Bożydar Iwanow: Ten pierwszy raz po drugiej stronie. Polski gladiator znów na monachijskiej ziemi
Czy jest coś podczas tego tygodnia, co budzi nasze kibicowskie emocje tak mocno, jak powrót Roberta Lewandowskiego do Monachium? Los bywa przewrotny i sam Polak nie bardzo miał ochotę trafić na Bayern zaledwie kilka tygodni po transferowej zawierusze z jego udziałem i wielką chęcią opuszczenia stolicy Bawarii.
Wiele złych słów zostało wypowiedzianych zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Kurz już co prawda opadł, podano sobie dłonie, ale wieczorem znów zostanie on wzniecony. Mimo że zagramy na pięknie przystrzyżonej i zroszonej murawie monachijskiej areny.
Polski gladiator wyjdzie jutro na świetnie znany sobie teren z otwartą przyłbicą, bo już wie, że trafił do miejsca, w którym czuje się szczęśliwy. Uśmiecha się częściej niż przez cały poprzedni sezon. A może i dwa ostatnie, kiedy Bayern żegnał się z Europą już w ćwierćfinale. Raz nawet bez jego udziału, bo kontuzja w meczu z Andorą zabrała mu nie tylko występ na Wembley w kadrze, ale i rywalizację z PSG, które, w przeciwieństwie do finału w Lizbonie w 2020 roku, tym razem okazało się minimalnie lepsze. „Lewy” osiągnął w Monachium wszystko. Chciał nowych wyzwań, nowej energii i dostał ją w Katalonii. Na razie wszystko układa się idealnie. Strzela seryjnie – tak jak w Bayernie – ma już pierwszy hat-trick w nowych barwach w Champions League, ale czy zawsze będzie tak bajecznie? Wieczorem czeka go noc, która będzie dla niego nie tylko sportowym wydarzeniem. To coś zdecydowanie więcej.
ZOBACZ TAKŻE: Sadio Mane przestrzega Thomasa Muellera przed meczem z FC Barcelona. Chodzi o Roberta Lewandowskiego
Jak przyjmą go kibice? Czy wraz z brawami pojawią się też gwizdy? Pamiętając o tym, ile Robert zrobił dla Bayernu, pojawią się pewnie i tacy, którzy na tę „operę mydlaną” związaną z jego odejściem spojrzą z własnej, innej perspektywy. Dziś wiemy jednak, że była to sytuacja „win-win”. Polak odnalazł swoje nowe miejsce na ziemi, Bayern zarobił krocie z transferu, w innej sytuacji takiej kwoty nie otrzymałby nigdy. Zaoszczędził też około 20 milionów euro na pensji. Zespół przez pierwsze tygodnie bez swego najlepszego piłkarza „dziurawił” rywali jak na strzelnicy. Jakby nie odszedł nikt tak znaczący. Ale to wkrótce może się zmienić. Może nawet już się zmienia. Brak tak wpływowego gracza jak Lewandowski musi w jakimś momencie się uwidocznić. Sadio Mane i jego bramkostrzelni koledzy mogą nie przekroczyć pewnej bariery.
W Bayernie po trzech ligowych remisach z rzędu już zaczyna mówić się o małym kryzysie. Atmosfera w szatni podobno jest lepsza niż w ubiegłym sezonie, ale jednak wypływają jakieś kolejne brudy i pomruki niezadowolenia tych, którzy grają mniej, a mają przecież swoje ambicje i chęci. Julian Nagelsmann jest poddawany coraz większej presji, być może nie jest mu łatwo poradzić sobie z takim nadmiarem ego, jakie ma w szatni, choć przecież wcześniej bywało pod tym względem gorzej. W końcu dziś w Monachium nie grają takie „charakterki” jak Ribery, Robben, Kahn czy Effenberg. Czy gdyby przy Sabener Strasse pracował inny szkoleniowiec, Polak też paliłby się tak mocno, by zmienić adres pracodawcy? Tego – na razie – się nie dowiemy. Niby nic się jeszcze nie stało, Bayern nie przegrał jeszcze żadnego meczu. Jeszcze. Gdyby ten pierwszy raz miałby się wydarzyć za sprawą powrotu Lewandowskiego do Monachium… Futbol napisał już tyle przeróżnych dziwnych historii, że i w taki scenariusz jestem w stanie uwierzyć.
Transmisja meczu Bayern Monachium - FC Barcelona w Polsacie Sport Premium 1 i online na Polsat Box Go. Początek spotkania o 20:50. Studio Ligi Mistrzów rozpocznie się o godzinie 17:00.
Przejdź na Polsatsport.pl