Czesław Michniewicz zdradził, co usłyszał od Antoniego Piechniczka
Czesław Michniewicz cały czas jest w podróży. Ciągle i wciąż tyleż ogląda, co rozmawia. Zaczął spotkania z selekcjonerami, którzy prowadzili Polskę w finałach wielkich turniejów. Już rozmawiał z Antonim Piechniczkiem i Pawłem Janasem, a za tydzień wybiera się do Jacka Gmocha.
Ten tydzień upłynął pod kątem wizyty w polskich górach. W środę odwiedził legendarnego trenera, Antoniego Piechniczka. „Rozmowa miała trwać dwie-trzy godziny, ale... spędziliśmy razem osiem godzin” - relacjonuje wizytę w Wiśle. Czwartek to było Zakopane i ogłoszenie 47 nazwisk w kontekście kadry na mundial 2022. A sobota to kolejne spotkanie – tym razem pod Wronkami, u Pawła Janasa. Wróćmy do pierwszej rozmowy z selekcjonerem, który jest legendą. Jako jedyny z Polaków doprowadził drużynę do dwóch finałów mundiali i w obu wyszedł z grupy (w 1982 zajęliśmy sensacyjnie 3. miejsce, a w 1986 zagraliśmy w 1/8 finału). Wizyta u Piechniczka planowana była od dawna. „Szukam natchnienia i na pewno takie natchnienie można znaleźć w takich rozmowach” – przyznał Czesław Michniewicz we Frankfurcie nad Menem, przed losowaniem eliminacji EURO 2024. Tam padła nawet myśl, aby spotkać się ze wszystkimi polskimi trenerami, którzy poprowadzili drużynę narodową w wielkich turniejach: z Jackiem Gmochem (MŚ 1978), Piechniczkiem (MŚ 1982 i 1986), Jerzym Engelem (2002), Pawłem Jansem (2006), Franciszkiem Smudą (2012) i Adamem Nawałką (2016 i 2018).
Zobacz także: Narodowe skreślanie, czyli po co te nominacje Czesława Michniewicza
Gdy okazało się, że ogłoszenie szerokiej kadry na mundial jest w Zakopanem – na 1. Europejskim Kongresie Sportu i Turystyki – selekcjoner postanowił dzień wcześniej zawitać do legendarnego trenera w Wiśle. „Planowałem porozmawiać dwie-trzy godziny, ale... Nie sposób było tak szybko opuścić trenera Piechniczka. Byłem od obiadu do kolacji. I nie żałuję, bo poznałem mnóstwo ciekawych historii” - przyznał Michniewicz. Najważniejsze przesłanie? „Odwagi, usłyszałem od legendy” - mówi selekcjoner.
47 nazwisk – które poznaliśmy w czwartek - nie zmuszało do trudnych decyzji. Z kilkanaście nazwisk znalazło się na wyrost. W imię choćby wiary w przyszłość – takie mam wrażenie w przypadku Dziczka, czy Karbownika. Jednak 10 listopada Michniewicz „okroi” kadrę do 26 piłkarzy. I wtedy na pewno zapadną pierwsze trudne decyzje. Kilka znaczących nazwisk znajdzie się poza kadrą na imprezę życia, jaką są finały mundialu. Kolejne decyzje będą dotyczyły meczów. Składów na Meksyk, Arabię Saudyjską i Argentynę, i – oby! - na kolejne spotkania w Katarze. „Takie właśnie, trudne decyzje, podejmował trener Piechniczek choćby na początku swojej przygody z kadrą w latach osiemdziesiątych. Wspominał choćby wybór między Janem Tomaszewskim a Józefem Młynarczykiem przed meczem z NRD w Lipsku. To był decydujący bój o mundial. W pierwszym spotkaniu – wygranym 1:0 – bronił Tomaszewski. Jednak w rewanżu zagrał Młynarczyk. A Tomaszewski obraził się” - opowiada Michniewicz.
Michniewicz nie zamyka się na dyskusję, polemikę, wyjaśnienie swoich racji. Osobiście bardzo to doceniam, bo nie brakuje wśród szkoleniowców - jakby to ujął Michał Probierza - „buców”, którzy nie tylko są przekonani do swoich racji, ale i nie chcą w żaden sposób wyjaśnić, o co im chodzi. Tymczasem futbol to dialog, tak właśnie tak - dialog. Czasami trudny w obliczu krytyki. Dlatego też doceniam Probierza, który nie był oszczędzany przeze mnie w debacie publicznej, jeśli chodzi o obsadę stanowiska selekcjonera reprezentacji U-21. Jednak sam zaproponował wymianę poglądów na antenie „Prawdy Futbolu”. I był gotowy argumentować, jeśli chodzi o Cracovię, transfery obcokrajowców, czy przepis o młodzieżowcu. Bronił swoich wyborów, czy poglądów, ale i było w czasie tej rozmowy sporo autorefleksji.
Michniewicz znajduje się pod wielką presją. Na trzech ostatnich mundialach, w których uczestniczyliśmy – 2002, 2006 i 2018 – nie wyszliśmy z grupy. Teraz historia udziału Polski w finałach MŚ ma się toczyć jeszcze w okolicach Barbórki czy Świętego Mikołaja, a więc już w grudniu, gdy w Katarze będzie trwała faza pucharowa. Selekcjoner Biało-Czerwonych potrafi opisać kwestie personalne czy taktykę. Tym razem nie dopilnowałem miejsca przeprowadzenia live, stąd mamy problem z dźwiękiem. Przepraszam za to, ale kto ma cierpliwość, proszę się wsłuchać w racje opiekuna Biało-Czerwonych. Widać, że ma plan na mundial. „Mam już w głowie 26 nazwisk” – przyznał. Mimo że do ostatecznego wyboru jeszcze jest kilkanaście dni. Czy będą młodzi, czy bardziej doświadczeni? Czy będą ci mniej grający w klubach? Co z piłkarzami z naszej Ekstraklasy? Dziesiątki pytań, ale łatwiej odpowiedzieć na nie – także w swojej, selekcjonerskiej głowie – szukając odpowiedzi. Nie zamykając się na dialog – czy z poprzednikami, czy z mediami. W moim przekonaniu to wielki atut Michniewicza.
Przejdź na Polsatsport.pl