Cezary Kowalski: Jeśli wyjdziemy z grupy na mundialu, słabeuszy w eliminacjach Euro będzie obijać ten sam skład
Los nam sprzyjał i reprezentacja Polski trafiła do najsłabszej, najmniej atrakcyjnej grupy podczas losowania eliminacji mistrzostw Europy 2024. Tylko jakaś prawdziwa katastrofa mogłaby sprawić, że na turniej do Niemiec nie pojedziemy, bo nie uda nam się wyprzedzić Albanii, Mołdawii oraz Wysp Owczych (na drugie miejsce za Czechami możemy sobie pozwolić, bo przecież awansują z grup po dwie drużyny).
Patrząc na miny przedstawicieli drużyn z naszej grupy, widać było, że wszyscy są szczęśliwi. Trener Czechów, bo jest właściwie w identycznej sytuacji jak my, ale także pozostali, bo przecież mogli trafić gorzej, a w tym układzie jakaś nadzieja się tli. Choćby w myśl zasady: jeśli nie teraz, to kiedy?
Zobacz także: Bożydar Iwanow: Aura nieustająco dobra. Piłka wciąż nas łączy, ale przed nami mundial…
Natychmiast pojawiły się zatem pytania, jak potraktować te eliminacje. Czy to może nie jest moment, aby spróbować odnowić naszą drużynę narodową, popróbować bez starzejących się gwiazd, ograć nową grupę zawodników? A może po prostu przeprowadzić rewolucję, nawet nieco na siłę wystawiać młodzież, bo przecież przynajmniej w teorii tych eliminacji nie możemy schrzanić nawet drugim składem. A gdyby nie wyglądało to najlepiej, zawsze przecież można będzie wrócić do sprawdzonych rozwiązań.
Takie dywagacje są jak najbardziej na miejscu, są nieodłącznym elementem piłki nożnej i chyba nawet wypada w futbolu trochę pokombinować, jeśli nadarza się taka możliwość. Tyle że jednak trzeba się z wnioskami wstrzymać do grudnia. Bo tak naprawdę nasza drużyna nie jest zdefiniowana. I nie mamy bladego pojęcia, jak wypadniemy na mundialu w Katarze.
W moim odczuciu sytuujemy się gdzieś pomiędzy. Z jednej strony mamy prawo sądzić, że potencjał drzemie w nas ogromny, a tak wielu zawodników grających w dobrych klubach i będących w naprawdę przyzwoitej formie nie mieli przed turniejami ani Engel, ani Nawałka, ani Smuda, ani Beenhakker czy tym bardziej Janas. Z drugiej, w razie niepowodzenia powiemy, jak zwykle zresztą, że sam Lewandowski tego nie udźwignie, Krychowiak z Glikiem już są za starzy, a pomiędzy najlepszymi a resztą jest przepaść. No i nie ma kim grać, nie ma…
I właśnie w zależności od tego, jak w Katarze wypadniemy, tak ułoży się melodia na te eliminacje w grupie słabeuszy. Jeśli wyjdzie wariant pesymistyczny (trzy mecze w grupie i powrót do domu z podkulonymi ogonami), to wiadomo. Trzeba będzie porozdzierać szaty, wymienić trenera, zapowiedzieć nowe otwarcie, do tego pojawi się mnóstwo publicystyki i ogólnonarodowej debaty pod tytułem: „Co z tą polską piłką?”. PZPN zapewne spróbuje wyjść naprzeciw społecznym oczekiwaniom (tak naprawdę zawsze tak było), jakoś ten smród trzeba będzie przypudrować.
W moim odczuciu, tym razem wcale nie musi być tak jak prawie zawsze. Nie dość, że mamy naprawdę sporo atutów, to trzeba brać też pod uwagę background. Czyli rywali. Ten najważniejszy to pierwszy przeciwnik, czyli Meksyk. Na podstawie obserwacji drużyny „El Tri” w czterech ostatnich meczach, śmiało można powiedzieć, że jest to zespół absolutnie w naszym zasięgu. Do tego targany takimi problemami natury personalnej, organizacyjnej oraz tej związanej z całą otoczką (miliony Meksykanów domagają się dymisji selekcjonera przed jeszcze przed mundialem), że grzechem byłoby nie skorzystać z tych niewątpliwych słabości ogolenie bardzo dobrej zwykle drużyny. Jednak my aż tak rozchwiani nie jesteśmy, mimo wszystko panuje u nas względny spokój, a potencjał do rywali mamy zbliżony, jeśli nie większy.
Jeśli się uda i poprawimy w meczu z Arabią Saudyjską (chyba nikt nie wątpi, że jest w naszym zasięgu), zapewne wyjdziemy z grupy (wtedy już wszystko może się zdarzyć) i ekipa będzie wracać do Polski na pewno nie jako przegrana.
I co wtedy? Będziemy żegnać się z tymi, którzy są po trzydziestce, powiemy, że się już skończyli, że nie dadzą rady za kilka miesięcy z Mołdawią, Albanią, Wyspami Owczymi? Przecież scenariusz będzie dokładnie odwrotny. Nagle się okaże, że w obecnej konfiguracji (tak z grubsza) będzie można zagrać jeszcze jeden ciekawy turniej u naszych zachodnich sąsiadów. I właśnie w związku z tak korzystnym losowaniem to jest także stawką zbliżającego się mundialu.
Pytanie, czy to już koniec szkieletu drużyny do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni nie brzmiało tak mocno jak teraz ani przed Euro 2016 ani przed mundialem 2018, ani ostatnio przed Euro 2021.
Gdybym miał się pokusić o prognozę, to postawiłbym, że w wiosennym meczach eliminacyjnych reprezentacji niewiele się zmieni. I będziemy obijali rywali w „grupie śmiechu” w bardzo podobnym składzie.
Przejdź na Polsatsport.pl