Alicja Rosolska po odpadnięciu z Wimbledonu: Liczę, że jeszcze tu wygram
Alicja Rosolska przyznała, że w przegranym meczu w ćwierćfinale deblowego turnieju na Wimbledonie była na korcie zbyt spokojna, ale ogólnie jest zadowolona z gry wspólnie z Nowozelandką Erin Routliffe i liczy, że jeszcze zdąży zwyciężyć na tych kortach.
Rozstawione z numerem 11 Rosolska i Routliffe przegrały w środę w amerykańską parą Danielle Collins i Desirae Krawczyk w trzech setach 1:6, 7:6, 3:6.
"Walczyłyśmy, ale nie grało nam się tak dobrze jak w ostatnim meczu i osobiście czułam, że trochę śpię na tym korcie. Przez cały mecz próbowałam się pobudzić, bo czułam, że moja energia jest trochę za niska i takie piłki na reakcji, gdzie normalnie gra na obronie idzie mi lepiej, psułam. Więc nie jestem do końca zadowolona ze swojej gry dzisiaj, ale generalnie jesteśmy zadowolone, bo gramy coraz lepiej jako drużyna" - mówiła Rosolska.
ZOBACZ TAKŻE: Ostatnia Polka odpadła z turnieju
Rosolska raz - w 2018 r. - awansowała do półfinału turnieju deblowego na Wimbledonie. Jak przyznała, choć teraz jako tenisistka jest lepsza, bo gra pewniej i spokojniej, to w środę tego spokoju było trochę zbyt dużo. "Przed tamtym ćwierćfinałem nie spałam w nocy z emocji, bo już chciałam wyjść na kort i zagrać ten ćwierćfinał, wyszłam na kort pełna emocji. A tym razem wyszłam taka spokojna, spokojna, zbyt spokojna. Także pogoda dziś była taka senna i wiem, że nie tylko ja zareagowałam na nią tak trochę sennie" - wyjaśniła polska tenisistka.
Wyraziła jednak nadzieję, że ponieważ coraz lepiej rozumie się na korcie z Routliffe, nie jest to jeszcze jej ostatnie słowo na Wimbledonie. "Gra nam się coraz lepiej, więc mam nadzieję, że jeszcze jeden Wimbledon razem zagramy i jeszcze zdążę go wygrać" - powiedziała.
Przejdź na Polsatsport.pl