PKO BP Ekstraklasa: Emocje w klasyku Widzew Łódź - Legia Warszawa
- Jako szkoleniowiec czekałem na takie spotkania przez wiele lat. Czasem trzeba było przechodzić przez różne trudności, przejść przez niższe ligi, żeby móc teraz prowadzić Widzew w takim klasyku - przyznał dzień przed meczem trener łodzian Janusz Niedźwiedź. Ostatecznie, Widzew przegrał z Legią Warszawa 1:2.
Widzew i Legia to nie tylko "odwieczni" rywale, ale również jedyne drużyny, które reprezentowały Polskę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Łodzianie awansowali do niej w 1996 roku, a piłkarze z Warszawy - rok wcześniej oraz w 2016 roku.
To również jedyni polscy półfinaliści Pucharu Europy, poprzednika Ligi Mistrzów. Legia dokonała tego w 1970, a Widzew w 1983 roku.
Szczyt popularności ich rywalizacji przypada na lata 80. i 90., gdy meczami Widzewa z Legią żyła cała piłkarska Polska. W obecnym stuleciu warszawsko-łódzki klasyk w lidze zdarzał się jednak rzadko - z powodów problemów Widzewa, który w latach 2004-06 i 2008-10 oraz od 2014 do czerwca 2022 roku nie występował w ekstraklasie.
Przed piątkowym meczem zespół Niedźwiedzia nie był faworytem, a sytuację gospodarzy dodatkowo skomplikował fakt, że z powodu kontuzji nie mógł zagrać czeski pomocnik Marek Hanousek, bardzo wszechstronny gracz, jeden z najlepszych piłkarzy poprzedniego sezonu 1. ligi.
Do Łodzi przyjechał m.in. były słynny piłkarz Widzewa i reprezentacji Polski, a w latach 2012-21 prezes PZPN Zbigniew Boniek. Kilka godzin przed meczem odebrał tytuł Honorowego Obywatela Łodzi - przyznany już długo wcześniej, ale z powodu pandemii nie mogło wówczas dojść do takiej uroczystości.
Na trybunach zasiadł komplet widzów - czyli prawie 18 tysięcy. Na więcej nie pozwala pojemność stadionu, choć chętnych na wejściówki, jak informowano, było nawet 70-80 tysięcy.
W pierwszej połowie kibice gospodarzy mogli być rozczarowani. Widzew ustępował Legii i przegrywał do przerwy 0:2.
W 30. minucie po akcji Pawła Wszołka i odegraniu piłki przez Albańczyka Ernesta Muciego skutecznym, płaskim strzałem popisał się Szwed Mattias Johansson.
Tuż przed przerwą prowadzenie gości podwyższył Bartosz Kapustka, znów po asyście Muciego. Wydaje się jednak, że chwilę wcześniej właśnie w tej akcji - jak wynika z powtórek telewizyjnych - piłka odbiła się od ręki Josue (przy przyjęciu przez niego piłki).
W przerwie trener Niedźwiedź zdecydował się dokonać dwóch zmian, wprowadził doświadczonego pomocnika Patryka Lipskiego oraz hiszpańskiego napastnika Jordiego Sancheza.
Łodzianie rzucili się do ataków, ale brakowało im skuteczności. W 76. minucie wydawało się, że gospodarze dopięli swego. Po dośrodkowaniu Lipskiego do siatki rywali trafił Patryk Stępiński.
Ogromna radość kibiców Widzewa, ale sędzia Szymon Marciniak sprawdzał jeszcze tę sytuację z VAR, z uwagi na ewentualnego spalonego. Analiza trwała bardzo długo, ostatecznie po kilku minutach gola anulowano.
To nie był jednak koniec emocji. Arbiter doliczył dziesięć minut - wcześniej była też krótka przerwa, gdy na murawę poleciały z trybun przedmioty.
W końcówce doliczonego czasu bramkę dla Widzewa, tym razem uznaną, zdobył Lipski. Wkrótce jednak mecz został zakończony.
Widzew Łódź - Legia Warszawa 1:2 (0:2)
Bramki: Lipski 90+10 - Johansson 30, Kapustka 42
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Bożidar Czorbadżijski, Mateusz Żyro - Karol Danielak, Juljan Shehu (46. Jordi Sanchez), Dominik Kun (89. Kristoffer Hansen), Fabio Nunes - Ernest Terpiłowski, Juliusz Letniowski (46. Patryk Lipski), Bartłomiej Pawłowski (89. Serafin Szota)
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Mattias Johansson, Lindsay Rose, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenovic - Paweł Wszołek, Josue, Ihor Charatin (87. Bartosz Slisz), Bartosz Kapustka (71. Maciej Rosołek), Makana Baku (87. Robert Pich) - Ernest Muci (77. Rafał Augustyniak)
Żółte kartki: Pawłowski, Sanchez, Czorbadżijski - Rose, Jędrzejczyk
Przejdź na Polsatsport.pl