Wojciech Fibak: Rywalki znalazły sposób na Świątek, ale wierzę w Igę w US Open
- Rywalki już wiedzą, jak Idze dokuczać. Ostro atakują returnem jej serwis. Jednak wierzę, że Iga i Tomek Wiktorowski coś wykoncypują, by temu zaradzić i Świątek odniesie sukces w Nowym Jorku - przyznał Wojciech Fibak, który w 1980 roku dotarł do ćwierćfinału US Open i po dramatycznym meczu przegrał 2:3 z Johanem Kriekiem, choć Lendl już mu gratulował półfinału obok Borga, McEnroe i Connorsa, bo Polak prowadził w tie-breaku piątego seta 5:2.
Robert Zieliński: W pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open, który rozpoczyna się 29 sierpnia w Nowym Jorku, Iga Świątek trafia na mającą polskie korzenie Włoszkę Jasmine Paolini (nr 57 w rankingu WTA), która w lipcu dotarła do półfinału turnieju WTA w Warszawie na kortach ziemnych. Jej babcia mieszka w Łodzi, Jasmine trochę mówi po polsku. Czy to może być groźna rywalka dla Igi?
Wojciech Fibak: Nie sądzę, by Włoszka była w stanie zagrać tak agresywnie, by sprawić Idze problemy. Nie znam jej, nie wiem jak gra. Nie słyszałem o niej nic poza tym, że ma polską rodzinę. Kiedy rozmawiamy o tenisistce klasy Igi, trudno się zastanawiać, czy przebrnie pierwszą rundę.
W drugiej rundzie Świątek może trafić na Amerykankę Sloane Stephens (WTA 53), z którą kilkanaście dni temu wygrała w Cincinnati 6:4, 7:5 lub Belgijkę Greet Minnen (WTA 109). Ze Stephens może być już znacznie trudniejsza przeprawa?
Jeśli Stephens wygra z Minnen, to szykuje nam się ciekawy mecz. Iga niedawno z nią grała, dobrze zna Amerykankę, ale Stephens jest groźna, bo ona jest piekielnie szybka, podobnie zresztą jak Iga. Ma potężny forhend. Mam wrażenie, że on ciągle nie do końca wierzy w siebie, bo tak od kilku lat powraca co jakiś czas na korty z lepszym graniem i znika.
Kiedyś była uważana za wielki talent i nadzieję amerykańskiego tenisa, ale ma już 29 lat i nie do końca wykorzystała swoje możliwości, choć miała też znaczące sukcesy.
Potrafi jednak grać w Nowym Jorku, wygrała US Open w 2017 roku. To jest też finalistka French Open czy półfinalistka Australian Open, ale to wszystko było kilka lat temu. Iga ostatnio ją pokonała, ale w tenisie tak jest, że czasami trudno z kimś wygrać dwa razy z rzędu. Stephens na pewno paru rzeczy się nauczyła w tym przegranym meczu ze Świątek, pod kątem tego jak grać z Polką. Także to będzie groźna przeciwniczka.
Pierwszą rozstawioną w turnieju zawodniczką, na którą może w US Open trafić Świątek, będzie w III rundzie Rosjanka Jekateryna Aleksandrowa (WTA 28).
Aleksandrowa też jest groźna, ale ona może też odpaść po drodze do III rundy.
W IV rundzie mamy już kilka wariantów dla Igi. Może tam się spotkać z Amerykankami Amandą Anisimovą (WTA 24) czy Sofią Kenin (265 WTA), ale też z Łotyszką Jeleną Ostapenko (WTA 16), z którą Polka nie lubi grać, trzy razy z nią grała i trzy razy przegrała. Czy będzie w końcu zwycięstwo?
Miejmy nadzieję, że Ostapenko wcześniej przegra, albo z Zheng albo z Anisimovą. Ostapenko niestety ostro atakuje returnami, a tego Iga nie lubi.
W ćwierćfinale Świątek może już trafić na tenisistki z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Są to Amerykanka Jessica Pegula (8) i Hiszpanka Garbine Muguruza (9), ale w tej ćwiartce drabinki są też Czeszka Petra Kvitova (21), czy Belgijka Elise Mertens (32). Czy to może być szczególnie trudny etap turnieju dla Igi?
Gdy pojawiają się te duże nazwiska, ale trochę już zgrane karty, jak Muguruza, to niespecjalnie się tym przejmujemy. Powróciła Kvitova, gra lewą ręką, z tego powodu zawsze jest niewygodna i groźna. Czeszka ma taki układ gier, że może przebrnąć do ćwierćfinału, natomiast Muguruza może przegrać wcześniej i z Clarą Tauson, i Xinyu Wang, z kimkolwiek może przegrać. Natomiast Peguli się w ogóle nie obawiam w ćwierćfinale, bo ona nie gra takiego atakującego, ofensywnego tenisa, nie ryzykuje, a z takimi zawodniczkami lubi grać Iga. Miejmy nadzieję, że ona przejdzie do ćwierćfinału, więc niech ona jednak ogra Kvitovą, bo Pegula leży Polce, a Czeszka zawsze może być niebezpieczna.
W półfinale spośród najwyżej sklasyfikowanych zawodniczek Świątek może trafić na Hiszpankę Paulę Badosę (nr 4 WTA), czy na Białorusinkę Arynę Sabalenkę (6). To dobra połówka drabinki dla Polki?
Wszyscy mówią o Badosie i ewentualnym półfinale z Igą, ale Hiszpanka tam moim zdaniem nie dojdzie, mimo że losowanie nie było dla niej jakieś straszne. Białorusinka Wiktoria Azarenka też nie da rady dojść tak wysoko, podobnie Czeszka Karolina Pliskova, niech nasza Magda Linette z nią wygra w pierwszej rundzie US Open.
Przejdź na Polsatsport.pl