Postawa Rakowa przykładem dla innych. "Odpuszczamy puchary, bo gramy z Podbeskidziem" do lamusa
Do historii polskiego futbolu przeszła już postawa Dariusza Żurawia, który jako trener Lecha Poznań wystawił rezerwowy skład na mecz Ligi Europy z Benfiką, bo kilka dni później "Kolejorz" mierzył się w lidze z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Częstochowski Raków pokazuje, jak należy grać w Europie.
Nie jest powiedziane, że Raków awansuje do fazy grupowej Ligi Konferencji, wszak droga do niej wciąż jest daleka. Częstochowianie muszą w kolejnej rundzie uporać się ze słowackim Spartakiem Trnava a następnie wyeliminować jeszcze jednego rywala, aby pierwszy raz w historii klubu zagrać w europejskich pucharach. Jedno jednak jest pewne - niezależnie od końcowego wyniku, Raków do samego końca będzie grał w zmaganiach na Starym Kontynencie na sto procent swoich możliwości.
ZOBACZ TAKŻE: Liga Konferencji: Raków Częstochowa w trzeciej rundzie eliminacji
Już w poprzednim sezonie, zwłaszcza w jego końcówce, kiedy było jasne, że Raków znowu będzie reprezentował nasz kraj w kwalifikacjach do pucharów, narracja w klubie była jasna - chcemy powalczyć w międzynarodowych zmaganiach o coś więcej niż tylko o pożegnanie się z twarzą i pozostawienie dobrego wrażenia. Tak było w debiutanckim sezonie Rakowa w Europie. Już wtedy podopieczni Marka Papszuna byli blisko awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji. Najpierw po karnych wyeliminowali litewską Suduvę, następnie sensacyjnie okazali się lepsi od rosyjskiego Rubina Kazań. Zostali zatrzymani dopiero w ostatniej rundzie, ale też po walce. Z belgijskim KAA Gent ekipa Rakowa wygrała "u siebie" w Bielsku-Białej 1:0, a w rewanżu straciła szansę na awans w drugiej połowie, przegrywając ostatecznie 0:3.
Raków wyłamuje się z szablonu dotychczasowej postawy polskich klubów w kwalifikacjach. Pierwsze co może rzucać się w oczy, to fakt, że wicemistrzowie kraju i zdobywcy Fortuna Pucharu Polski nie osłabili się kadrowo. Mało tego, nadal szukają wzmocnień. Ileż to już razy przerabialiśmy sytuacje, w których polski klub przed ważnymi meczami w kwalifikacjach do europejskich pucharów zamiast wzmacniać skład, "pozbywał" się czołowych graczy. W Częstochowie kluczem jest zatrzymanie Iviego Lopeza - absolutnie największej gwiazdy RKS-u. Został też bramkarz Vladam Kovacević. Przyszli nowi, którzy nie będą ustępować tym obecnym, bo w Rakowie dewiza jest prosta - ściągamy zawodników po to, aby podnieść poziom sportowy, a nie "zapchać dziurę".
No i oprócz wzmocnień kadrowych liczy się wspomniane wcześniej podejście do gry w pucharach. Nieprzypadkowo został przytoczony przykład byłego trenera Lecha Poznań, Dariusza Żurawia. To niejako symbol beznadziejnej postawy. Grasz cały sezon w lidze, żeby wywalczyć miejsce w pucharach, aby następnie przed meczami w tychże pucharach... skupić się na lidze. Gdzie tu logika? Na pocieszenie dla byłego piłkarza m.in. Hannoveru 96, takich przykładów "polskiej myśli szkoleniowej" było więcej.
W Rakowie od początku nastawienie jest proste - priorytetem są puchary. W efekcie wyeliminowanie doświadczonej w europejskich wojażach FK Astany, która była tak pewna swego, że przed pierwszym meczem w Częstochowie pytała się buńczucznie w mediach społecznościowych "gdzie jest klub spod Jasnej Góry?". Ekipa ze stolicy Kazachstanu, która w przeszłości grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, remisowała z Atletico Madryt i wygrywała z Manchesterem United, dostała "szóstkę" od raczkującego wciąż w Europie, ale mającego ambitne plany Rakowa.
Nie jesteśmy futbolową potęgą, aby mogła odpuszczać sobie jakiekolwiek mecze w pucharach. Punkty rankingowe są niezmiernie istotne, a Raków w swojej krótkiej historii zdążył już solidne zapunktować. Warto zaznaczyć, że RKS tylko w jednym meczu tracił gole (!). A grał przecież z takimi zespołami, jak Rubin Kazań czy FK Astana.
Dotychczasowe mecze Rakowa w Europie:
Suduva 0:0 i 0:0 (4:3 po karnych)
Rubin Kazań 0:0 i 1:0 (po dogrywce)
KAA Gent 1:0 i 0:3
FK Astana 5:0 i 1:0
Zespół Papszuna może zagrać kilka słabszych meczów na początku sezonu w PKO BP Ekstraklasie, ale przynajmniej chce wycisnąć maksa ze swojej pucharowej przygody. I to należy docenić. W niedzielę RKS zmierzy się u siebie ze Stalą Mielec, gdzie pewnie pojawi się kilku zmienników. Po to też buduje się szeroką kadrę, aby móc w takich właśnie chwilach z niej korzystać. A powiedzenie "odpuszczamy puchary, bo w sobotę gramy z Podbeskidziem" musi za wszelką cenę odejść do lamusa.
Przejdź na Polsatsport.pl