Formuła 1: Koniec wakacji dla kierowców. Czas na Grand Prix Belgii

Moto
Formuła 1: Koniec wakacji dla kierowców. Czas na Grand Prix Belgii
fot. PAP
Kierowcy Formuły 1 powracają do rywalizacji.

Po trwających blisko miesiąc wakacjach kierowcy Formuły 1 powracają do rywalizacji. O dodatkowe emocje w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorchamps może pokusić się pogoda, ponieważ przewidywane są opady deszczu.

Świetna jazda Maxa Verstappena (Red Bull Racing) pozwoliła mu na zwycięstwo w ostatnim dotychczas wyścigu na Węgrzech i umocnić się na pozycji lidera klasyfikacji generalnej. Holender powiększył ma 258 punktów i o 80 wyprzedza drugiego w klasyfikacji Monakijczyka Charlesa Leclerca z Ferrari. Pięć punktów mniej zgromadził drugi kierowca Red Bulla - Meksykanin Sergio Perez.

 

To z kolei przekłada się na wyraźne prowadzenie ekipy z siedzibą w angielskim Milton Keynes w klasyfikacji konstruktorów - Red Bull ma 431 pkt, a drugie Ferrari - 334.

 

Letnia przerwa była szczególnie burzliwa w zespole Alpine. Francuska ekipa rozpocznie zmagania w gęstej atmosferze - już pierwszego dnia wakacji zespół stracił dwukrotnego mistrza świata Fernando Alonso. Hiszpan podpisał wieloletni kontrakt z Aston Martinem, a dotychczasowy pracodawca dowiedział się o tym z... komunikatu prasowego.

 

ZOBACZ TAKŻE: Formuła 1: Prezydent FIA zapowiada zdecydowane działanie ws. bezpieczeństwa

 

Następnie podpisanie umowy z tym teamem zdementował aktualny mistrz Formuły 2 oraz kierowca rezerwowy ekipy Oscar Piastrii. Po opublikowaniu przez zespół informacji prasowej Australijczyk zareagował w mediach społecznościowych: "Wygląda na to, że bez mojej zgody Alpine F1 wydał komunikat, że mam jeździć w jego barwach w przyszłym roku. (...) Nie będę jeździł w tej ekipie w następnym sezonie".

 

Synoptycy zapowiadają, że podczas nadchodzącego weekendu, zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, spodziewane są opady deszczu. Kibice wciąż mają w pamięci ubiegłoroczne zmagania na Spa-Francorchamps, które były najdłuższym, jednak paradoksalnie również najkrótszym wyścigiem w historii sportu.

 

Transmisja z "rywalizacji" trwała blisko cztery godziny, natomiast według oficjalnych wyników przejechano zaledwie... jedno okrążenie. Powodem takiej sytuacji była ulewa, która praktycznie uniemożliwiła ściganie. W tych nietypowych warunkach przyznano połowę punktów, a zwycięzcą został Verstappen. Drugi był George Russell, jeżdżący wówczas w Williamsie. Było to pierwsze podium Brytyjczyka w F1 oraz pierwsze podium dla tego zespołu od 2017 roku.

 

Nadchodzące zawody w Belgii będą pierwszym wyścigiem królowej motorsportu po modernizacji Spa-Francorchamps. Powodem zmian - m.in. dodania żwiru na poboczach niektórych zakrętów oraz powiększenie strefy bezpieczeństwa w słynnych zakrętach Eau Rouge i Raidillon - było wiele groźnych wypadków oraz chęć dostosowania toru do wymagań stawianych przez różne serie motocyklowe. Koszty przebudowy wyniosły około 80 mln euro.

 

Tegorocznym faworytem jest Verstappen, który wygrał osiem z 13 rozegranych w tym sezonie wyścigów. Jeśli uda mu się zwyciężyć, zostanie pierwszym od 2007 roku zawodnikiem, który wygra w Belgii dwa wyścigi z rzędu. Mistrz świata wygrał jednak do tej pory tylko jeden wyścig na belgijskim torze, a najwięcej zwycięstw w obecnej stawce może pochwalić się Brytyjczyk Lewis Hamilton, który zwyciężył aż czterokrotnie.

 

Pierwsza edycja GP Belgii odbyła się w 1925 roku na wybudowanym specjalnie na to wydarzenie torze Spa-Francorchamps. Jedna pętla miała wówczas długość blisko 15 kilometrów, a premierowy wyścig wygrał Włoch Antonio Ascari, ojciec dwukrotnego mistrza globu z lat 50. Alberto Ascariego.

 

Wyścig o GP Belgii w programie mistrzostw świata Formuły 1 - z krótkimi przerwami - jest od 1950 roku. Tor Spa-Francorchamps gościł najlepszych kierowców świata 54 razy, natomiast ścigano się również na torach Zolder oraz Nivelles.

 

Nie wiadomo, czy niedzielny wyścig nie będzie ostatnim, bo dalsze zmagania w Belgii stoją pod znakiem zapytania. Powodem jest kończący się kontrakt z F1 oraz chęć powrotu włodarzy serii na tor Kyalami w RPA oraz do Chin. W kalendarzu na następny sezon znajduje się już też zakontraktowany wyścig w Las Vegas. Media spekulują, że jeśli seria odwiedzi RPA oraz Chiny, miejsca na tradycyjny wyścig w Belgii zabraknie.

 

Na temat tych doniesień wypowiedziało się również wielu kierowców oraz osób ze świata F1. "To wspaniale, że mamy nowe imprezy i cieszymy się zainteresowaniem, jednak musimy pamiętać o historii" - zaznaczył szef Red Bulla Christian Horner, a kierowca McLarena Lando Norris, którego matka jest Belgijką, dodał: "Uważam, że Spa powinno zostać tak długo, jak długo Formuła 1 będzie się ścigać".

 

Wyścig o GP Belgii rozpocznie się w niedzielę o godz. 15. Kierowcy będą mieć do pokonania 44 okrążenia.

PN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie