Tour de France: Jonas Vingegaard obawia się... kibiców
Lider Tour de France Duńczyk Jonas Vingegaard obawia się, że jego marzenia o zwycięstwie w wyścigu mogą zostać zdruzgotane przez kibiców, którzy wbiegają prawie pod koła rowerów i tak głośno krzyczą, że stwarzają ryzyko zakażenia koronawirusem poprzez wypluwane drobinki wirusa.
Następne obowiązkowe testy na Covid-19 odbędą się w poniedziałek podczas dnia wolnego i będą ostatnimi w tym wyścigu, który zakończy się 24 lipca w Paryżu.
"Bardzo i wręcz panicznie obawiam się tego dnia, ponieważ nie chciałbym zakończyć wyścigu z tak głupiego powodu jak pozytywny wynik. Przy takiej liczbie ludzi na trasie podczas etapów wspinaczkowych, gdy męcząc się wdychamy dużo powietrza, ryzyko zakażenia jest jak najwyższe, lecz niestety nic z tym nie da się zrobić. To trochę jak gra w ruletkę. Wszyscy wiedzą, że wirus rozchodzi się drogą kropelkową" - powiedział Vingegaard duńskiemu dziennikowi "Ekstrabladet".
Inny z Duńczyków Michael Morkov z zespołu Quick-Step Alpha Vinyl dodał: "Te setki, a nawet tysiące ludzi zgromadzonych w tak ciasnym miejscu krzycząc plują wręcz na nasze głowy i zachowują się jak szaleni, będąc wyraźnie pod wpływem alkoholu. To sprawia, że na ostatnich etapach czułem się jak na zatłoczonym krytym stadionie pełnym kibiców bez dostępu do powietrza".
Po 13. etapach Tour de France liderem jest Vingegaard z zespołu Jumbo-Visma, z przewagą 2.22 min nad Słoweńcem Tadejem Pogacarem z UAE Team Emirates oraz 2.26 nad Brytyjczykiem Geraintem Thomasem z Ineos Grenadiers.
Przejdź na Polsatsport.pl