US Open: Ons Jabeur: Ten finał był bardziej nerwowy niż na Wimbledonie
Ons Jabeur przegrała drugi z rzędu wielkoszlemowy finał, tym razem w US Open. W sobotę w Nowym Jorku uległa Idze Świątek 2:6, 6-7 (5-7). "Na wszystko muszę długo pracować i czekać. Tak było z wygraną w turnieju WTA, tak jest z Wielkim Szlemem" - przyznała tenisistka z Tunezji.
28 sierpnia Jabeur obchodziła 28. urodziny, a dwa tygodnie później zameldowała się w finale US Open. Był to dla niej drugi wielkoszlemowy finał w tym roku i zarazem w karierze. Pierwszy przegrała 9 lipca na kortach Wimbledonu, gdzie lepsza od niej okazała się Jelena Rybakina z Kazachstanu.
"Porażka w Wimbledonie bardzo bolała. Płakałam, ale to pozwoliło mi uwolnić emocje. Przez tydzień nie wzięłam rakiety do ręki. Ale tak to już ze mną jest - na wszystko muszę długo pracować i czekać. Dużo czasu zajęło mi wygranie pierwszego turnieju WTA i teraz trochę zajmuje mi zdobycie pierwszego tytułu w Wielkim Szlemie. Będę się uczyć i wyciągać wnioski z tych porażek" - podkreśliła Jabeur na konferencji prasowej.
ZOBACZ TAKŻE: Wiktorowski: Iga udowodniła, że jest wojowniczką
Po drodze do finału Jabeur odprawiła z kwitkiem sześć przeciwniczek tracąc tylko jednego seta. Jej najlepszym meczem w tegorocznej edycji US Open był czwartkowy półfinał, w którym potrzebowała zaledwie 67 minut, aby pokonać będącą w świetnej formie Francuzkę Caroline Garcię. Wynik 6:1 6:3 robił wrażenie i nie pozwalał myśleć o tym, że Świątek w finale będzie miała łatwe zadanie.
"Byłam nieźle zdenerwowana. Próbowałam wszystkiego, łącznie z ćwiczeniami kontroli oddechu, ale ciężko było mi pozbyć się stresu. Ten finał był bardziej nerwowy niż Wimbledon. Będzie to dla mnie nauczka na przyszłość" - wskazała nowa wiceliderka rankingu WTA.
Jeśli jej sympatycy mieli jakiekolwiek nadzieje na triumf, to szybko musiało się pojawić zwątpienie. Świątek w 1. secie przełamała Tunezyjkę aż trzy razy i wygrała go 6:2.
"Od początku wywierała na mnie presję, wręcz naskoczyła na mnie. Próbowałam odwrócić sytuację i wdać się w dłuższe wymiany. Ale Iga trafiała w linię, co czasami było wkurzające" - wyznała.
Drugi set rozpoczął się od kolejnego przełamania na korzyść Polki, jednak Jabeur pokazała klasę wracając ze stanu 0:3. O wszystkim zdecydował zacięty tie-break, w którym obie zawodniczki wychodziły na prowadzenie, ale ostatecznie to Świątek zakończyła go zwycięsko.
"Obie miałyśmy w drugim secie swoje szanse. Szkoda, że nigdy nie udało mi się zbudować przewagi. Tym bardziej, że w tej partii Iga nie grała tak dobrze, jak w pierwszej. Szkoda też, że nie serwowałam lepiej. Prócz tego nie mam sobie nic do zarzucenia. Skupię się na pozytywach i będę pracować nad elementami, w których jeszcze czegoś mi brakuje" - powiedziała mistrzyni juniorskiego French Open z 2011 roku.
Zapytana o detale, czego według niej zabrakło w sobotnim finale, powiedziała: "Myślę, że muszę nauczyć się rozgrywać lepiej najważniejsze punkty. Rywalka wiedziała, co w takich momentach zrobić i ta umiejętność sprawia, że wygrywa. Bardzo się pod tym względem rozwinęła w porównaniu choćby z poprzednim sezonem. Podwyższyła dla nas wszystkich poprzeczkę, co jest dla naszego sportu bardzo dobre. Ale mam nadzieję, że jeszcze uda mi się Igę dogonić".
Na pomeczowej konferencji Jabeur gratulowała Świątek i zwróciła uwagę, że ma nadzieję zmierzyć się z Polką na poziomie finału jeszcze niejednokrotnie. Wyznała także, że jej zadaniem na 2023 rok jest atak na pozycję liderki rankingu WTA, którą teraz jest Świątek.
"Nie będę miała wielu punktów do obrony podczas Australian Open, French Open czy nawet Wimbledonu. To niezła sytuacja. W przyszłym roku idę po numer jeden na świecie" - zaznaczyła z uśmiechem.
Na okazję do rewanżu Jabeur być może nie będzie musiała czekać aż do przyszłego roku. W październiku w Teksasie odbędzie się bowiem turniej WTA Finals, do którego obie zawodniczki uzyskały już kwalifikacje.
"Nie wiem, czy przyjdzie nam tam zagrać, bo być może będziemy w różnych grupach. Ale mecze z Igą są zawsze dla mnie super, choć stanowią wielkie wyzwanie. W tym roku poprawiła swój forhend i serwis. Zawsze miała solidny bekhend. Fizycznie - świetnie, dosłownie jest na korcie wszędzie i może dojść do każdej piłki. Ciężko się gra przeciwko komuś takiemu" - analizowała.
Mimo rozczarowania porażką pozwoliła sobie po raz kolejny na żarty i wróciła do wypowiedzi z kortu, że "generalnie Iga jest świetna, ale dziś jej nie lubi".
"To były oczywiście żarty, zawsze miło się z nią spotkać i rywalizować na korcie, choć bywa ciężko. A dzisiejszą porażkę wybaczę jej jak mi kupi Rolexa..." - skwitowała ze śmiechem Tunezyjka.