Ze stadionu Piasta Gliwice na Camp Nou. To może być niesamowity wyczyn
- Odkrywam w bieganiu swoje miejsce na ziemi – powiedział Tomasz Sobania przed startem biegu ze stadionu Piasta Gliwice na barceloński Camp Nou. 24-letni gliwiczanin chce przez 60 dni z rzędu pokonywać dystans maratonu.
- Spełniam swoje marzenia, jako dziecko marzyłem, by zagrać na stadionie Barcelony. To nie pierwsza taka wyprawa, wcześniej był bieg z Zakopanego do Gdyni, a rok temu z Częstochowy do Rzymu – dodał.
Podkreślił, że w związku z chorobą podczas biegu do Włoch, ostatniego dnia musiał nadrobić dystans i - by zdążyć na audiencję z papieżem - pokonał 84 km.
- Teraz jestem w kontakcie z władzami FC Barcelona, chciałbym 4 listopada, dzień przez jej meczem, zakończyć bieg rundą honorową na Camp Nou – wyjaśnił.
Wspominał, że pasja zaczęła się od... biegania na pociąg do Gliwic, gdzie dojeżdżał do liceum. Od pięciu lat trenuje w sekcji lekkoatletycznej Piasta.
- Oczywiście w biegu do Barcelony będę się oszczędzał. Codziennie pokonanie trasy zajmie mi 6 – 7 godzin w dwóch częściach. Jedziemy w czwórkę kamperem, żeby nie tracić czasu na szukanie noclegów – stwierdził.
ZOBACZ TAKŻE: Belg triumfatorem Swiss Ultra Triathlon
W ekipie znalazł się m.in. fizjoterapeuta, który będzie pracował z zawodnikiem po około trzy godziny każdego wieczoru.
Sobania nie krył, że dużym problemem było zgromadzenie budżetu na wyprawę.
- Mam wrażenie, że dziś, przed startem, najgorsze mam za sobą. O sponsorów jest trudno, wiadomo, że firmy tną koszty na potęgę – powiedział.
Zaznaczył, że jego bieg to nie tylko spełnianie marzeń.
- Jest też wymiar charytatywny, promuję internetową zbiórkę pieniędzy dla dziecięcego klubu (świetlicy) działającego w Gliwicach. Chodzi o środki na dokończenie remontu pomieszczeń i opłacenie psychologów, terapeutów. Rok temu udało się zebrać 50 tys. złotych dla chorej na nowotwór Hani. Będę też promował Śląsk, Polskę i zapraszał obcokrajowców na przyszłoroczne Igrzyska Europejskie – zaznaczył.
Nie ukrywał, że liczy się z kryzysami na trasie.
- W drodze do Rzymu miałem ich kilka. Jestem przygotowany na to, że łatwo nie będzie. Mam opracowaną profesjonalną dietę, ekipa będzie musiała mi gotować. A na pewno wszystkie pięć par butów będzie do wyrzucenia – zakończył ze śmiechem Sobania.
Przejdź na Polsatsport.pl