia Warszawa, Stal Mielec, przez jakiś czas również Cracovia. Ciekawe, że tego wariantu nie był w stanie zastosować Lech Poznań. Przecież w tak dobrze prosperującej „fabryce” piłkarzy za chwilę okaże się, że także John Van Den Brom zacznie się drapać po głowie, gdy będzie musiał wystawić „młodziaka”.

 

Filip Szymczak raczej nie wygryzie ze składu Mikaela Ishaka, a Filip Marchwiński Joao Amarala, lub pozyskanego „przed chwilą” Afonso Sousę. Jeżeli wiemy od dawna, że akademia z niewiadomych przyczyn nie jest w stanie ukształtować wartościowego bramkarza, Artur Rudko „zdążył” już popełnić błąd w sparingu z Widzewem, a Filip Bednarek też nie daje pewności, że wybroni „Kolejorzowi” kilku spotkań, to może zastanawiać, czemu w poszukiwaniu wzmocnień nie podjęto właśnie działań w stronę młodzieżowego bramkarza?

 

Raków za chwilę może mieć dwóch dobrze rokujących zawodników na tej pozycji i z tej możliwości korzystać, mając w perspektywie również zysk ze sprzedaży. Przykład Mateusza Lisa, który przeszedł przecież przez juniorskie zespoły Lecha i – nomen omen – grał także w Rakowie – pokazuje, że w tej kwestii przy Bułgarskiej jest jeszcze sporo do zrobienia.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Francja - Niemcy. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie