Robert Zieliński: Kadra na kwalifikacje Euro 2024 bez Glików i Krychowiaków
W finałach Euro 2024 w Niemczech zagra prawie pół Europy, bo aż 24 drużyny, na dodatek Polska wylosowała grupę, z której nie da się nie awansować. Uśmiech losu to jednocześnie zobowiązanie dla reprezentacji Polski, by w meczach eliminacyjnych nie męczyć już Kamila Glika, czy Grzegorza Krychowiaka, ale poszukać ich następców, a nawet sprawdzić, czy w naszej kadrze istnieje świat bez Roberta Lewandowskiego, bo przecież napastnik Barcelony wiecznie grać w piłkę nie będzie.
Czechy, Albania, Wyspy Owcze, Mołdawia - to rywale Polski w kwalifikacjach do finałów mistrzostw Europy, które zostaną rozegrane od 14 czerwca do 14 lipca 2024 roku w Niemczech. Powiedzieć, że mieliśmy szczęście, to nic nie powiedzieć, zwłaszcza że z każdej grupy wychodzą po dwie drużyny, a o trzy pozostałe miejsca powalczą jeszcze w barażach drużyny, które nie wywalczyły kwalifikacji, a będą najwyżej w Lidze Narodów.
Piechniczek miał jeszcze łatwiej?
Były prezes PZPN Michał Listkiewicz twierdzi nawet, że to dla Polski najłatwiejsza w historii grupa w eliminacjach do wielkich turniejów. Nie do końca bym się z nim zgodził. Może w eliminacjach do Euro jest najłatwiejsza, ale przed mundialem Espana 1982 mieliśmy chyba jeszcze łatwiejszą ścieżkę. Reprezentacja prowadzona najpierw przez Ryszarda Kuleszę, a przejęta w trakcie eliminacji, po aferze na Okęciu, przez Antoniego Piechniczka, musiała wygrać rywalizację tylko z NRD i Maltą.
Niemcy ze Wschodu mieli co prawda w składzie tak dobrych piłkarzy jak Joachim Streich, czy Rudiger Schnuphase i byli finalistami igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, ale to był jednak turniej bez największych piłkarskich gwiazd z Zachodu. Ówczesna NRD to była drużyna porównywalna z obecnymi Czechami.
Co prawda awansowała wtedy na mundial tylko jedna drużyna z grupy, a teraz na Euro dwie, ale dla przeciwwagi - wygrać sześć meczów z Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią będzie jednak trudniej niż dwa z Maltą, a na dodatek nie mamy teraz w kadrze zbyt wielu Bońków, Młynarczyków, Smolarków, Szarmachów, Żmudów, czy Buncolów. Po mundialu w Katarze reprezentacyjną karierę może też zakończyć kilku doświadczonych naszych piłkarzy.
Piechniczek na mistrzostwa świata w Meksyku w 1986 roku też miał w miarę prostą przeprawę, bo graliśmy tylko z Belgią, Grecją i Albanią. Była tylko kwestia, kto awansuje automatycznie z pierwszego miejsca, a kto będzie musiał grać w barażach i padło na Belgów.
Prześladowała nas Anglia i grupy śmierci
Tak jak w przeszłości często losowaliśmy grupy śmierci, z których ciężko było wyjść, tak ostatnio los nas rzeczywiście rozpieszcza. Co miał bowiem powiedzieć biedny trener Andrzej Strejlau, gdy w eliminacjach Euro 1992 los przydzielił mu Anglię, Irlandię i Turcję, a awansował tylko jeden zespół. Z kolei w eliminacjach do mundialu 1994 Polska trafiła na Anglię, Holandię, Norwegię i Turcję (wychodziły dwie drużyny). W eliminacjach MŚ 1998 walczyliśmy z kolei z Anglią, która przez lata nas prześladowała i z Włochami.
Dla porównania Adam Nawałka miał już w kwalifikacjach trochę z górki ze swoją reprezentacją, bo przed mundialem 2018 nie mieliśmy żadnego potentata w grupie eliminacyjnej, potrzebowaliśmy wyprzedzić Danię, Rumunię, Czarnogórę, Armenię i Kazachstan. W eliminacjach Euro 2016 Nawałka trafił co prawda na Niemców, ale z grupy wychodziły dwie drużyny, plus trzecia grała w barażach, a pozostali rywale byli w naszym zasięgu – Szkocja, Irlandia, Gruzja i Gibraltar.
Przejdź na Polsatsport.pl