Bożydar Iwanow: Chleba i igrzysk! Camp Nou ma swojego nowego gladiatora
Na Spotify Camp Nou zaczyna grać muzyka. Po lekkim rozczarowaniu bezbramkowym remisem na inaugurację sezonu w La Liga z Rayo Vallecano, FC Barcelona rozbiła beniaminka z Valladolid 4:0. Nowy idol „Dumy Katalonii” po raz drugi z rzędu cieszył się z tak zwanego „Doppelpacka” jak w Niemczech, gdzie przez dwanaście lat występował, określa się dwa zdobyte gole podczas jednego spotkania.
Drugiego z nich nie można określić inaczej niż mianem kosmicznego: uzyskanego piętą z niełatwej pozycji i z dalekiej - jak na taką próbę - odległości. Robert Lewandowski idealnie wczuł się w rolę głównego aktora swej nowej sceny, która wymaga nie tylko wygranych. Chce zwycięstw, ale i ornamentów. Chleba i Igrzysk!
Polak ma nie jedynie ranić przeciwników, ale i wymyślać takie sztuczki, które będzie się oklaskiwać na stojąco i długo wspominać. Na przestarzały stadion, który za rok zacznie przechodzić długo wyczekiwaną renowację, przyszło blisko 84 tysięcy ludzi. To widownia złożona z wszelakiego rodzaju obserwatora. Niekoniecznie takiego, dla którego istotne są niuanse taktyczne i strategia. Tak zwane „mecze dla koneserów” większości tu nie interesują. Ważne jest show, efekty specjalne, dobra zabawa. Polak świetnie to rozumie. Wszedł w przygotowane dla niego buty. Realizuje oczekiwania.
ZOBACZ TAKŻE: Xavi zachwycony Robertem Lewandowskim. "To dla nas błogosławieństwo"
Cztery gole po trzech kolejkach to też rezultat, który być może jego samego jeszcze nie zadowala, ale już robi wrażenie na ekspertach i przeciwnikach. Tylko wczoraj „RL9” mógł jeszcze podwoić swój meczowy dorobek, bo piłka po jego kolejnych strzałach niechybnie zmierzała do siatki i gdyby nie kontakt z bramkarzem, nie obiłaby obramowania, tylko ponownie zatrzepotała w siatce. Karim Benzema z Realu Madryt i Iago Aspas z Celty Vigo, najlepsi strzelcy ubiegłego sezonu, od początku rozgrywek też nie zasypują gruszek w popiele, mają po trzy zdobyte gole, ale już doskonale widzą, że przed nimi gość, którego plecy będzie można w klasyfikacji strzelców oglądać do ligowego końca. Lewandowski nie potrzebował bowiem nadmiernie dużo czasu, by znaleźć wspólny język z nowym trenerem i kolegami z zespołu.