MŚ Eugene 2022. Ewa Swoboda: Nie chcemy zostać, a wsiąść do pociągu, który odjeżdża
Polskie sprinterki nie awansowały do finału sztafety 4x100 m w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene. Zajęły szóste miejsce w pierwszym biegu eliminacyjnym. - Szybkości już nie musimy robić. Wystarczy, że będziemy robić zmiany - powiedziała Ewa Swoboda.
Magdalena Stefanowicz, Martyna Kotwiła, Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda biegły po szóstym torze. Uzyskały wynik 43,19 i zajęły szóste miejsce w pierwszym biegu eliminacyjnym. Biało-czerwone zostały wyprzedzone przez Brytyjki, Jamajki, Niemki, Chinki i Kanadyjki.
Pierwszą serię czasem 41,99 wygrała sztafeta Wielkiej Brytanii. Najszybsze w całych eliminacjach były Amerykanki - 41,56.
- Ufamy sobie już teraz. Wiemy, jak się biega i nad czym mamy pracować. Szybkości już nie musimy robić. Wystarczy, że będziemy robić zmiany. Jest nam przykro, ale będziemy nadal pracować. Przed nami mistrzostwa Europy - mówiła dziennikarzom Ewa Swoboda.
Najszybsza polska sprinterka zapewniła, że każda z dziewczyn dała z siebie 100 procent.
- Ja też dałam z siebie 100 procent. Wyszłam jednak jak krowa i Marika we mnie wpadła. Dała mi bliższego kopa i pobiegłam. Fajnie - mówiła z uśmiechem Swoboda.
Inne zawodniczki też nie wyglądały na załamane. Wszystkie mówiły o źle wykonanych zmianach i ogromnym potencjale sztafety.
ZOBACZ TAKŻE: Kelsey-Lee Barber mistrzynią świata w rzucie oszczepem
Najbardziej doświadczona Popowicz-Drapała po raz kolejny zadeklarowała, że ta ekipa jest gotowa na poprawienie rekordu Polski z 2010 roku.
- Widać to po treningach. Doszedł dziś czynnik ludzki. Wyciągniemy wnioski i widzimy się na mistrzostwach Europy. Nie chcemy zostać, a wsiąść do pociągu, który odjeżdża. Dziś byłyśmy szybkie jak nigdy, a niestety wyszło jak zawsze - powiedziała. W jej ocenie sztafeta musi na treningach więcej biegać w rytmie startowym.
Przyznała, że można bardzo dużo, zapowiadać jeszcze więcej. Jest mimo to świadomość, że w końcu trzeba pokazać to na bieżni.
- Myślałam, że finał będzie w zasięgu ręki. Jest nam przykro. To nie jest tak, że tylko tak mówimy, bo czujemy się mocne - wskazała Kotwiła.
Przejdź na Polsatsport.pl