Bożydar Iwanow: Doświadczenia nie kupisz. Michniewicz i jego spotkania z polskimi selekcjonerami, którzy byli na wielkich imprezach

Pomysł ze spotkaniami z byłymi selekcjonerami, którzy na własnej skórze doświadczyli udziału w Mistrzostwach Świata, jest strzałem w dziesiątkę. Nie dość, że Czesław Michniewicz dowie się, z jakimi problemami i niespodziankami może się spotkać już podczas samej imprezy, to pozna również mechanizm „skreślania” zawodników, którzy na ostatecznej liście się nie zmieszczą.

Jasne, że im mniejsza liczba graczy byłaby do „wypchnięcia” za listę, tym byłoby prościej. Trener nie jest jednak uparty i mimo że przed dwoma tygodniami był przekonany, że grupa kandydatów będzie krótsza, długopis nakreślił jeszcze pięć nazwisk. Domyślam się, że Michała Karbownika, Damiana Szymańskiego, Michała Helika, Patryka Kuna i Kacpra Kozłowskiego. A Patryk Dziczek, spytacie? O dziwo był już „powołany” wcześniej. Michniewicz ma do niego słabość od dawna, bacznie mu się przygląda od momentu powrotu do zdrowia i regularnej gry.

 

Oczywiście fakt, że jest to zawodnik piętnastego w tej chwili klubu naszej Ekstraklasy, wygląda cokolwiek dziwnie. Ale jestem przekonany, że gdyby miało dojść do rywalizacji o miejsce pomiędzy Damianem Szymańskim a graczem Piasta Gliwice, Michniewicz wykasowałby to pierwsze nazwisko. Człowieka, który we wrześniu 2020 roku był na okładach wszystkich gazet po strzeleniu wyrównującego gola Anglikom w eliminacjach EURO. Na turniej jednak nie został przez Paolo Sousę zabrany. Zresztą, jak spojrzymy na grupę ostatecznych wybrańców Portugalczyka, na której – tak jak i teraz – znalazło się 26 nazwisk, zbyt wielu różnic nie zobaczymy. Michniewicz nie „powtórzył” jedynie Łukasza Fabiańskiego (koniec reprezentacyjnej kariery), Kamila Piątkowskiego (ciągle niemogącego się przebić w Salzburgu), Przemysława Płachety (kontuzja), Jakuba Świerczoka (afera dopingowa plus fakt, że gra w Japonii) i Macieja Rybusa (Rosja…). Pamiętajmy też, że Mistrzostwa Europy odbyły się w ubiegłym roku, dobiegły końca de facto 15 miesięcy temu. Ze względu na pandemię i ich przełożenie przerwa między ME a MŚ była wyjątkowa krótka.

 

ZOBACZ TAKŻE: Narodowe skreślanie, czyli po co te nominacje Czesława Michniewicza


Wszyscy, którzy znają dobrze obecnego selekcjonera wiedzą doskonale, że to człowiek inteligentny, bystry i błyskotliwy. Nawet jeśli początkowo zamierzał ogłosić krótszą listę kandydatów na Katar, to podanie kilku nazwisk więcej ogranicza możliwość oburzenia niektórych dziennikarzy i… menedżerów, dlaczego ten jest, a tamtego nie ma. Pytania o brak nominacji dla Damiana Dąbrowskiego nie zostały wyłuszczone na nagłówkach. W połowie listopada, gdy poznamy już wąską kadrę, takiego zamętu, jaki w 2006 roku w hotelu Marriott w Warszawie wprowadził Paweł Janas, też nie będzie.

 

Zresztą i jego wkrótce Michniewicz odwiedzi. Spędził już urocze, ośmiogodzinne spotkanie w Wiśle u Antoniego Piechniczka. Spotka się też z Jerzym Engelem, Adamem Nawałką i być może via skype czy przez inny komunikator z Jackiem Gmochem, który przebywa w Grecji. Planuje też podyskutować z Franciszkiem Smudą, który co prawda zaliczył „tylko” EURO, i to u siebie, ale też ma z pewnością dużo ciekawych wniosków i przemyśleń. Michniewicz wie, że nie pozjadał wszystkich rozumów i choć był turnieju reprezentacyjnym z drużyną U-21 to jednak teraz czeka go duże trudniejsze wyzwanie. Doświadczenie to coś, czego nie da się kupić. Można się jednak z „nim” spotkać. Wiedzy nigdy nie za wiele. Poza tym jest jeszcze jeden ciekawy aspekt. Przecież, jeżeli nie daj Boże, nie pójdzie, do kogo, jak nie do byłych selekcjonerów będą dzwonić „żądni krwi” dziennikarze. Jasne, że do byłych trenerów reprezentacji. Każdy z nich zapoznając się w takich okolicznościach z Michniewiczem, ulegając jego niepodlegającemu dyskusji czarowi, na pewno go w mediach nie „pogryzie”.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie