Marek Magiera: Powalczyć o miejsce w ósemce
W 2010 roku reprezentacja Polski siatkarek otarła się o awans do ósemki najlepszych zespołów mistrzostw świata w Japonii. Nie wiadomo jak potoczyłby się turniej, gdyby biało-czerwone wygrały pierwszy mecz mundialu z gospodyniami, a była na to wielka szansa, bo po dwóch setach to Polki prowadziły 2:0.
Ostatecznie drużyna prowadzona przez Jerzego Matlaka sklasyfikowana została na dziewiątym miejscu, co przyjęte zostało w naszym kraju że sporym niedosytem. Pewnie mało było wówczas takich, którzy teraz marzyliby o powtórzeniu takiego wyniku, bo przecież ostatnie dwa kobiece mundiale oglądaliśmy w telewizji.
W tym roku trudno przewidzieć jak potoczą się losy rywalizacji. Wśród faworytek do tytułu na pewno znajdują się Włoszki, Amerykanki, Brazylijki, Serbki i Turczynki.
Polki? Oczekiwania jak zawsze są, trudno jedynie ocenić właściwy potencjał drużyny. Ostatnie sparingi przed mundialem pokazały, że na tle takich zespołów jak Bułgaria wypadamy bardzo dobrze, ale już na tle tych wyżej notowanych jak Włochy, Serbia i Turcja stać nas na wyrównaną grę na krótkim dystansie.
ZOBACZ TAKŻE: Koszmarny powrót reprezentacji Polski siatkarek! "Były to dla nas bardzo trudne chwile"
Kluczowy dla losów polskiej drużyny może być pierwszy mecz turnieju z Chorwacją, który rozegrany zostanie w piątek w Arnhem. Trenerem reprezentacji Chorwacji jest były szkoleniowiec Chemika Police Ferhat Akbas, a w jego sztabie w roli asystentów pracują jeszcze Przemysław Kawka i Piotr Matela. Oni wiedzą o polskich siatkarkach wszystko i będą świetnie przygotowani do meczu. Trzeba mieć wiarę i nadzieję, że my też będziemy gotowi.
A później przenosiny do Gdańska i mecze z Tajlandią, Dominikaną, Koreą i Turcją. Gdyby udało się wygrać trzy z nich, to byłoby pięknie. Otworzyłaby się perspektywa powalczenia o coś więcej niż tylko powtórzenie wyniku ze wspomnianych na wstępie mistrzostw świata w Japonii. Choć akurat słowo "tylko" nie jest tutaj najwłaściwszym jakiego można by było użyć.