Marek Magiera: Krótka lista kadrowiczek
Nie będę ukrywał, że trener Stefano Lavarini trochę mnie zaskoczył listą powołanych zawodniczek do reprezentacji Polski w kontekście mistrzostw świata. I wcale nie chodzi mi o brak na tej liście Malwiny Smarzek, tylko o bardzo wąską grupę siatkarek, które objęte będą programem przygotowań do wrześniowo-październikowego mundialu.
W porównaniu z zawodniczkami, które reprezentowały nas w Lidze Narodów, doszło do kosmetycznych zmian. Do kadry dołączyły dwie atakujące – Magdalena Stysiak i Monika Gałkowska. Na liście znajduje się 15 nazwisk i nie trzeba być wielkim znawcą tematu, aby dojść do wniosku, że tuż przed mistrzostwami Lavarini podziękuje albo jednej z przyjmujących, albo… Monice Gałkowskiej.
Lavarini nie chce rozmawiać o nieobecnych i ja to rozumiem. My jednak możemy. Brak w kadrze Malwiny Smarzek raczej jest niespodzianką, choć gdyby tak przyjrzeć się od początku relacji trener - zawodniczka, to ta niespodzianka wcale nie byłaby pewnie taka duża. Nikt nie wie, o czym i jak rozmawiali ze sobą przed okresem reprezentacyjnym Malwina i szkoleniowiec. Wiedzą to tylko oni, no może jeszcze menedżer siatkarki. Natomiast nie jest żadną tajemnicą, że Lavarini zna Smarzek doskonale, bo przecież miał ją u siebie w klubie z Novary dwa sezony temu i wie, jaką jest zawodniczką oraz - co równie ważne w kontekście budowania zespołu - jak się zachowuje w grupie, jak trenuje, jak wyglądają jej relacje z koleżankami z drużyny, czy najprościej w świecie - jak patrzy na życie i otaczającą ją rzeczywistość.
ZOBACZ TAKŻE: Stefano Lavarini skomentował brak powołania dla Malwiny Smarzek
Malwina Smarzek jest dobrą siatkarką i tego nikomu nie musi udowadniać, ale w sporcie już tak jest, że nie zawsze w reprezentacji jest miejsce dla dobrych, czy bardzo dobrych, bo tutaj najważniejszy jest interes grupy. Zawsze za przykład będę stawiał rok 2014 i kadrę naszych siatkarzy, w której to składzie zabrakło miejsca dla Bartosza Kurka. Sam należałem wtedy do największych krytyków tej decyzji i okazało się, że nie miałem racji. Siatkarze zostali mistrzami świata, a pierwsze skrzypce w drużynie zagrał zmiennik Kurka w kadrze, albo raczej „zamiennik” - Mateusz Mika. Dlatego teraz absolutnie nie zamierzam krytykować Lavariniego, wręcz przeciwnie, mocno mu kibicuję. I w tym miejscu nie ma dla mnie większego znaczenia, czy to Smarzek nie chciała grać w kadrze, czy w tej kadrze nie widział jej Lavarini.
W zasadzie jedyne konkretne pytanie w sprawie powołań z mojej strony dotyczyłoby Aleksandry Gryki i to nie tylko w kontekście mistrzostw świata, ale też igrzysk w Paryżu oraz kolejnych lat. Ola pokazała się w Lidze Narodów z dobrej strony i ma przed sobą bardzo ciekawą perspektywę rozwoju. Dlatego trochę jej w kadrze na mundial brakuje, bo dla niej każdy dzień spędzony z reprezentacją, to swego rodzaju inwestycja z gwarancją zysków, ponadto konkurencja na jej pozycji w kadrze na dzisiaj nie jest jakaś nie wiadomo jak silna. Nie wiem, czy to dobre podejście, ale gdybym to ja miał do wyboru jedną zawodniczkę z dwóch, czy nawet kilku w miarę równych, to raczej zdecydowałbym się na najmłodszą z nich.
Do inauguracji mistrzostw świata jest jeszcze trochę czasu. Pierwszy mecz na mundialu nasze siatkarki zagrają w Arnhem 23 września z Chorwacją. Chorwacją, która wygrała podczas weekendu turniej challengerowy o awans do VNL i w przyszłym sezonie reprezentacyjnym wystąpi w tych rozgrywkach. W decydującym meczu Chorwatki pokonały Belgijki, te same, których i my musieliśmy uznać wyższość kilka tygodni temu. Później, już w Gdańsku, starcia z Tajlandią, Koreą, Dominikaną i Turcją. Na wszystkie trzeba będzie być w formie, dlatego teraz najważniejszy jest spokój i zdrowie.
Przejdź na Polsatsport.pl