Horror w Pradze! Raków odpada ze Slavią po golu w ostatniej minucie dogrywki
W czwartkowym meczu rewanżowym w ramach czwartej rundy kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA ekipa Rakowa Częstochowa przegrała na wyjeździe ze Slavią Praga 0:2 po dogrywce. Gospodarze strzelili gola na wagę awansu w ostatniej minucie dogrywki.
Stadion Fortuna Arena w Pradze wypełnił się do ostatniego miejsca. W ten gorący, duszny wieczór do stolicy Czech zawitała również bardzo liczna grupa kibiców z Częstochowy, która miała nadzieję, że na własnych oczach ujrzy jak Raków przechodzi do swojej historii, ale i całego polskiego futbolu - jako pierwszy zespół z naszego kraju, który uzyskał awans do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA. Można było jednak zakładać z góry, że łatwo nie będzie, gdyż miejscowi to zaprawiona na europejskiej scenie ekipa, która chciała udowodnić, że porażka 1:2 w pierwszym starciu była jedynie wypadkiem przy pracy.
ZOBACZ TAKŻE: Wyniki losowania Ligi Mistrzów. Grupy Ligi Mistrzów 2022/2023
W pierwszej połowie więcej "z gry" miała Slavia, która częściej utrzymywała się przy futbolówce i zdecydowanie częściej gościła pod bramką Vladana Kovacevicia niż częstochowianie pod bramką rywala. Nie zmienia to jednak faktu, że to podopieczni Marka Papszuna stworzyli najgroźniejszą sytuację przed przerwą. Konkretnie w 23. minucie na listę strzelców mógł wpisać się Ivi Lopez, który po kombinacyjnej akcji całego zespołu wpadł w pole karne i z kilku metrów oddał strzał w bramkarza Slavii - Alesa Mandousa. Również dobitka Hiszpana okazała się nieskuteczna, ponieważ uderzył piłką w słupek.
Prażanie zbliżali się pod bramkę RKS-u, ale brakowało w ich szeregach finalizacji. Sporo dośrodkowań wyłapywał Kovacević, skuteczni byli również defensorzy Rakowa. Wicemistrzowie Polski odgrażali się co jakiś czas, ostatecznie schodząc do przerwy z bezbramkowym remisem.
Atmosfera na trybunach była coraz gorętsza, a byłaby jeszcze bardziej - w sektorze fanów czerwono-niebieskich, gdyby na samym początku drugiej połowy znakomitą sytuację wykorzystał Mateusz Wdowiak, który pojawił się na boisku po przerwie. Były piłkarz m.in. Cracovii wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go, ale zamiast do pustej bramki, trafił jedynie w boczną siatkę. Nawet minimalny ostry kąt nie usprawiedliwia zawodnika Rakowa w tym przypadku.
W myśl powiedzenia, że nie wykorzystane akcje lubią się mścić, do głosu doszli zawodnicy Slavii. Najpierw pod bramką RKS-u zrobiło się niebezpiecznie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wówczas piłkę złapał Kovacević. W 62. minucie powracający po kontuzji golkiper nie miał już tyle szczęścia. Prażanie wyprowadzili skuteczną akcję, po której do bramki trafił Moses Usor. Nigeryjczyk dostał futbolówkę w polu karnym i uderzył precyzyjnie przy dalszym słupku. Obiekt w Pradze eksplodował, a Raków musiał szykować się na trudne chwile, gdyż straty z pierwszego spotkania zostały odrobione przez gospodarzy.
Zdobyty gol przez gospodarzy dodał im niesamowitego animuszu i wiatru w żagle. W kolejnych minutach mocno przycisnęli ekipę spod Jasnej Góry, którą parokrotnie swoimi interwencjami ratować musiał Kovacević. Raków zdołał jednak wytrzymać ten ciężki okres, szykując się na nerwową końcówkę meczu.
A w niej znowu do głosu doszli zawodnicy ze stolicy Czech. W 86. minucie kapitalną interwencją na linii bramkowej popisał się Kovacević. Trzy minuty później bośniacki bramkarz również był zmuszony do pokazania swoich umiejętności.
Raków przetrwał kolejną nawałnicę miejscowych, co oznaczało konieczność rozegrania dogrywki.
W pierwszej połowie dodatkowego czasu gry Kovacević zaprezentował jedną wyśmienitą robinsonadę, utrzymując Raków "przy życiu". Ten w w samej końcówce zagroził bramce Slavii. Gdy piłka wyszła na rzut rożny, arbiter Craig Powson z Anglii zaprosił obie drużyny na krótką przerwę, co mocno zdegustowało częstochowian.
W drugiej połowie Slavia cały czas mocno naciskała. Widać było, że drużyna Rakowa mocno opadła z z sił. Gdy wydawało się, że wszystko zmierza do konkursu rzutów karnych, wydarzyła się rzecz dramatyczna dla częstochowian. W 121. minucie dogrywki bramkę dla prażan głową z kilku metrów po dośrodkowaniu zdobył Ivan Schranz. Na stadionie Fortuna Arena zapanowała gigantyczna euforia.
Wicemistrzowie kraju nie zdążyli już odpowiedzieć na to trafienie i musie pogodzić się z porażką i odpadnięciem w niesamowicie dramatycznych okolicznościach. Raków, podobnie jak rok temu, odpada w czwartej rundzie kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Konferencji. Tym razem jednak po wielkim horrorze.
Slavia Praga - Raków Częstochowa 2:0 (0:0,1:0,0:0,1:0)
Bramki: Usor 62, Schranz 121
Żółte kartki: Sevcik, Dorley, Provod - Tudor, Arsenić, Tudor, Wdowiak, Lopez
Slavia: Ales Mandous - David Jurasek (Oscar Dorley 80), Eduardo Santos, Aiham Ousou, Lukas Masopust (Ondrej Lingr 55) - Moses Usor (Lukas Provod 77), Ibrahim Traore, Petr Sevcik (Christ Tiehi 94), Tomas Holes, David Doudera (Ivan Schranz 56) - Stanislav Tecl (Peter Olayinka 55)
Raków: Vladan Kovacević - Milan Rundić, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas (Bogdan Racovitan 112) - Patryk Kun (Vladyslav Kochergin 96), Valerian Gvilia (Szymon Czyż 91), Ioannis Papanikolaou (Gustav Berggren 111) , Fran Tudor - Ivi Lopez, Sebastian Musiolik (Vladislavs Gutkovskis 46), Bartosz Nowak (Mateusz Wdowiak 46)
Przejdź na Polsatsport.pl