Wymowne słowa trenera Slavii o stadionie Rakowa. Porównał go do...
Raków Częstochowa wygrał pierwszy mecz czwartej rundy kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji ze Slavią Praga 2:1. Bez względu na wynik w rewanżu, było to ostatnie spotkanie RKS-u w Europie na obiekcie przy ul. Limanowskiego w tym sezonie.
Przed pierwszym spotkaniem w ramach czwartej rundy kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA pomiędzy Rakowem Częstochowa a Slavią Praga, gdyby ktoś powiedział, że gospodarze wygrają, można byłoby uznać to za wielką sensację. Ale takiej nie było, ponieważ zwycięstwo RKS-u 2:1 było najmniejszym wymiarem kary dla czeskiego potentata.
ZOBACZ TAKŻE: Bożydar Iwanow: Jakość indywidualna, jakość drużynowa. Przyjemny widok czy jeszcze fatamorgana?
Spotkanie oglądał komplet pięciu i pół tysiąca publiczności. Nie od dziś wiadomo, że obiekt przy Limanowskiego jest eufemistycznie rzecz ujmując "kameralny". Do tego stopnia, że na pomeczowej konferencji prasowej trener Slavii porównał go do tych... na Gibraltarze.
- W poprzednich rundach graliśmy na Gibraltarze, więc stadion mnie nie zaskoczył. Prawdą jest, że taka drużyna zasługuje na lepszy obiekt. Wiemy, że Raków w krótkim czasie dostał się na ten poziom, na którym jest obecnie, ale stadion robi dużą różnicę - powiedział trener Slavii, Jindrich Trpisovsky.
Warto zaznaczyć, że czwartkowy mecz Rakowa ze Slavią był pożegnaniem z europejskimi pucharami dla Częstochowy - bez względu na to, czy uda się uzyskać awans do fazy grupowej, czy nie. Otóż stadion przy ul. Limanowskiego nie spełnia wymogów UEFA na dalsze rozgrywanie na nim meczów pod jej egidą. A to oznacza, że w przypadku awansu, Raków będzie grał swoje grupowe spotkania w Bielsku-Białej.
Na meczu Rakowa ze Slavią obecni byli przedstawiciele częstochowskiego magistratu. Kiedy spiker podał komunikat o frekwencji na stadionie, z trybun dało się usłyszeć gromkie okrzyki kibiców domagających się lepszej infrastruktury.
Przejdź na Polsatsport.pl