Robert Zieliński: Hiszpańskie media i Lewandowski, czyli torreador szarżuje na byka
Tekst w "El Futbolero", po trzech sparingach bez większego znaczenia, że "Lewandowski nie zawiązuje nawet sznurowadeł Benzemie. 50 milionów euro wyrzucone na śmietnik" - to medialne oszołomstwo. To jest też jednak zwiastun i miernik tego, pod jak wielką presją będzie grał Polak w pierwszych meczach Barcelony w La Liga i Champions League.
Dlatego arcyważny będzie start sezonu dla niego i całej przemeblowanej ekipy trenera Xaviego. W innym przypadku będzie mocno pod górkę i na "Lewego" czeka wiele pułapek, a nawet Dembele i Depay już się wybudzili ze snu. Bąbelki drogiego szampana i zdjęcie na Instagramie nie przysłoniły przykrego pożegnania Lewego z Bayernem.
Od początku całe to zamieszanie z przejściem Roberta Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony odbywa się na dużej dawce adrenaliny i wielkich, czasami złych emocjach, a momentami nawet z elementami zwyczajnej ludzkiej żółci, jaka wypłynęła podczas wymiany "uprzejmości" pomiędzy działaczami i kibicami Bayernu oraz niemieckimi mediami z jednej strony a Lewandowskim i jego menedżerem Pinim Zahavim z drugiej.
Spokojnie, to nie jest awaria
W ostatnich dniach Polak co prawda starał się to złe wrażenie zatrzeć podczas swojej pożegnalnej wizyty w Monachium i w siedzibie Bayernu, ale na tym etapie to już jest trochę zamiatanie śmieci pod dywan i malowanie trawy na zielono. To już jednak historia, a przed Lewandowskim kolejne wyzwanie i kolejne Himalaje problemów.
Robert musi bowiem liczyć się z tym niebezpieczeństwem, że trafi z deszczu pod rynnę, bo media w krajach na południu Europy, gdzie kocha się piłkę i bardzo dużo o niej pisze się i mówi, są obsadzone przez dziennikarzy, których wizytówką spokojnie mógłby być refren z piosenki "Bajmu": "Płynie w nas gorąca krew, wścieka się jak lew". Od miłości do nienawiści, od uwielbienia do totalnej krytyki, jest tam zawsze bardzo blisko.
"Lewy" bez gola w trzech meczach? Nikt nie mówił, że będzie łatwo, zwłaszcza na początku. Ale to nie jest bynajmniej powód do paniki, totalnej krytyki i przedwczesnych ocen. Spokojnie, to nie jest żadna awaria. To tylko przedsezonowe sparingi bez większego znaczenia.
50 milionów euro na śmietniku?
Hiszpańskim mediom - w tym akurat przypadku jak ulał pasuje powiedzenie wylansowane przez Jana Tomaszewskiego - odwaga pomyliła się z odważnikiem.
"Lewandowski nie zawiązuje nawet sznurowadeł Benzemie. 50 milionów euro wyrzucone na śmietnik. Polak nie był w stanie uzasadnić, dlaczego Barcelona wydała na niego taką kwotę. Nie wyróżniał się, a Raphinia i Kessie dali drużynie zdecydowanie więcej. Karim Benzema w przeciwieństwie do Lewandowskiego pokazał, że wciąż jest najlepszym piłkarzem. Nie rozczarował swoich kibiców i nadal gra na wysokim poziomie. Jeśli ten trend dalej się utrzyma, to bez wątpienia utrudni to pobyt Lewandowskiego w Barcelonie" - napisał Tomas Valle z "El Futbolero".
Houston, mamy problem? Nie, halo, Ziemia, lądujemy. Lodu na głowę tamtejszych dziennikarzy trzeba, a temperatury w Hiszpanii w lipcu i w sierpniu są wyjątkowo wysokie.
Wściekły byk może odpowiedzieć golami
Powiedzieć, że Valle i jemu podobni wychodzą przed orkiestrę i wyrywają się przedwcześnie, to nic nie powiedzieć. To przykład medialnego oszołomstwa, dość częstego w czasach Internetu i mnogości mediów. Ten dziennikarz jest jak torreador, który nagle wyobraził sobie, że ma rogi i chce odwrócić role i szarżą zaatakować byka.
Musi jednak pamiętać o tym, że Lewandowski przez wiele sezonów pokazywał, że potrafi być jak "Wściekły byk", jak bulterier, jak "Tommy Lee Jones w Ściganym" - cytując komisarza Rybę i jego zwierzchnika z "Kilera" Juliusza Machulskiego. Czy te 50 milionów zostało wyrzucone na śmietnik, czy były w miarę udaną transakcją, czy strzałem w dziesiątkę, ocenimy najwcześniej w 2023 roku.
Jeśli Barcelona zdobędzie mistrzostwo Hiszpanii, a Lewandowski tytuł króla strzelców La Liga (do czego oczywiście droga daleka i wyboista), to co wówczas napisze Valle i "El Futbolero"? Wtedy ten szarżujący torreador będzie odszczekiwał swoje słowa i zmieni się w płachtę, którą zmiecie byk?
Przejdź na Polsatsport.pl