El. Euro 2024: Bożydar Iwanow wskazał "grupę marzeń" i "grupę śmierci" dla reprezentacji Polski
Lepszy Izrael niż Francja i Słoweńcy niż Ukraińcy. Czy pojedziemy na EURO do Niemiec zadecyduje jednak nie los, a to, jak będziemy przygotowani.
To jedna z naszych ulubionych atrakcji. Nas, komentatorów, dziennikarzy i kibiców. Wróżenie – niekoniecznie z fusów - dzielenie skóry, nie zawsze na niedźwiedziu, prognozowanie, typowanie i wskazywanie wymarzonych bądź takich, przed którymi się wzdrygamy. Tych, z którymi wkrótce możemy się spotkać na boisku.
Zobacz także: Kiedy jest losowanie grup eliminacji Euro 2024? O której godzinie?
Nie inaczej jest i tym razem, przed losowanie grup eliminacji do EURO 2024. Od 2008 roku zawsze jesteśmy na turnieju o prymat w Europie. „Pierworodne” mistrzostwa dał nam Leo Beenhakker, wyciągając nas z „drewnianych chatek” i pokazując „jasną stronę księżyca”. Potem wraz z Ukrainą jako współgospodarz uczestniczyliśmy w ME 2012 z urzędu. Gdy okazało się, że może tam grać prawie połowa federacji ze Starego Kontynentu, nie wypadało się tam nie znaleźć.
Ale przecież turnieje, na których grali ostatnio Albańczycy, Macedończycy z Północy oraz Finowie omijali między innymi Holendrzy. Piłkarsko mocniejsi od nas pod każdym względem, co pokazał nie tylko ostatni mecz z „Oranje” na PGE Narodowym. W walce o ME we Francji „Pomarańczowi” nie mieli w teorii jakiejś bardzo mocnej grupy eliminacji, a jednak skończyli je na czwartym miejscu! Za Czechami, Islandią i Turcją.
Norwegowie, którzy mogą dyskutować i przepychać się z nami na argumenty, czy najlepszy napastnik świata nosi orła na piersi, a może swe pierwsze kroki stawiał w Bryne FK oraz Molde, a dziś strzela dla Manchesteru City, też od dawna nie mogą dopchnąć się nawet na liczące 24 reprezentacje finały EURO. Pewnie, że odkąd powstała Liga Narodów można się przebić na turniej przez barażowe kuchenne okno. Ale trzeba się mieć na baczności. Tym bardziej, jeśli nie jest się światową potęgą. Na dwóch bardzo mocnych przeciwników lepiej nie trafić. Dlatego musimy docenić fakt, że to my znaleźliśmy się w pierwszym koszyku.
Dwie wygrane z Walią i remis w Rotterdamie w UEFA Nations League, dał nam 7 punktów i pozorny ale jednak komfort. To te rozgrywki mają wpływ na rozstawienie przed niedzielnym losowaniem. Klapa Anglików, którzy nie dość, że spadli do Dywizji B, to za sprawą zaledwie trzech remisów zdegradowani do drużyn „niższego” sortu oraz jedynie pięć oczek zdobytych przez Francuzów, których spotkał ten sam los, przesunęły nas na ostatnie miejsce w gronie najwyżej rozstawionych.
Ale kij ma jak zawsze dwa końce. Przez tę sytuację możemy przecież trafić właśnie na którąś z tych reprezentacji z koszyka numer 2. Umówmy się, że ów ranking nie do końca oddaje potencjał poszczególnych reprezentacji, mocniejsi od wicemistrzów Europy oraz aktualnych mistrzów świata bez wątpienia nie jesteśmy. Ale jednak to my w Lidze Narodów wyniki mieliśmy lepsze i teraz zbieramy tego profity.
No dobrze, skoro kochamy takie zabawy, to ułożę sobie moją wymarzoną grupę: Izrael, Słowenia, Wyspy Owcze, Malta i jeżeli mielibyśmy trafić do zestawu sześciozespołowego San Marino. Przyjemna wizja, prawda? Tym bardziej, że nie wiadomo przecież, w jakich nastrojach będziemy po mundialu, czy posadę zachowa Czesław Michniewicz i jak mocno będzie trzeba, jeżeli w ogóle, przebudować kadrę. A do tego przyda się łatwiejsza droga do Niemiec. Jeżeli aktualny selekcjoner będzie miał tak szczęśliwą rękę (choć to oczywiście nie on będzie kręcił kulkami) jak Jerzy Brzęczek podczas losowania w Dublinie przed walką o ME 2020 (m.in. Austria, Izrael, Macedonia Północna, Łotwa), to możemy być spokojni.
Nie chciałbym za to, aby trafić na Francję, Ukrainę, Turcję i Słowację. Prawdziwe grupy śmierci, co prawda w eliminacjach się nie zdarzają, lecz przecież wszystko jest możliwe. Michniewicz ma jednak miano trenera, dla którego los jest łaskawy, więc idąc tym tropem tak źle nie będzie. Zawsze jednak powtarzam, że na rzeczy, na które nie ma wpływu nie można się obrażać, tylko je przyjąć. I tak innego wyjścia mieć nie będziemy. Poza tym najważniejsze jest to, jak my będziemy przygotowani. W tym wypadku to już tylko od nas zależy.
Przejdź na Polsatsport.pl