Karol Kłos o tym, dlaczego mecze z Iranem są zawsze "gorące"
- Myślę, że po prostu są dwie drużyny, które bardzo chcą wygrać, dlatego właśnie jest tak "gorąco" i dzieją się różne rzeczy podczas meczów - powiedział środkowy reprezentacji Polski Karol Kłos przed ćwierćfinałowym spotkaniem Ligi Narodów z Iranem.
Marcin Lepa: Mecze z Iranem zawsze są nerwowe. Mówisz "Iran" i myślisz - "rok 2014, Łódź"?
Karol Kłos: Bardziej, gdy myślę o Iranie, to mam przed oczami Igrzyska Olimpijskie 2016 w Rio de Janeiro. Tam chyba było jeszcze bardziej gorąco. Był to mecz na przewagi, aczkolwiek mecz z Mistrzostw Świata 2014, znajduje się w moim "top 2". Wszystko fajnie się układało do momentu, gdy Michał Winiarski doznał kontuzji pleców. Grał wówczas "jak z nut", pamiętam, że strasznie "tłukł" z zagrywki i bodajże przy 2:0 niestety jego plecy odmówiły posłuszeństwa. Od tamtego momentu zaczęły się dla nas duże problemy w meczu.
ZOBACZ TAKŻE: Liga Narodów siatkarzy: Ryszard Bosek wskazał najgroźniejszego rywala Polaków
Było też ciągnięcie za siatkę. Jest coś takiego pięknego, sportowego na końcu. Bo na końcu to właśnie boisko mówi prawdę.
Myślę, że po prostu są dwie drużyny, które bardzo chcą wygrać, dlatego właśnie jest tak "gorąco" i dzieją się różne rzeczy podczas meczów. Aczkolwiek wydaje mi się, że przy tych składach, które są aktualnie u nas i w Iranie, to myślę, że aż tak ostro nie będzie.
Sugerujesz, że są to spokojniejsze drużyny?
Tak, trochę tak.
Ty jesteś człowiekiem pogodnie nastawionym do życia. Przydałby się jeszcze jakiś "wesołek", który rozrusza to towarzystwo?
Jest kilku takich u nas, więc nie potrzebujemy większej liczby.
Bolonia to dla was ważne doświadczenie pod kątem sportowym, ale i charakteru? Tu każdy mecz będzie "być albo nie być" w turnieju.
Na pewno będzie to bardzo ważne granie dla naszej drużyny. Zagramy już "o coś" z najlepszymi drużynami na świecie. To zawsze wnosi trochę bagażu doświadczeń dla młodych chłopaków, ale i dla nas, tych mających już to doświadczenie. To fajne granie o stawkę i czuć już powoli tę adrenalinę.
Włosi podnieśli wam ciśnienie?
Jak człowiek głodny, to człowiek zły. Byliśmy głodni po przylocie do Bolonii. Dostaliśmy dwie przekąski zamiast obiadu, ale zostawmy to. Przyjechaliśmy na tyle wcześniej, że na spokojnie można było się wyspać, najeść, odpocząć i nastawić. W środę mamy jeszcze jeden trening, a następnego dnia ruszamy i rzucamy wszystko na jedną kartę.
"Jak człowiek głodny, to człowiek zły". Czy Karol Kłos jest więc głodny gry?
Karol Kłos jest bardzo głodny gry. Myślę, że pokazał już, szczególnie chyba w Polsce, że jest bardzo głodny, bo lubi grać przed polską publicznością.
Przejdź na Polsatsport.pl