Cezary Kowalski: Ansu Fati ustawia Roberta Lewandowskiego w Barcelonie

Cezary Kowalski: Ansu Fati ustawia Roberta Lewandowskiego w Barcelonie
fot. PAP
Robert Lewandowski i Ansu Fati.

Barceloński dziennik „Sport” po zwycięskim meczu Barcelony z Realem Sociedad San Sebastian poinformował, że „wielkie oczekiwanie milionów Polaków wreszcie zostało zrealizowane”. I rzeczywiście napięcie, jakie towarzyszyło oczekiwaniu na pierwsze trafienie Roberta Lewandowskiego w oficjalnym meczu Barcy, stawało się powoli nieznośne. Robert w dniu swoich 34. urodzin pokonał bramkarza dwa razy i jeszcze dał kapitalną asystę. Można spać spokojnie. Przynajmniej do następnej kolejki.

Robert szybko strzelił gola, Real błyskawicznie wyrównał i wcale nie zanosiło się, że będzie łatwiej o zwycięstwo niż przed tygodniem z Rayo Vallecano (0:0). W Barcelonie brakowało pewności i stabilizacji, czyli wszystkiego tego, co przez lata dawał tej drużynie Xavi jako zawodnik i czego wymaga od swoich dzisiejszych podopiecznych. Mnóstwo było chaosu i tylko dzięki świetnej postawie bramkarza Marca-Andre ter Stegena (on przejął opaskę kapitańską) Baskowie nie strzelili dwóch goli.

 

ZOBACZ TAKŻE: Koncert Barcelony w San Sebastian. Dwie bramki i asysta Lewandowskiego

 

Dopiero wejście Ansu Fatiego spowodowało, że otworzył on drogę do bramki na 2:1 (Ousmane Dembele), później wypracował drugą Lewandowskiemu, a następnie sam zakończył dzieło, strzelając na 4:1. Nie ma wątpliwości, że to wychowanek szkółki Barcy (w juniorach grał też w Sevilli) odmienił drużynę kleconą za grube miliony i w oparciu o ściąganych zawodników z wielkimi nazwiskami. Wystarczyło mu 25 minut, by o Barcy znów zaczęto dumnie mówić jako o „projekcie” prezydenta Joana Laporty, trenera Xaviego uznano za niezwykle przenikliwego, a RL9 za napastnika, który jest już przystosowany do nowego otocznia i nie będzie się zatrzymywał, podobnie jak to było przez lata w Bundeslidze. Nagle wszystko się ułożyło. Złe chwile poszły w zapomnienie. A zwycięstwo było w rozmiarach dokładnie takich, jakich trzeba.

 

Może jest jeszcze zbyt wcześnie, aby to przesądzać definitywnie, ale wydaje się, że w Barcelonie zaczyna się rodzić nowy porządek personalny. W drugim meczu sezonu, po raz pierwszy od kiedy Xavi jest trenerem, żaden z kapitanów nie wyszedł w pierwszym składzie. Na ławce ugrzęźli wszyscy najbardziej wpływowi, przyzwyczajeni do tego, że byli mistrzami ceremonii. Owszem, Sergio Busquets był wykluczony za kartki, ale trener postanowił pominąć Jordiego Albę, Gerarda Pique i Sergiego Roberto. Stara gwardia, wieczni „senatorowie”, tak wychwalani w przeszłości muszą zacząć godzić się z nową rolę w klubie z Katalonii? Czy przejdą do gabinetu cieni, czy powoli zaczną schodzić ze sceny?

 

O ile Busquets pewnie jeszcze nie, to reszta jak najbardziej jest tym odsuwaniem zagrożona. W przypadku Pique Xavi delikatnie sugerował już przed sezonem, że nie będzie pierwszym wyborem. I słowa dotrzymuje, a pamiętajmy, że jeszcze nie zatwierdzono transferu Julesa Kounde, który po prostu będzie musiał wskoczyć do pierwszego składu, jak Lewandowski.

 

Po prawej stronie, zamiast Sergiego Roberto, trener nadal prosi o wzmocnienie (w pierwszym meczu, kiedy grali czwórką z tyłu, Xavi wolał postawić na Ronalda Araujo, choć jest on środkowym), a na lewej po niewypale Alby z Rayo Vallecano, w oczekiwaniu na transfer Marcosa Alonso, dał szansę młodemu Alejandro Balde i ten z miejsca asystował RL9 (gol w 44. sekundzie).

 

Wszystkie te manewry byłyby jednak na nic i w przypadku braku zwycięstwa na Anoeta byłyby określane miotaniem się Xaviego, gdyby nie błysk geniuszu Fatiego. 19-latka, który był od dawna na miejscu i po ciężkiej kontuzji już nie skupiał na sobie uwagi tak jak dawniej, kiedy kreowano go na następcę Leo Messiego.

 

To on opanował chaos i zaoferował „Lewemu” drogę do celu. Polak zresztą zrewanżował się młodemu piękną asystą, zagrywając piłkę piętą. Choć dzieli ich prawie piętnaście lat, mają szansę stworzyć duet o jakim marzą w Barcelonie. Następna próba za tydzień z Realem Valladolid.

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Rumunia - Kosowo. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie