Michał Białoński: Robert Lewandowski zaostrzył apetyty na nowy sezon
Robert Lewandowski pokazał, że nie tylko należy do tego świata, ale również, że stać go na rolę wodzireja. Szybko zdobyta pierwsza bramka na Camp Nou, dwie asysty, udział przy dwóch kolejnych bramkach i całkiem zasłużony tytuł MVP meczu o Puchar Gampera. To tylko zaostrza nasze apetyty przed nowym sezonem La Liga i przede wszystkim Ligi Mistrzów – pisze dziennikarz Interii Michał Białoński.
Traf sprawił, że Lewandowski przywitał się efektownie z Barceloną podczas Pucharu Joana Gampera w przeddzień 14. rocznicy pierwszej bramki w Ekstraklasie, jaką zdobył w barwach Lecha Poznań, w meczu z GKS-em Bełchatów.
Położenie bramkarza na ziemi, trafienie z ostrego kąta do bramki w róg, który pilnował obrońca – tak przedstawił się najlepszy piłkarz świata według FIFA 80 tysiącom kibiców na Camp Nou. Wystarczyły mu niecałe trzy minuty, by trafić do siatki. Oczywiście malkontenci powiedzą, że RL9 powinien premierowy mecz na Camp Nou zakończyć z hat-trickiem, bo miał też inne sytuacje, kto wie, czy nie lepsze. Dla mnie ważniejsze, że Robert niemal perfekcyjnie współpracuje ze skrzydłowymi Raphinhą i Ousmane’em Dembele, a także ofensywnymi pomocnikami Pedrim i Gavim. Najlepiej świadczyła o tym efektowna asysta piętą do Pedriego przy trafieniu na 4-0.
Preludium do sezonu ligowego pokazało, że zmiana barw z Bayernu na Barcelonę może być trafieniem w „dziesiątkę” dla kapitana reprezentacji Polski. Lewandowski wygląda jak nowo narodzony. Zmiana otoczenia i trafienie do jednego z dwóch-trzech najpopularniejszych klubów świata dodało mu entuzjazmu, od razu widać, że jest szczęśliwy jak nigdy dotąd! Już efektowną żonglerką podczas czwartkowej prezentacji na Camp Nou RL9 pokazał, że techniczna piłka nie jest mu obca. Potwierdził to kilkoma zagraniami w Pucharze Gampera. Nieprzypadkowo Barcelona w swych mediach społecznościowy żonglerkę RL9 zatytułowała: Lewandinho, nawiązując oczywiście do czarodzieja techniki, jakim był Ronaldinho.
Na mariażu Roberta z Barcą zyskają obie strony. „Lewy” będzie mógł się jeszcze bardziej rozwinąć, co jest rzadkim zjawiskiem dla piłkarza zbliżającego się do 34. wiosny, a „Duma Katalonii” zacznie wreszcie kolekcjonować trofea.
Niektórym ekspertom z Hiszpanii wydawało się, że Robert Lewandowski może tylko strzelać bramki. W niedzielę na Camp Nou pokazał, że może też rozgrywać, sprawnie kierować zespołem, a nawet zabezpieczać dostęp do własnej bramki, co pokazał, interweniując po rzucie rożnym dla Pumas. Barca zyskała nie tylko nowego snajpera, ale też lidera.
- To rozkosz grać z Lewandowskim. Naprawdę czerpałem wielką przyjemność z obserwowania z bliska jak on kończy akcje i w jaki sposób podaje – nie krył zachwytu Pedri, który od razu zrozumiał, że jego liczba asyst w La Liga dzięki „Lewemu” może wzrosnąć i to skokowo.
Nie wiem, czy Barcelona ma obecnie najsilniejszą „jedenastkę” w La Liga, a może nawet w Europie, ale mocnej, szerokiej kadry może jej pozazdrościć każdy rywal, łącznie z Realem Madryt. Ansu Fati, Frenkie de Jong, Pierre-Emeric Aubameyang, Mempis Depay – tej klasy piłkarze wchodzili z ławki. Trener Xavi Hernandez ma ten komfort, że w odwodzie czekają też Gerard Pique, gdyby przyszło zastąpić Araujo czy Garcię, i Jordi Alba, który nie pozwoli na obniżenie lotów Alejandrowi Balde. Co więcej, docelowo w pierwszym składzie zamelduje się przecież Jules Kounde, na którego Blaugrana wydała 50 mln euro właśnie po to, by uszczelnić defensywę.
Po ostatnich podbojach transferowych Xavi ma ból głowy nie tylko przy ustalaniu składu wyjściowego, ale też przy wyborze kadry na mecz. Ów potencjał kadrowy będzie jego wielkim atutem, gdy rozgrywki ligowe zaczną się nakładać na pucharowe i – przede wszystkim – na Ligę Mistrzów. Pamiętajmy o specyfice sezonu 2022/2023, w trakcie którego zostaną rozegrane mistrzostwa świata w Katarze. W tym sezonie trzeba mieć wyjątkowo szeroki i mocny skład. Najlepiej z Lewandowskim na szpicy.