Formuła 1: Powrót do Japonii. Verstappen blisko tytułu
Po przerwie spowodowanej pandemią Covid-19 w niedzielę kierowcy Formuły 1 znowu powalczą o punkty mistrzostw świata w Japonii. 18. runda tegorocznego cyklu odbędzie się na torze Suzuka. Blisko obrony tytułu jest Holender Max Verstappen z Red Bulla.
Ostatni wyścig o GP Japonii odbył się w 2019 roku. Później Azję kierowcy omijali.
Od 2015 roku na Suzuce dominowali kierowcy Mercedesa. Wygrywali tu kolejno Lewis Hamilton, Niemiec Nico Rosberg, ponownie dwukrotnie Brytyjczyk, a w 2019 roku najlepszy był Fin Valtteri Bottas, który obecnie reprezentuje barwy Alfa Romeo Orlen.
Obecny sezon jednak należy do Red Bulla. Przed wyścigiem w Japonii prowadzący w klasyfikacji generalnej Verstappen, który był tu drugi tu drugi w 2017 roku, jest w komfortowej sytuacji. Ma ponad 104 punkty przewagi nad drugim Monakijczykiem Charlesem Leclerkiem z Ferrari i tylko totalny pech może spowodować, że tytułu nie obroni.
ZOBACZ TAKŻE: GP Singapuru: Zwycięstwo Sergio Pereza
Aby zapewnić sobie drugie w karierze mistrzostwo świata już w Japonii, musi po weekendzie wyprzedzać drugiego w klasyfikacji kierowcę co najmniej o 112 pkt.
W najlepszej sytuacji obrońca tytułu będzie, gdy w Japonii wygra i zdobędzie punkt za najszybsze okrążenie. Wtedy tytuł będzie już jego. Gdyby jednak zajął siódme lub gorsze miejsce, wtedy formalności będzie mógł dopełnić w 19. rundzie za dwa tygodnie w Stanach Zjednoczonych.
Po poprzedniej rundzie w Singapurze, gdzie zajął właśnie siódmą lokatę, Holender nie krył rozczarowania. Przyznał, że popełnił kilka błędów i pretensje za wyścig może mieć tylko do siebie. Ale za kwalifikacje, gdy przed końcem Q3 został wezwany do serwisu i był w nich tylko ósmy, obwiniał zespół. W jego bolidzie, na skutek błędu mechaników, było za mało paliwa, musiał zjechać, gdy miał prawie pewne pole position.
Obecna przewaga może mu nie wystarczyć do tytułu, gdyby w pozostałych pięciu wyścigach sezonu nie zdobył ani jednego punktu. Taki scenariusz to tylko teoria, ale... W 2007 roku coś podobnego już miało miejsce.
Wtedy dwa wyścigi przed końcem sezonu (do zdobycia było 20 pkt), Hamilton miał 17 pkt przewagi nad Kimim Raikkonenem z Ferrari i był "pewniakiem" do końcowego triumfu. Jednak los zadecydował inaczej. Fin wygrał zawody w Chinach i Brazylii, natomiast Hamilton pierwszego nie ukończył, gdyż wypadł z toru, natomiast w drugim był tylko siódmy i w ten sposób jednym punktem przegrał tytuł. Raikkonen zgromadził wtedy 110 pkt, a Hamilton – 109. Szósty był wtedy jeżdżący w teamie Sauber Robert Kubica.
Tor Suzuka w Japonii ma 5807 m długości. Kierowcy przejadą 53 okrążenia, w sumie 307,4 km. Obiekt został zbudowany przez Hondę w 1962 roku, lecz w kalendarzu Formuły 1 zadebiutował dopiero 25 lat później.
Start w niedzielę o godz. 7 czasu polskiego. Sobotnie kwalifikacje rozpoczną się o godz. 8.
Czołówka klasyfikacji generalnej (po 17 z 22 wyścigów):
1. Max Verstappen (Holandia/Red Bull) 341 pkt
2. Charles Leclerc (Monako/Ferrari) 237
3. Sergio Perez (Meksyk/Red Bull) 235
4. George Russell (W. Brytania/Mercedes) 203
5. Carlos Sainz Jr. (Hiszpania/Ferrari) 202
6. Lewis Hamilton (W. Brytania/Mercedes) 170
7. Lando Norris (W. Brytania/McLaren) 100
8. Esteban Ocon (Francja/Alpine) 66
9. Fernando Alonso (Hiszpania/Alpine) 59
10. Valtteri Bottas (Finlandia/Alfa Romeo) 46
Klasyfikacja konstruktorów:
1. Red Bull 576 pkt
2. Ferrari 439
3. Mercedes 373
4. McLaren 129
5. Alpine 125
6. Alfa Romeo 52