Cezary Kowalski: Lukas Podolski wciąż wielki. Powinien grać, a nie zarządzać
Nie było w polskiej lidze piłkarza bardziej utytułowanego niż Lukas Podolski. I nawet w wieku 37 lat, będąc w przyzwoitej formie, musiał on być dla tzw. produktu kimś ekstra, kołem zamachowym, postacią przyciągającą uwagę, zwiększającą sprzedaż.
Tak było w ubiegłym roku, "Poldi" rządził na boisku. Strzelał dla Górnika Zabrze, asystował, pełno go było w mediach. Także dzięki niemu Górnik zyskał opinię drużyny, która prezentuje atrakcyjny futbol, choć miejsce na koniec rozgrywek (8) było ciut poniżej aury, która została w Zabrzu stworzona.
ZOBACZ TAKŻE: Lukas Podolski wywołał kolejną burzę. Zaskakujące porównanie
Były reprezentant Niemiec tak bardzo uwierzył we własny talent do spraw pozaboiskowych, że wziął się także za personalia, relacje z kibicami itd. Jeśli jest przesada w stwierdzeniu, że wpływał na zmianę trenera a później prezesa, to niewielka. Na pewno miał wpływ na zatrudnianie w mediach społecznościowych, ludzi, którzy prowadzili profil w jego imieniu. I balansowali na granicy bufonady.
To, w połączeniu ze słabym początkiem sezonu, brakiem skuteczności (na razie w lidze jest bez gola), trzema porażkami z rzędu w ESA (14. miejsce w tabeli) sprawiało, że nagle zaczęła ulatywać ta fascynacja "Poldim" w polskiej piłce.
Być może czwartkowy mecz w Pucharze Polski z GKS Katowice w śląskim El Clasico będzie dla świetnego wciąż zawodnika jakąś formą odkupienia i sygnałem, że to nie jest jeszcze koniec tego projektu pod jego wodzą. Oto beznadziejnie grający w pierwszej połowie Górnik, który przegrywał z pierwszoligowcem 0:1, po przerwie poderwał się do lotu. Za sprawą Podolskiego właśnie.
- Jak to było w drugiej połowie, dlaczego przegraliśmy? - odpowiadał na pytanie naszego reportera Łukasza Siudaka kapitan GKS Arkadiusz Jędrych: - Poldi doszedł do głosu i nie było czego zbierać.
Idealnie ujął sprawę, bo Lukas robił prawdziwy show. Strzeł w poprzeczkę, później dwa razy do siatki, dyrygował kolegami, ustawiał ich, pięknie zagrywał. Pokazał, że wciąż potrafi być wielkim graczem.
Ewidentnie wziął się do roboty, czując, że ewentualną porażka z "Gieksą" może wywrócić cały układ w Zabrzu do góry nogami. Układ, którego jeśli nie jest najważniejszym twórcą, to na pewno najważniejszym beneficjentem. I po prostu własnoręcznie go uratował.
A skoro okazuje się, że jego piłkarska magia wciąż może działać, to wypada zaapelować: "Poldi", skup się na tym w czym wciąż jesteś najlepszy. Graj i ucz tego swoich młodszych kolegów. A porządzić daj innym!
Przejdź na Polsatsport.pl