Igor Milicić: Będą bardziej szanować naszych zawodników
Reprezentacja Polski koszykarzy po trzech zwycięstwach w czterech rundach spotkań grupy D mistrzostw Europy w Pradze zapewniła sobie awans do 1/8 finału. - Teraz będą bardziej szanować naszych zawodników - powiedział trener Igor Milicic.
Spodziewał się pan, że po czterech meczach w stolicy Czech zespół będzie miał trzy zwycięstwa?
Igor Milicic: Chcieliśmy tu przyjechać i sprawić niespodziankę. Wiem, że w Polsce jest presja i my ją odczuwamy. Chyba mało kto wierzył, że taki bilans będzie możliwy. Tym bardziej się cieszę, że nam się to udało. Teraz będą bardziej szanować naszych zawodników w Europie. Myślę, że wielu z nich może występować na dużo wyższym poziomie rozgrywkowym niż obecnie. Jako kadra chcemy zrobić dobry wynik, żeby młodzi i starsi polscy zawodnicy byli bardziej doceniani.
Reprezentacja już wyrównała najlepsze osiągnięcie w Eurobaskecie w tym stuleciu. Wygrała w turnieju dwa kolejne mecze, jak w 2015 roku w Montpellier, w sumie ma trzy zwycięstwa, jak wtedy we Francji. Tamten turniej drużyna Mike'a Taylora skończyła z bilansem 3-3, odpadając w 1/8 finału. Wy możecie jeszcze to poprawić.
Mam duży szacunek dla moich zawodników, którzy zostawiali na boisku ostatnią kropelkę potu, każdy dawał własną energię, nie oszczędzali się. Są poobijani, ale opłaciło się. Mamy trzy zwycięstwa i awans. Bardzo się cieszymy z tego sukcesu.
ZOBACZ TAKŻE: Ludwik Miętta-Mikołajewicz: Polska drużyna gra optymalnie
Jak pan skomentuje zmienność formy zawodników. Jednego dnia błyszczą jedni, drugiego - inni. Przeciwko Holandii weterani zespołu, bohaterowie meczu z Izraelem, nie zagrali tak jak dzień wcześniej. Końcowy wynik był korzystny, bo zastąpili ich inni.
Mamy swoich liderów, którzy nas prowadzą. Mamy graczy, którzy chcą być w drużynie. Wiedzą i czują, że mają jej dać coś ekstra. W każdym meczu ktoś się pokazuje, widać ich wsparcie - zarówno w oficjalnych statystykach, jak i w obserwacjach, które prowadzimy w zespole, niewidocznych dla kibiców. To wsparcie prowadzi nas do zwycięstw. Nieważne jest, kto ile puktów zdobywa. Ważne, żebyśmy znaleźli tego zawodnika, który to robi. Żebyśmy wszyscy razem harowali na parkiecie, walczyli o zwycięstwo. Pokazał to mecz z Holandią. Nie graliśmy pięknego basketu, ale obroną, determinacją, wolą zatrzymaliśmy rywali, którzy byli rozpędzeni i trafiali rzuty, których zwykle nie trafiają.
W środę macie dzień odpoczynku, a w czwartek swoisty deser na zakończenie praskiej części turnieju - spotkanie z wicemistrzem Europy, niepokonaną Serbią. Jak pan traktuje ten mecz?
Szczerze powiem, że dużo o tym rywalu nie myślałem. Mamy przygotowany skauting odnośnie Serbii, ale na razie skupialiśmy się na Holandii. To był przecież dla nas mecz o wszystko. Wygraliśmy i cieszmy się.
Nie wiadomo, jak ostatecznie ułoży się kolejność w grupach C i D, ale w Berlinie w 1/8 finału może dojść do powtórnego pojedynku pana drużyny z Ukrainą albo z Chorwacją, z którymi graliście w sierpniu przed Eurobasketem i obydwa mecze skończyły się porażką. Obawia się pan tych rywali?
Bardzo się cieszę, że jesteśmy w takiej sytuacji. Co będzie w Berlinie, pomyślimy później. Chorwacja pokonała nas minimalnie, Ukraina wyraźnie, ale to był sparing. Mam nadzieję, że będzie okazja do rewanżu.
Przejdź na Polsatsport.pl