Armand Duplantis używa coraz sztywniejszych tyczek
Rekordzista świata w skoku o tyczce Szwed Armand Duplantis używa coraz sztywniejszych tyczek i - jak zapowiedział - czeka na najnowszy model, który powinien być rekordowy.
- Następna, jeszcze sztywniejsza tyczka jest właśnie w produkcji. Myślę że jak ją otrzymam, to po raz kolejny poprawię swój rekord - powiedział Duplantis na antenie kanału telewizji SVT.
Podczas wywiadu w studio sportowym stacji na pytanie jak wysoko jeszcze skoczy odpowiedział, że może 6.30, a może nawet 6.40.
- Osiągnąłem już właściwie wszystko. Złoty medal olimpijski, złoty mistrzostw świata, dwa złote mistrzostw Europy i rekord świata, ale ja mam dopiero 22 lata i planuję długą karierę. Teraz to dopiero jej początek - przyznał.
Wyjaśnił, że aby opanować coraz sztywniejsze tyczki i śrubując tzw. flex czyli współczynnik ich ugięcia pod obciążeniem musi jeszcze poprawić warunki fizyczne oraz szybkość.
ZOBACZ TAKZE: ME Monachium 2022: Kolejny triumf Armanda Duplantisa w skoku o tyczce
W 2008 roku zdobywając złoty medal ME w Berlinie Szwed używał tyczki o współczynniku 13,4. W Toruniu 8 lutego 2020, kiedy po raz pierwszy pobił rekord świata na 6,17, miał tyczkę z flexem 12,3. Tydzień później w Glasgow, gdzie poprawił wynik na 6.18 tyczka miała flex 12,1.
W lipcu podczas MŚ w Eugene, gdzie wygrał i poprawił rekord świata na 6.21, jego tyczka miała flex już 11,7. Tą samą używał podczas ME w Monachium, gdzie obronił tytuł z Berlina.
- Na drugą część sezonu mam przygotowaną tyczkę z flexem 11,5, której jeszcze nie używałem podczas zawodów, a kolejna jeszcze sztywniejsza przygotowywana jest właśnie przez producenta - wyjaśnił.
Ekspert szwedzkiego radia, były tyczkarz Kazimir "Miro" Zalar ocenił, że Duplantis wprowadził skok o tyczce na nowy, fantastyczny poziom – "jeszcze przed kilkoma laty wydawało nam się, że już nie można skakać wyżej, a tu proszę kolejne rekordy i to raczej jeszcze nie koniec".
W 1986 Zalar uzyskał 5.70 co było rekordem Szwecji. Teraz uważa, że tajemnicą Duplantisa jest nie tylko wielki talent, lecz także sprzęt, którego jednak nie każdy może używać.
"Sprawdzałem i stwierdziłem z pokorą, że gdybym ja teraz skorzystał z jednej z jego tyczek to pomimo doświadczenia bym się chyba zabił. Są tak sztywne, że nie rozumiem, jak on to robi, że je w ogóle wygina" - powiedział.
Urodzony w USA tyczkarz posiada z racji pochodzenia matki podwójne obywatelstwo i od 2015 roku reprezentuje Szwecję.
Przejdź na Polsatsport.pl