Włoskie media przed finałem MŚ: "Italia nie wystraszy się Polski"
Już tylko godziny czekają nas do rozpoczęcia wielkiego finału siatkarskich mistrzostw świata. W katowickim Spodku reprezentacja Polski zmierzy się z Włochami. Tamtejsze media wierzą w sukces "Squadra Azzurra".
Prawdziwe granie dla obu reprezentacji zaczęło się tak naprawdę od ćwierćfinałów. Polska po wielkich emocjach pokonała po tie-breaku Stany Zjednoczone, podczas gdy Italia w takich samych rozmiarach zwyciężyła Francję. W półfinałach Biało-Czerwoni stoczyli kolejny pięciosetowy dreszczowiec i tym razem zostawili w polu Brazylijczyków. Włosi o wiele szybciej, bo w trzech partiach uporali się ze Słowenią.
Podtekstów przed starciem finałowym nie brakuje. Wszak obie nacje w swoim dorobku posiadają trzy tytuły mistrzowskie - chociaż jak wejdziemy na stronę internetową La Gazzetta dello Sport, to przeczytamy, że Polacy to "dwukrotni mistrzowie globu". Być może na Półwyspie Apenińskim zapomniano o 1974 roku, kiedy Biało-Czerwoni pierwszy raz sięgnęli po złoto, a może wzięto pod uwagę jedynie zmagania w XXI wieku? Tego w artykule największej gazety sportowej we Włoszech nie sprecyzowano.
ZOBACZ TAKŻE: MŚ siatkarzy 2022: Simone Giannelli: Zrobimy co w naszej mocy, by wygrać
Inny podtekst to fakt, że Włosi w latach '90 trzykrotnie z rzędu wygrywali mundial - od 1990 do 1998 roku. To samo w niedzielny wieczór może uczynić Polska, która ze złota cieszyła się w 2014 oraz 2018 roku.
A skoro mowa już o wielkiej Italii z ostatniej dekady XX wieku, to trzeba pamiętać, że o jej sile stanowili doskonale znani w Polsce Andrea Anastasi czy Andrea Gardini. Obaj wspólnie pracowali w naszej kadrze, a następnie w PlusLidze. Do tego należy dodać Lorenzo Bernardiego i Ferdinando De Giorgiego. Ten pierwszy pracował w Jastrzębskim Węglu, a ten drugi oprócz sukcesów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle prowadził również reprezentację Polski - lecz bez powodzenia. Jego przygoda z Biało-Czerwonymi zakończyła się wielkim niewypałem. Teraz może przypomnieć się polskiej publiczności jako selekcjoner Włochów. Cóż to byłby za "come back", gdyby właśnie w naszym kraju wywalczył złoto mistrzostw świata, dodatkowo kosztem reprezentacji Polski!
Niedzielny finał będzie starciem aktualnych mistrzów świata z aktualnymi mistrzami Europy.
Wracając do włoskiej prasy - dziennikarze z Półwyspu Apenińskiego mają świadomość, że wielkim faworytem finału jest Polska, ale wierzą w sprawienie niespodzianki.
"Niesamowita Italia - po 24 latach znowu w finale mundialu. Udało się odeprzeć opór Słowenii. Przed nami ostatnie wyzwanie - mecz z gospodarzami, Polską, wielkim faworytem turnieju. Italia pokazała jednak siłę w ostatnich 12 miesiącach, która sprawia, że nie zatrzymuje się i dociera tam, gdzie niewielu wierzyło, że uda się dotrzeć. Ze swoją agresywną siatkówką, ale inteligentną, z dwoma "młotami" w ataku. Italia marzy, przed Italią o wiele trudniejsze zadanie niż mecz ze Słowenią. Ale Italia poczuła już smak zwycięstwa i nie chce się zatrzymać. Wyjdzie na boisko bez strachu i z podniesioną głową" - czytamy w zapowiedzi niedzielnej konfrontacji.
Początek meczu Polska - Włochy o godz. 21:00. Transmisja w Polsacie Sport i Polsacie Box Go. Początek przedmeczowego studia o godz. 20:00.
Przejdź na Polsatsport.pl