US Open: Nick Kyrgios wyeliminował obrońcę tytułu
Daniił Miedwiediew nie obroni tytułu w wielkoszlemowym turnieju US Open w Nowym Jorku. Rosyjski tenisista rozstawiony z "jedynką" w 1/8 finału przegrał z Australijczykiem Nickiem Kyrgiosem (nr 23), po blisko trzygodzinnym pojedynku, 6:7 (11-13), 6:3, 3:6, 2:6.
Kyrgios po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału na kortach Flushing Meadows. Jego największym osiągnięciem jest finał Wimbledonu. Następnie Australijczyk zdobył swój pierwszy tytuł ATP od trzech lat, wygrywając w sierpniu w Waszyngtonie. Niedługo potem pokonał Miedwiediewa w turnieju na twardym korcie w Montrealu.
ZOBACZ TAKŻE: US Open. Nick Kyrgios ukarany grzywną. Ile musi zapłacić?
- Po prostu cieszę się, że w końcu mogę pokazać w Nowym Jorku mój talent. Wcześniej nie miałem tu zbyt wielu udanych występów – powiedział szczęśliwy Kyrgios. Jego rywalem w ćwierćfinale będzie inny Rosjanin Karen Chaczanow. Grający z nr 27 zawodnik pokonał Hiszpana Pablo Carreno Busta (nr 12) 4:6, 6:3, 6:1, 4:6, 6:3.
Kyrgios w niedzielę miał 21 asów. Jego szaleńczy styl, doskonale sprawdzającym się przeciwko Miedwiediewowi, pozwala uważać go za poważnego pretendenta do mistrzostwa w US Open.
Tymczasem Miedwiediew grał wystarczająco dobrze, aby wygrać wszystkie dziewięć setów, w których grał w pierwszym tygodniu. Wyglądał na gotowego, by zostać pierwszym tenisistą, który jest w stanie obronić trofeum w Nowym Jorku. Pierwszym od momentu kiedy to uczynił Roger Federer. Szwajcar US Open wygrał pięć razy z rzędu w latach 2004-2008. Miedwiediew dodatkowo straci pozycje lidera w światowym rankingu. Szansę na zajęcie jego miejsce ma trójka graczy: Hiszpanie Rafael Nadal i Carlos Alcaraz oraz Norweg Casper Ruud.
Kyrgios na pomeczowej konferencji prasowej tryskał humorem, choć na początku otwarcie przyznał, iż zmagał się ze zdrowiem psychicznym. Szybko dodał, jest dumny, że wrócił do zdrowia po tym, jak w ostatnich latach przebywał w niektórych „przerażających miejscach”.
- Czułem, że jest ze mną źle, że nie chcę dalej grać. Potem spojrzałem na najbliższych mi ludzi i jak bardzo ich zawiodłem. Nie chciałem już tego więcej robić - przyznał. Niezwykle utalentowany 27-latek powiedział, że postanowił skupić się na osiągnięciu świetnej formy fizycznej, co było widoczne, gdy walczył obok Miedwiediewa w gorący i wilgotny wieczór na korcie Arthura Ashe'a.
Finalista Wimbledonu, który wygrał 26 z ostatnich 31 meczów, powiedział, że cały ten sukces dał mu motywację do jeszcze cięższego treningu. - Czuję, że sprawiam, że ludzie są teraz ze mnie dumni. Nie mówi się o mnie tak wielu negatywnych rzeczy. Chciałem po prostu odwrócić narrację... - powiedział.
Australijczyk nie mógł powstrzymać się od zabawy z dziennikarzami, sugerując, że może po prostu odejść od sportu, jeśli zdobędzie swój debiutancki tytuł Wielkiego Szlema w ostatniej próbie w tym roku. - Zdaję sobie sprawę, że w przyszłym tygodniu wracam do domu. Potencjalnie mam trzy kolejne mecze, a potem już nigdy nie będę musiał grać w tenisa - zakończył z uśmiechem.
Przejdź na Polsatsport.pl