Wimbledon. Erin Routliffe o współpracy z Alicją Rosolską: Jest między nami dobra chemia
Erin Routliffe opowiedziała w rozmowie z Tomaszem Lorkiem dla Polsatu Sport o współpracy z Alicją Rosolską. - W trudnych chwilach się wspieramy, jesteśmy w tym razem. Zdecydowanie jest między nami dobra chemia i wierzę, że pomoże nam to dalej rozgrywać dobry turniej - oznajmiła z nadzieją Nowozelandka.
Tomasz Lorek: Dziewczyna z Nowej Zelandii, z wyspy, która słynie z wulkanu Ruapehu. Na korcie jesteś wulkanem czy oazą spokoju?
Erin Routliffe: Myślę, że jestem emocjonalną osobą. Być może jestem trochę wulkanem.
Aktywnym?
Mam nadzieję, że nie za bardzo (śmiech). Alicja Rosolska pilnuje, żebym nie wybuchła.
ZOBACZ TAKŻE: Wimbledon: Alicja Rosolska po awansie do ćwierćfinału debla: Jesteśmy na dobrej drodze
Słyszałem, że twoi rodzice byli żeglarzami. To prawda?
Tak, mój tata był żeglarzem. Mieszkał w Ontario, niedaleko Toronto. Gdy mieli po trzydzieści lat, rodzice uznali, że rzucą wszystko i wyruszą w świat. Moja mama zaszła w ciążę po około dwóch latach. Poznali oni ludzi z Nowej Zelandii, którzy powiedzieli, że to idealne miejsce, żeby urodzić dziecko. Rodzice uznali, że to dobry pomysł i tam popłynęli. Rodzicom bardzo się spodobało. Żyliśmy tam przez pięć lat. Tam na świat przyszły także moje dwie siostry. Wtedy przeprowadziliśmy się do Kanady. Miałam wtedy pięć lat.
Jak dobrze znacie się z Alicją Rosolską?
Każda para ma inaczej. Ja bardzo potrzebuję osobistej relacji. Sądzę, że Alicja także. Bardzo dobrze czujemy się w naszym towarzystwie, możemy mówić, co chcemy. W trudnych chwilach się wspieramy, jesteśmy w tym razem. Zdecydowanie jest między nami dobra chemia i wierzę, że pomoże nam to dalej rozgrywać dobry turniej.
Znasz polskie jedzenie?
Przed French Open spędziłam tydzień z Alicją u jej rodziców w Warszawie. Wtedy powiedziałam jej, że chcę spróbować wszystkich polskich potraw. Jadłam barszcz, ale także pierogi. Gdy byłam mała, pamiętam, że rodzice zawsze je jedli, a ja nie wiedziałam, że pochodzą one z Polski. Spróbowałam więc wszystkich możliwych rodzajów. Jadłam wszystko, co się dało.
Jak to jest z tym słynnym myciem włosów?
Jestem bardzo przesądna. Przed turniejem bardzo dokładnie umyłam włosy. W trakcie oczywiście biorę prysznic, używam odżywki do włosów. Nie używam tylko szamponu. Nie chcę z nich zmyć mojego szczęścia. To mój przesąd.
Przejdź na Polsatsport.pl