Tour de France: Jonas Vingegaard będzie świętował zwycięstwo

Inne
Tour de France: Jonas Vingegaard będzie świętował zwycięstwo
Fot. PAP/EPA
Tour de France: Jonas Vingegaard będzie świętował zwycięstwo

"Wilk w owczej skórze" - ocenił Jonasa Vingegaard szef jego byłego zespołu ColoQuick Brian Pedersen. 25-letni duński kolarz o twarzy dziecka, który przygodę ze sportem zaczynał od piłki nożnej, w niedzielny wieczór w Paryżu będzie świętować triumf w Tour de France.

Vingegaard przed ostatnim etapem "Wielkiej Pętli" ma ponad trzy i pół minuty przewagi nad zwycięzcą dwóch poprzednich edycji wyścigu, Słoweńcem Tadejem Pogacarem. Od największego sukcesu w karierze dzieli go 115 km. Na ostatnim etapie tradycyjnie nikt już nie atakuje lidera, który ma czas na świętowanie sukcesu, pogawędki, pozowanie do zdjęć i wypicie lampki szampana. Na finiszu pole do popisu mają sprinterzy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Tour de France: Wout van Aert wygrał 20. etap

 

Poprzednio Duńczyk wygrał TdF w 1996 roku, a był nim Bjarne Riis, który później został okryty dopingową niesławą. Im bliżej sukcesu Vingegaarda, tym więcej wspomina się mało chlubnych historiach z udziałem jego rodaków.

 

"Mogę zagwarantować, że jesteśmy całkowicie czyści. Obiecuję. Nikt nie bierze niczego nielegalnego, trzeba nam zaufać" - podkreślił w jednej z wypowiedzi lider Touru.

 

Przygodę ze sportem zaczynał od piłki nożnej, później kolarskie szlify zdobywał jeżdżąc po francuskich górach, gdzie rodzice zabierali go na wakacje, a charakter wykuwał pracując na targu rybnym w rodzinnej okolicy.

 

Najwyższy punkt Danii, wzgórze Yding Skovhoj, znajduje się na wysokości 173 m n.p.m. Nie przeszkodziło to jednak wychować temu krajowi świetnego "górala", który przewagę nad rywalami w tegorocznym TdF wypracował w Alpach, a w Pirenejach jeszcze ją powiększył.

 

Vingegaard urodził się w Hillerslev, wiosce na północnym zachodzie Danii liczącej ledwie 370 mieszkańców. Blady i wątły chłopiec pierwsze sportowe kroki skierował na boisko piłkarskie, ale ze względu na wątłą budowę nie radził sobie najlepiej.

 

"Zawsze w drużynie byłem najmniejszym i najsłabszy fizycznie" - wspominał.

 

Wobec braku perspektyw przerzucił się na rower. Trenował jeżdżąc pod wiatr, który w rodzinnej miejscowości wieje... zawsze. Gdy jako nastolatek zaczął zdradzać oznaki talentu, rodzice zabierali go na wakacje do Francji, gdzie jeździł po alpejskich szosach.

 

"Jeździliśmy tam, żeby mógł trenować. Na początku brałem rower i wspinałem się razem z nim, ale zanim dotarłem na szczyt on zdążył już pokonać trasę w górę i dół kilka razy. Zaliczyliśmy m.in. Glandon i Galibier, a cały lipiec spędzaliśmy na kempingu w Bourg-Saint-Maurice. Dwukrotnie widzieliśmy, jak kolarze rywalizujący w Tourze wjeżdżali na Alpe d'Huez" - wspominał w rozmowie z "L'Equipe" zajmujący się hodowlą łososia ojciec Vingegaarda Claus, który w czwartek wraz z żoną kibicował synowi podczas podjazdu na Alpe d'Huez.

 

W rodzinie Jonas nie jest pierwszą gwiazdą - matka jego partnerki Rosa Kildhal jest celebrytką, od kiedy wzięła udział w duńskim "Tańcu z Gwiazdami" i rywalizowała w programie telewizyjnym dla cukierników.

 

Być może w tym roku Jonasa odmieniła inauguracja "Wielkiej Pętli" w Kopenhadze, podczas której uronił łezkę wyraźnie wzruszony entuzjastycznym przyjęciem i wsparciem kibiców. Po raz kolejny wyszła na jaw wrażliwość i delikatność kolarza, którego pierwszym odruchem na mecie każdego etapu jest wykonanie telefonu do swojej partnerki Trine Hansen i ich córki Fridy.

 

Obie dołączyły do niego w sobotę i ze łzami w oczach przytulał je na mecie "czasówki" w Rocamadour, w której zajął drugie miejsce i praktycznie przypieczętował zwycięstwo.

 

"Zawdzięczam im wszystko, są moimi pierwszymi kibicami" – podkreślił.

 

Jego wielki rywal z francuski tras Słoweniec Tadej Pogacar jest bardziej otwarty, czerpie z popularności i mieszka w Monako, a Duńczyk wciąż jest mało rozpoznawalny i nadal przy każdej okazji wraca w rodzinne strony.

 

"Wie, że są ważniejsze rzeczy niż rower i ściganie. Jest bardzo zorientowany na rodzinę" - opowiada jego kolega z zespołu, Wout van Aert.

 

Wciąż pozostaje skromny, o czym ma świadczyć choćby reakcja na spotkanie z Emmanuelem Macronem w czwartek w Hautacam. "On zna moje imię!" - nie krył zdziwienia, dzieląc się z kolegami z zespołu wrażeniami z rozmowy z prezydentem Francji.

 

"Jonas wciąż pozostaje skryty, nieśmiały. Pracowaliśmy wspólnie, by był bardziej otwarty, żebym to nie ja musiała podejmować wszystkie decyzje" - przyznała jego partnerka Trine, która jest 10 lat starsza od Jonasa.

 

Para poznała się, gdy ona była kierownikiem marketingu w ColoQuick, pierwszym profesjonalnym zespole Vingegaarda. By zahartować nieśmiałego, czy wręcz zamkniętego w sobie i niewierzącego w swoje możliwości młodzieńca, szefowie ekipy wysłali 19-latka do pracy na... targu rybnym w porcie Hanstholm. Od świtu pakował tam solę i dorsza, a trenował dopiero popołudniami.

 

"Charakter człowiek trudno zmienić, ale Jonas-kolarz to istny wilk w owczej skórze" - ocenił Brian Pedersen, jego szef w zespole ColoQuick.

 

W 2019 roku Vingegaard wpadł w oko kierownictwu Jumbo-Visma. Już w barwach tej grupy w 2021 roku zajął drugie miejsce w TdF 2021, a teraz zrobił kolejny krok do przodu.

 

"Nabrał pewności siebie. Bardzo się zmienił, nauczył się być sportowym liderem" – podkreślił van Aert.

mtu, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie