Tour de France: Duński kolarz wygrał 13. etap, Jonas Vingegaard nadal liderem

Pedersen, mistrz świata ze startu wspólnego z 2019 roku, wyprzedził na finiszu dwóch ostatnich towarzyszy ucieczki - Brytyjczyka Freda Wrighta (Bahrain-Victorious) oraz Kanadyjczyka Hugo Houle'a (Israel-Premier Tech).

ZOBACZ TAKŻE: Kolejny kolarz wykluczony z Tour de France. Powodem COVID-19

Pół minuty po nich finiszowało trzech kolejnych uczestników ucieczki, a tę grupkę przyprowadził Szwajcar Stefan Kueng (Groupama-FDJ).

Peleton, w którym byli wszyscy faworyci wyścigu, dojechał do mety ze stratą ponad pięciu minut do zwycięzcy.

W czołówce klasyfikacji generalnej nie doszło do zmian. Vingegaard wciąż ma przewagę dwóch minut i 22 sekund nad Słoweńcem Tadejem Pogacarem (UAE Team Emirates), triumfatorem dwóch poprzednich edycji "Wielkiej Pętli". Trzecie miejsce, ze stratą 2.26, zajmuje Brytyjczyk Geraint Thomas (Ineos Grenadiers).

- To był trudny etap dla wszystkich, było bardzo gorąco. Wiedziałem, że jestem w formie, ale straciłem pierwsze okazje na początku Tour de France. Nasza drużyna przyjechała na wyścig po zwycięstwa etapowe. Dla mnie nie pozostało wiele szans i cieszę się, że dziś taką wykorzystałem - powiedział Pedersen, który jest już trzecim Duńczykiem na liście triumfatorów etapowych, obok Vingegaarda i Magnusa Corta.

Zawodnicy z kraju, gdzie rozpoczęła się tegoroczna "Wielka Pętla", odnieśli trzy zwycięstwa w ciągu czterech ostatnich dni.

- Rano ustaliliśmy, że dobrze byłoby znaleźć się w ucieczce z udziałem co najmniej czterech kolarzy. Tak się też ułożyła sytuacja na trasie, a gdy do mety zostało 10 kilometrów, próbowałem podzielić ucieczkę, ponieważ trudno byłoby mi kontrolować większą liczbę zawodników - dodał Pedersen. To jego 24. zwycięstwo w karierze i pierwsze w Tour de France.

Z Polaków w peletonie finiszował tylko Łukasz Owsian (Arkea-Samsic). Rafał Majka (UAE Team Emirates) przyjechał 18 sekund za główną grupą i wciąż zajmuje 19. miejsce w klasyfikacji generalnej.