Piotr Wadecki ocenia Tour de Pologne. Tak mówi o Polakach
- Chwała panu Czesławowi Langowi za to, że dał naszej reprezentacji dziką kartę. Zbliżają się mistrzostwa Europy i większość z tych, których oglądaliśmy przez ostatnie dni, na pewno pojedzie w tych mistrzostwach. Tour był dla nich dobrych sprawdzianem. Nie chcę powiedzieć, że treningiem, ale na pewno mocnym przetarciem przed mistrzostwami. Może to zaprocentuje – mówi Piotr Wadecki, oceniając zakończone właśnie Tour de Pologne.
Dariusz Ostafiński: Wygrana Ethana Haytera w Tour de Pologne 2022 jest dla pana niespodzianką?
Piotr Wadecki, były kolarz, ekspert: Nie jest to duża niespodzianka. Wielu obstawiało Haytera do zwycięstwa w całym wyścigu, więc trudno mówić o zaskoczeniu. On miał za sobą mocną ekipę, która bardzo mu pomogła. On sam z kolei pomógł sobie, dobrze jadąc na czas.
A jak poradził sobie pana faworyt? Pewnie miał pan kogoś, kogo widział na podium?
Miałem dwóch takich swoich cichych faworytów. Jednym był Hiszpan Bilbao Lopez de Armentia Peio, drugim Włoch Matteo Sobrero. Obaj poradzili sobie znakomicie. Bilbao zrobił, co mógł. Czasówkę pojechał na swoim poziomie i skończył na trzecim miejscu ze stratą 18 sekund do zwycięzcy. To naprawdę niewiele. Zresztą Sobrero okazał się, niewiele gorszy, bo czwarte miejsce i kilka sekund straty więcej, to też znakomity rezultat. Zatem moi faworyci nie zawiedli.
Co było kluczem do wygrania tegorocznego Tour de Pologne? Czasówka?
Tak. Choć ja wymieniłbym jeszcze etap do Przemyśla, gdzie było dużo jazdy pod górę. W Przemyślu mieliśmy taką wstępną selekcję, a czasówka rozdała karty już do końca.
Z Polaków najwyżej, bo na 28. miejscu uplasował się Jakub Kaczmarek. To dobrze czy też powinniśmy rozdzierać szaty?
Nie ma co ukrywać, że reprezentanci Polski nie mają kontaktu z najlepszymi kolarzami na świecie, a tacy wystartowali też w Tour de Pologne. Pewnie była jakaś szansa na pierwszą dziesiątkę jednego z naszych zawodników, ale potrzeba by więcej szczęście. Ci, co teraz startowali, to najlepsi z najlepszych, to ludzie, których nasi kolarze oglądają w telewizji. Oni raz w roku mają szansę rywalizacji z nimi. Trudno w tej sytuacji wymagać cudu.
Nasi odebrali jednak lekcję, która się przyda. Taka rywalizacja z najlepszymi, to szansa na postęp.
W zasadzie to jedyna szansa na postęp. Nasi na pewno mogli podnieść swój poziom. Podpatrywali najlepszych z bliska. Chwała panu Czesławowi Langowi za to, że dał naszej reprezentacji dziką kartę. Zbliżają się mistrzostwa Europy i większość z tych, których oglądaliśmy przez ostatnie dni, na pewno pojedzie w tych mistrzostwach. Tour był dla nich dobrych sprawdzianem. Nie chcę powiedzieć, że treningiem, ale na pewno mocnym przetarciem przed mistrzostwami. Może to zaprocentuje.
Czyli swoje ugraliśmy?
To na pewno. I nie zmarnowaliśmy czasu, bo jednak nasi byli widoczni. Kamil Małecki walczył w klasyfikacji górskiej, a Patryk Stosz wygrał klasyfikację na najaktywniejszego zawodnika wyścigu. To ważne, że nikt z Polaków nie zginął w tłumie, nie pozostał anonimowy.
Który z tegorocznych etapów najbardziej przypadł panu do gustu?
Ten do Przemyśla. Był nie tylko ważny od strony sportowej, ale i też bardzo ciekawy i malowniczy. Jak powiedziałem wcześniej, dużo było jazdy pod górę i sporo się działo. I to wszystko w pięknej scenerii.
Tegoroczny Tour był niemalże kopią poprzedniego, który jak pamiętam, bardzo się panu podobał.
Dlatego cieszę się, że pan Lang podpisuje kontrakty długoterminowe. Nie ma jednorocznych umów, dzięki czemu jest powtarzalność tras. Zobaczymy, co będzie za rok. Na pewno tegoroczny wyścig był ciekawy, etap do Przemyśla najciekawszy, czasówka też była bardzo interesująca. To był Tour, w którym nie brakowało mocnych punktów.
Największy plus?
Młodzież, która pojechała znakomicie. Zawodnicy z Ineo Grenadiers z 23-latkiem Hayterem na czele pokazali się z bardzo dobrej strony. W czasówce również rządzili młodzi chłopacy. W piątce, poza Hayterem mieliśmy jeszcze dwóch dwudziestolatków. Dla mnie to, że młodzi wygrywali ze starymi wygami było czymś naj.
Minus?
Z pewnością absencja Michała Kwiatkowskiego, który został wycofany ze względów medycznych. To nasz najlepszy zawodnik i on dodałby kolorytu wyścigowi. Na pewno powalczyłby o wysokie miejsca i nasi kibice mieliby większą frajdą. Poza tym szkoda mi zawodników, którzy zniknęli ze stawki z powodu pozytywnych wyników testów na koronawirusa. Tak trzeba było, ale szkoda.
Przejdź na Polsatsport.pl