ME Monachium 2022: Marek Ploch: Kajakarze mi uwierzyli i zaufali. Miło się pracuje z taką grupą

Inne
ME Monachium 2022: Marek Ploch: Kajakarze mi uwierzyli i zaufali. Miło się pracuje z taką grupą
Fot. PAP
ME Monachium 2022: Marek Ploch: Kajakarze mi uwierzyli i zaufali. Miło się pracuje z taką grupą

"Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że udało mi się przeciągnąć na swoją stronę kilku zawodników, półprofesjonalistów, a oni mi uwierzyli i zaufali" – przyznał trener kadry kanadyjkarzy Marek Ploch, podsumowując swój pierwszy sezon pracy.

Zakończone w niedzielę mistrzostwa Europy w kajakarstwie w Monachium były dla większości reprezentantów kraju ostatnim startem w tym sezonie. Ploch, który pod koniec ubiegłego roku objął kobiecą i męską kadrę kanadyjkarzy, ma powody do satysfakcji.

 

"Abstrahując od wyników, jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że udało mi się przeciągnąć na swoja stronę kilku zawodników, półprofesjonalistów. Oni mi uwierzyli, zaufali, chcą być najlepsi na świecie i zdobyć medal na igrzyskach. I to grono robi się coraz większe. Z taką grupa ludzi miło się współpracuje, tu niepotrzebne są pokrzykiwania, naganianie na treningach. Każdy z nich wie doskonale, po co tu przyszedł i jakie ma zadania" – powiedział PAP szkoleniowiec.

 

ZOBACZ TAKŻE: Polska w czołówce! Klasyfikacja medalowa multidyscyplinarnych mistrzostw Europy 2022

 

Ploch wrócił do polskiej reprezentacji po czterech latach. W 2017 roku prowadził męską kadrę kanadyjkarzy, ale po zakończeniu sezonu zrezygnował z tej posady.

 

"To była zupełnie inna sytuacja, inna grupa. Prawie każdy miał wcześniej swojego trenera i ciężko mi było dokonać jakiejkolwiek zmiany. W pewnym stopniu to rozumiałem i jednocześnie nie mogłem tego zaakceptować. Dlatego odpuściłem. Teraz mam przede wszystkim dużo młodszą grupę, z niektórymi chłopakami współpracowałem wcześniej, jak choćby z Wiktorem Głazunowem czy Tomkiem Barniakiem. I jest mi łatwiej, bo mam więcej zawodników, których nie muszę do siebie przekonywać" – tłumaczył Ploch.

 

Jego podopieczni w Monachium zdobyli cztery medale. Dwa w konkurencjach olimpijskich – Głazunow i Barniak sięgnęli po srebro w dwójce na 500 m, a Julia Walczak i Sylwia Szczerbińska na tym samym dystansie stanęły na najniższym stopniu podium. W konkurencjach nieolimpijskich Arsen Śliwiński z Aleksandrem Kitewskim zdobyli złoto w C2 200 m, a Oleksii Koliadych był trzeci w jedynce na 200 m.

 

"W skali pięciostopniowej występ na mistrzostwach oceniam na cztery. Mam lekki niedosyt, bo zawsze mogło być lepiej. Ja mam bardzo wysokie standardy, mnie jest bardzo ciężko zadowolić. Zrobiliśmy natomiast duży postęp i idziemy we właściwym kierunku" – podkreślił opiekun kadry.

 

Jak dodał, najbardziej żal mu Katarzyny Szperkiewicz, która była czwarta na olimpijskim dystansie C1 200 m.

 

"Do podium zabrakły jej setne sekundy i takie czwarte miejsce jednak boli. Gdzieś ten niedosyt pozostał też przy starcie Głazunowa na jedynce na 1000 m. Myślę, że to czwarte miejsce było w jego zasięgu, a przegrał je na ostatnich 20-30 metrach (zajął szóste miejsce – PAP)".

 

Ploch nie ukrywa, że priorytetem są finały i medale w konkurencjach olimpijskich. W przypadku kanadyjkarzy, program igrzysk jest już mocno okrojony – mężczyźni w Paryżu o medale będą rywalizować tylko w dwóch konkurencjach - C2 500 m i C1 1000 m, z kolei kobiety wystąpią w jedynce na 200 m i dwójce na 500 m.

 

"Dla mnie najważniejsza jest obstawa biegów olimpijskich i od tego zaczynam. Dlatego przed zawodami robimy wewnętrzne sprawdziany między osadami. Głazunow z Barniakiem wygrali z dwójką Śliwiński, Kitewski o długość łódki. Kto wygrywa wewnętrzną rywalizację, płynie na olimpijskich dystansach, a przegrani startują w nieolimpijskich konkurencjach. Alek Koliadych jest świetnym sprinterem na 200 m, ale on dopiero dobija do tych najlepszych na 500 m. On też chce dołączyć do tej rywalizacji dwójek na 500 m i będzie szukał partnera do osady" - wyjaśnił.

 

Szkoleniowiec zapewnił, że budowanie osad pod kątem igrzysk dopiero się zaczęło. Tym bardziej, że po kontuzji wraca Dorota Borowska. Czwarta zawodniczka z igrzysk w Tokio nie jest w grupie Plocha, ale trenuje indywidualnie z Mariuszem Szałkowskim.

 

"Musimy zbudować drugą dwójkę kobiecą, bo musi być rywalizacja. Kasia Szperkiewicz będzie chyba skupiać się wyłącznie na jedynce i nie będzie sobie zaprzątać głowy nad startami w innych osadach. Tym bardziej, że ona tak łatwo nie przeskakuje z jedynki na dwójkę. Natomiast ja sam nie wiem, co dzieje się z Dorotą Borowską, mimo że jestem głównym trenerem kadry. Nikt mnie nie informuje, czy ona trenuje, czy nie. Natomiast zakładam, że w przyszłym roku dojdzie do wewnętrznej rywalizacji i ta, która ją wygra, będzie startować na mistrzostwach Europy i świata" – podkreślił.

 

Większość reprezentantów rozpoczęła już wakacje. Szperkiewicz i Głazunow za kilka dni wylecą do Oklahomy na komercyjne zawody superpucharu, które odbędą się w najbliższy weekend. Z kolei za niespełna dwa tygodnie Szperkiewicz, Walczak i Aleksandra Jacewicz wystartują w młodzieżowych mistrzostwach świata w węgierskim Szegedzie.

 

"Mam bardzo młodą i perspektywiczną grupę kanadyjkarek, dlatego nie ukrywam, że ja te dziewczyny szykuję nie tylko na Paryż, ale także na igrzyska w Los Angeles" – podsumował Ploch.

mtu, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie