PKO BP Ekstraklasa: Lech Poznań lepszy od Widzewa Łódź
Mistrz Polski odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo w lidze, ale komplet punktów zapewnił sobie dopiero w końcówce spotkania. W ciągu minuty do siatki trafili Mikael Ishak i Joao Amaral. Blisko 24 tysiące kibiców obejrzało dobre widowisko, lecz tylko w drugiej połowie.
Do przerwy tempo meczu nie porywało, obie drużyny miały kłopot z kreowaniem sytuacji. Pechowo spotkanie zaczęło się dla Filipa Marchwińskiego, który już w 70. sekundzie zderzył się z Markiem Hanouskiem i po kilku minutach na noszach opuścił boisko. Zastąpił go Amaral, który - jak się później okazało - został jednym z bohaterów spotkania.
Lech miał optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Defensywa gości grała solidnie i w ogóle nie przypominała formacji sprzed kilku dni, kiedy to w meczu Pucharu Polski straciła trzy gole w 22 minuty. Nika Kwekweskiri z dalszej odległości próbował zaskoczyć Henricha Ravasa, ale słowacki golkiper bronił bezbłędnie.
Beniaminek był bardzo oszczędny w ofensywie, choć po jednym z rzutów rożnych niezłą okazję miał Mateusz Żyro, który chciał piętką pokonać Bednarka. Obrońca Widzewa źle to jednak wykonał i nie trafił w światło bramki.
ZOBACZ TAKŻE: PKO BP Ekstraklasa: Pogoń Szczecin wygrała w Kielcach
Po zmianie stron Lech podkręcił tempo i akcje w jego wykonaniu z minuty na minutę były coraz groźniejsze. Filip Szymczak źle uderzył głową po rzucie wolnym i widzewiacy mogli odetchnąć. Z kolei Joelowi Pereirze, brakowało jednak dokładności przy licznych dośrodkowaniach w pole karne, a gdy już piłka trafiła do adresata, to ten nie potrafił wykorzystać sytuacji. Joao Amaral głową był bliski pokonania Ravasa, ale ten znów nie dał się zaskoczyć.
"Kolejorz" swoich szans szukał też w strzałach z dystansu, ale były to zwykle niecelne próby.
Łodzianie rzadko pojawiali się w polu karnym gospodarzy, ale kilka razy Filip Bednarek znalazł się w opałach, m.in. słupek go wyręczył po strzale głową Karola Danielaka. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia kilka razy zagrozili bramce po łatwych stratach piłki rywala w środku pola. Po jednej takiej sytuacji Barry Douglas próbował przyblokować Łukasza Zjawińskiego, ale się przewrócił. W ostatniej chwili Filip Dagerstal powstrzymał piłkarza rywali.
Kluczem do sukcesu gospodarzy okazali się rezerwowi. Najpierw Amaral niezbyt mocnym, ale precyzyjnym uderzeniem zza linii pola karnego w końcu pokonał Ravasa. Łodzianie nie zdążyli się pozbierać i po kilkudziesięciu sekundach było już 2:0. Świetnie rozegrany kontratak wykończył Mikael Ishak, który niedawno wrócił do drużyny po przerwie spowodowanej kontuzją.
Widzew nie zdążył już odpowiedzieć, a szanse na podwyższenie wyniku mieli lechici. Niezwykle aktywny Michał Skóraś też chciał wpisać się na listę strzelców, ale pomocnikowi Lecha brakowało szczęścia i nie zawsze podejmował dobre wybory przy finalizowaniu akcji.
Lech Poznań - Widzew Łódź 2:0 (0:0)
Bramki: Amaral 80, Ishak 81
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira (63. Heorhij Citaiszwili), Filip Dagerstaal, Antonio Milic, Barry Douglas (73. Pedro Rebocho) - Kristoffer Velde (46. Mateusz Żukowski), Nika Kwekweskiri, Filip Marchwiński (7. Joao Amaral), Jesper Karlstroem, Michał Skóraś - Filip Szymczak (63. Mikael Ishak)
Widzew Łódź: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Mateusz Żyro, Martin Kreuzriegler - Karol Danielak (90+1. Mato Milos), Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (78. Patryk Lipski), Fabio Nunes (90+1. Kristoffer Hansen) - Łukasz Zjawiński (74. Jakub Sypek), Jordi Sanchez, Bartłomiej Pawłowski (46. Dominik Kun)
Żółte kartki: Skóraś - Żyro, Letniowski
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 23 725.
Przejdź na Polsatsport.pl