Melbourne Cup: Wyścig, który zatrzymuje Australię w miejscu
Transmisja z Melbourne Cup 2022 w nocy z poniedziałku na wtorek o 3.30 w Polsacie Sport.
Pierwszy wtorek listopada jest w Australii sportowym świętem i dniem ustawowo wolnym od pracy, a to dlatego, że tego dnia - od 1861 roku - odbywa się słynna na całym świecie gonitwa Melbourne Cup na dystansie 3200 metrów. Transmisja z Melbourne Cup 2022 (pula nagród to aż 8 milionów dolarów australijskich) w nocy z poniedziałku na wtorek o 3.30 w Polsacie Sport.
Faworytem jest trenowany w Anglii trzylatek Deauville Legend. Angielski derbista Serpentine ma biec w Melbourne Cup po zaledwie trzech dniach przerwy od poprzedniego startu.
ZOBACZ TAKŻE: Robert Zieliński: Usain Bolt wyścigów konnych kończy karierę w Champion Stakes w Ascot
Dla Australijczyków wyścigi konne to jeden ze sportów narodowych - obok krykieta, golfa, tenisa, dwóch odmian futbolu i rugby. Wyścigi konne i hodowla koni pełnej krwi angielskiej - oraz powiązane z nimi produkcja i zatrudnienie - to w Australii czwarta co do ważności i obrotów gałąź krajowej gospodarki. Rocznie w Australii rodzi się nawet ponad 20 tysięcy koni pełnej krwi angielskiej. Równie popularne i rozwinięte są wyścigi i hodowla w pobliskiej Nowej Zelandii, która ma powiązany program i plany z Australią.
Jak Super Bowl i Święto Dziękczynienia
Zwycięstwo w Melbourne Cup jest właścicieli, trenerów, czy dżokejów tym, czym dla Amerykanów wygrana w Super Bowl, dla Brazylijczyków zdobycie mistrzostwa świata w piłce nożnej, czy dla Norwegów złoty medal olimpijski w biegach narciarskich. Pierwszy wtorek listopada, gdy tradycyjnie odbywa się Melbourne Cup, to z kolei dla wszystkich mieszkańców Australii równie ważna data i wielkie wydarzenie jak dla Amerykanów Święto Dziękczynienia, czy dla Anglików wielkoszlemowy turniej na kortach Wimbledonu. Melbourne Cup określany jest jako wyścig, który "zatrzymuje Australię w miejscu". Każdy wtedy przestaje robić to co robił i ogląda z ogromną uwagą tę gonitwę.
Na torze Flemington często zjawia się na Melbourne Cup ponad 100 tysięcy widzów (rekord padł w 2003 roku, gdy gonitwy oglądało 122 736 kibiców), a transmisję w telewizji śledzi wielomilionowa publiczność na całym świecie, w tym od kilku sezonów także miłośnicy wyścigów konnych w Polsce, dzięki relacjom w kanałach Polsatu Sport. W 2020 roku ta legendarna gonitwa, ze względu na covid, odbyła się bez udziału publiczności. W poprzednim roku, ze względu na restrykcje covidowe, na tor mogło wejść tylko 10 tysięcy widzów. W tym roku frekwencja będzie znacznie wyższa.
161 lat tradycji
Melbourne Cup ma ogromną tradycję. Nie tak wielką jak angielskie Derby w Epsom - będące najstarszą cyklicznie rozgrywaną imprezą sportową na świecie, nieprzerwanie od 1780 roku, ale ten wyścig też budzi szacunek. Bez choćby sezonu przerwy odbywa się od 1861 roku. Było to możliwe też dzięki temu, że Australii nie dotknęły tak mocno, jak Europy, wojny światowe (z tego powodu najstarszy klasyk w Anglii - rozgrywany od 1776 roku St. Leger, nie odbył się w 1939 roku).
Melbourne Cup to wyścig dla trzyletnich i starszych koni pełnej krwi angielskiej, pierwotnie rozgrywany według angielskiej miary na dwie mile, co dawało dokładnie 3219 metrów. Od 1972 roku, gdy Australia przeszła na system metryczny, gonitwa odbywa się na 3200 metrów,
Melbourne Cup to wyścig specyficzny, rozgrywany na zupełnie inny warunkach niż klasyki typu Derby, Oaks, czy St. Leger, albo porównawcze wielkie gonitwy, takie jak Nagroda Łuku Triumfalnego na Longchamp w Paryżu, czy King George VI and Queen Elizabeth Stakes w Ascot. Tam konie niosą tak zwaną wagę wieku, czyli np klacze 57 kg, a ogiery 59 kg. Melbourne Cup jest natomiast handicapem, czyli różnica w klasie, rankingu koni, wyrównywana jest właśnie poprzez wagę, jaką one poniosą.
Nie tak łatwo jest dostać się do Melbourne Cup
System klasyfikacji i przydzielenia wag do tego handicapu jest dość skomplikowany. Wagi dla poszczególnych koni zależą oczywiście od ich wyników w poprzednich startach oraz wieku i płci. Młodsze konie, zwłaszcza trzylatki, niosą - jak to zwykle w handicapach - niższe wagi od starszych rywali. Aktualnie jednak minimalna waga w handicapie (po ogłoszeniu jego warunków) to 50 kg. Nie ma ograniczeń co do maksymalnej wagi, ale - według zasad - maksymalna przydzielona w tej gonitwie waga nie może być mniejsza niż 57 kg.
Waga dla każdego konia, ubiegającego się o zakwalifikowanie do tej gonitwy, jest określana przez handicapera na początku września. Od zwykłego handicapu Melbourne Cup różni to, że jest on przeznaczony dla wyższej klasy koni, niż większość wyścigów handicapowych oraz to, że obciążenia wagowe dla najlepszych zgłoszonych koni są mniejsze niż w przypadku typowych handicapów.
Zgłoszenia do rozgrywanego w pierwszy wtorek listopada Melbourne Cup odbywają się co roku na początku sierpnia - pierwszy zapis kosztuje 600 dolarów australijskich. Zwykle zgłaszanych jest od 300 do 400 koni, ale w gonitwie mogą wystartować tylko 24 wierzchowce. Po przydzieleniu wag właściciele koni muszą aż czterokrotnie potwierdzić chęć uczestnictwa w gonitwie, za każdym razem płacąc wpisowe, kolejno - 960, 1450 i 2420 dolarów, a ostateczne zgłoszenie, w sobotę poprzedzającą gonitwę, kosztuje w sumie 45 375 dolarów australijskich. Jeżeli koń nie zostanie zakwalifikowany do grona 24 startujących, pełna opłata za zapis jest zwracana przez organizatorów.
Kryteria są jasne
Dyrektorzy wyścigu mają prawo zakwalifikować lub wykluczyć konie zgłoszone do Melbourne Cup i spełniające warunki gonitwy, aby zachować limit 24 startujących. Biorą pod uwagę szereg czynników - sumy nagród, zdobyte przez dane konie w ostatnich dwóch latach, zwycięstwa lub dobre miejsca w prestiżowych wyścigach, a także wagę przydzieloną w tym handicapie.
Do Melbourne Cup automatycznie kwalifikują się - jeśli ich właściciele i trenerzy wyrażą chęć startu - zwycięzcy trzynastu wyznaczonych gonitw z Australii, Nowej Zelandii, Anglii, Irlandii, USA i Japonii. W przypadku Europy jest to irlandzki St. Leger i Doncaster Cup w Anglii.
Bardzo surowe są też warunki wjazdu do Australii. Konie z innych krajów (nie dotyczy to tylko Nowej Zelandii) muszą przejść minimum 14 dni kwarantanny w miejscu we własnym kraju, zatwierdzonym przez organizatorów gonitwy. To samo dotyczy trenerów, dżokejów i opiekunów koni.
Nie jest łatwo wygrać u siebie
Od 1969 roku w Melbourne Cup, ze względów bezpieczeństwa, mogą startować tylko 24 konie, ale w przeszłości takich ograniczeń nie było. Rekord liczby uczestników został pobity w 1890 roku, gdy w wyścigu pobiegło aż 39 koni. Najmniej koni wystartowało w 1863 roku, tylko 7.
Melbourne Cup jest dla Australijczyków świętem, ale - paradoksalnie - w XXI wieku często mieli on problem, by sami wyhodować zwycięzców tej wielkiej gonitwy, mimo że mają świetną i szeroko rozwiniętą hodowlę. Częściej w ostatnich dwóch dekadach po złoty puchar na 3200 metrów sięgały konie urodzone w Europie, czy właśnie w pobliskiej Nowej Zelandii, a był nawet triumfator z Japonii.
Australijczycy w ostatnich latach hodują za to wybitne konie na krótkie dystanse. Prawdziwą królową sprintów i legendą turfu była w latach 2008-2010 klacz Black Caviar, która zeszła z torów niepokonana, wygrywając 25 wyścigów na 25 startów. Drugą fenomenalną klaczą była Winx (Street Cry - Vegas Showgirl po Al Akbar), która w latach 2014-2019 na 43 starty wygrała niewiarygodną liczbę 37 wyścigów i zarobiła na torach ponad 26 milionów dolarów australijskich. Cztery razy była wybierana koniem roku w Australii.
Zwycięstwa z wagą 66 i 34 kg
Innymi prawami od tych wyścigów rządzi się jednak Melbourne Cup. Koniem, który wygrał ten handicap, niosąc najwyższą wagę, był w 1890 roku Carbine - 66 kg. Natomiast ogólnie najwyższą wagę w tej gonitwie niósł w 1931 roku Phar Lap (68 kg), który zajął ósme miejsce. Phar Lap wygrał Melbourne Cup rok wcześniej, ale pod znacznie niższą wagą. Był wtedy największym faworytem w historii wyścigu, z notowaniami 8:11, czyli za jednego postawionego na niego dolara można było wygrać około jednego dolara i 75 centów.
Najniższą wagę spośród zwycięzców tego słynnego handicapu niósł w 1863 roku Banker, tylko 34 kg (współczujemy dżokejowi Henry'emu Chifneyowi). Najlepszy czas uzyskał w 1990 roku Kingston Rule - 3 min 16,3 s. Z największą przewagą (ośmiu długości) wygrywały dwa konie - Archer w 1862 roku i Rain Lover w 1968 r. Najstarszymi zwycięzcami Melbourne Cup były dwa ośmiolatki - Toryboy w 1865 roku i Twilight Payment w 2020 r.
Tylko Makybe Diva wygrała trzy razy
Spośród 150 faworytów Melbourne Cup, gonitwę tę wygrały 34 konie (czyli 23 procent). Największymi fuksami w historii tego wyścigu były cztery konie, za wygrane których bukmacherzy płacili 100:1. Były to: The Pearl (1871), Wotan (1936), Old Rowley (1940) i Prince of Penzance (2015). Najwięcej razy w Melbourne Cup biegał Shadow King (sześć startów w latach 1929-1935), ale nie udało mu się wygrać, był dwa razy drugi, dwa razy trzeci, raz czwarty i raz szósty.
Jedynym koniem, który potrafił trzy razy zwyciężyć w Melbourne Cup, była urodzona w Wielkiej Brytanii klacz Makybe Diva (Desert King - Tugela po Riverman), która stała się w Australii żywym pomnikiem, po tym jak wygrała ten wielki wyścig trzy razy z rzędu w latach 2003-2005, za każdym razem pod dżokejem Glenem Bossem. Po dwa razy zwyciężały cztery konie - Think Big (1974-75), Rain Lover (1968-69), Peter Pan 1932 i 1934) i Archer (1861-62).
Kerrin McEvoy ma szansę na rekord
Dwóch dżokejów czterokrotnie wygrywało Melbourne Cup, to Bobbie Lewis (1902, 1915, 1919, 1927) i Harry White (1974, 1975, 1978, 1979). W tym roku ma szansę ich doścignąć Kerrin McEvoy, który zwyciężał w latach 2000, 2016 i 2018, a we wtorek 1 listopada pojedzie na faworycie gonitwy, trzyletnim wałachu, trenowanym w Anglii przez Jamesa Fergusona - Deauville Legend.
Pierwszy i jedyny raz Melbourne Cup wygrała w 2015 roku kobieta - Michelle Payne na sześcioletnim Prince of Penzance. Wśród trenerów chyba nie do pobicia jest rekord Barta Cummingsa, którego konie zwyciężały w tej narodowej gonitwie Australijczyków aż 12 razy w latach 1965-2008. Za nim są Etienne de Mestre (za każdym razem triumfował trenując konia swojej własności) i Lee Freedman, którzy zanotowali "zaledwie" po pięć wygranych.
Wśród właścicieli zdecydowanie bryluje australijski multimilioner z branży budowlanej Lloyd Williams, którego konie aż siedem razy wygrywały Melbourne Cup w latach 1981, 1985, 2007, 2012, 2016, 2017 i 2020. W tym roku chce wygrać po raz kolejny, bo jest jednym z udziałowców kilkunastoosobowego syndykatu, który kilka miesięcy temu wykupił od słynnej irlandzkiej stadniny Coolmore niespodziewanego zwycięzcę angielskiego Derby w Epsom (notowany 25:1) z 2020 roku - Serpentine, który jest synem epokowego reproduktora Galileo.
Angielski derbista ma biegać po trzech dniach
Serpentine ma jednak niskie notowania w Melbourne Cup - około 66:1, bowiem ma pobiec po zaledwie trzech dniach przerwy od ostatniego swojego startu, a po Derby w Epsom nigdy już nie wygrał wyścigu, a startował 10 razy. Po sprzedaży do Australii syn Galileo z ogiera stał się wałachem i trafił od trenera Aidana O'Briena do Roberta Hickmotta. Jego menażowanie budzi jednak kontrowersje.
Od lipca do października biegał w Australii 5 razy i - jak często bywa w przypadku koni, których kariery są ustawiane, by załapać się na listę 24 koni zakwalifikowanych do Melbourne Cup - były to starty na nieodpowiednich dystansach, aby obniżyć mu notowania w handicapie i wagę, którą miałby ponieść w wyścigu. Dlatego Serpentine zaczynał w Australii od dystansu 1600 m (był tam dwunasty na 15 koni), gdy angielskie Derby wygrał na 2400 m, a gonitwa w Melbourne jest aż na 3200 m.
Później Serpentine był piętnasty na 15 koni na 2500 m, a następnie dziewiąty i dziesiąty na tym samym dystansie i spadł trochę za nisko. Dopiero w ostatnią sobotę 29 października na torze Flemington zajął drugie miejsce w gonitwie G3 na 2500 m i dzięki temu rzutem na taśmę zapewnił sobie kwalifikację do Melbourne Cup. Jednak ten wyścig był rozgrywany zaledwie trzy dni przed Melbourne Cup (a w październiku był to jego już trzeci start) i puszczanie go po tak krótkiej przerwie na długim dystansie 3200 m jest bardzo kontrowersyjne ze względu na dobrostan konia, ale w poniedziałek był ciągle na liście startowej.
8 milionów dolarów w puli nagród
Przypadek Serpentine to nie jest wyjątek. Na liście startowej Melbourne Cup 2022 są też inne konie, które biegały zaledwie kilka dni temu - Stockman (też biegał 29 października) Gold Trip, Lunar Flare, Young Werther, Grand Promenade i High Emocean. Poza tym jest bardzo liczna grupa koni, która ostatni raz startowała 15 października, a więc 17 dni przed trudną próbą w Melbourne.
Takie rzadko spotykane w Europie sposoby prowadzenia koni biorą się właśnie ze specyficznych zasad kwalifikacji do Melbourne Cup, a ze względu na rangę i prestiż tej gonitwy oraz bardzo wysokie nagrody pieniężne, niektórzy właściciele i trenerzy trochę na siłę chcą, aby ich konie wystartowały w tym wyścigu.
Pula nagród w tegorocznej edycji wynosi 8 milionów dolarów australijskich (około 2,365 mln funtów), w tym 4,4 mln dla właściciela zwycięskiego konia, 1,1 mln dla drugiego na celowniku, 550 tysięcy dla trzeciego, 350 tys. dla czwartego i 230 tys. dla piątego. Płatne są nawet miejsca od szóstego do dwunastego - po 160 tysięcy dolarów australijskich, a więc aż połowa uczestników gonitwy zajmuje płatne miejsca. Na zwycięzcę czeka też ważący 1,65 kg puchar z 18-karatowego złota.
Z Anglii na podbój Australii
Faworytem Melbourne Cup 2022 nie jest żaden koń z Australii, czy Nowej Zelandii, ale trenowany w angielskim Newmarket przez Jamesa Fergusona trzyletni Deauville Legend (5:2, czyli za dolara dostaniemy 3,5 dolara, jeśli ten koń wygra), na którym pojedzie właśnie Kerrin McEvoy (we wszystkich poprzednich gonitwach tego konia dosiadał Daniel Muscutt, ale do Australii nie poleciał) z szansami na czwarte zwycięstwo w tej gonitwie i zrównanie się z rekordzistami Lewisem i Whitem.
Urodzony w Irlandii Deauville Legend został zakupiony właśnie na aukcji roczniaków Arqany w Deauville za 200 tysięcy euro przez Boniface'a Ho Ka Kui, biznesmena z Hong Kongu. Ten trzyletni wałach startował dotychczas siedem razy, wygrał trzy wyścigi i 301 tysięcy funtów (jego najwyższy rating w Racing Post to 118). Jako dwulatek biegał w Anglii dwa razy, był czwarty i drugi, w kwietniu wygrał gonitwę Maiden w Windsorze.
W czerwcu podczas Royal Ascot był drugi w wielkim handicapie King George V Stakes na 2400 m, a na początku lipca wygrał swój pierwszy wyścig z kategorii Pattern - Bahrain Trophy Stakes G3 na 2600 m w Newmarket, a w sierpniu triumfował w Yorku w Great Voltigeur Stakes G2 na 2400 m. Był to jego ostatni start przed wylotem do Australii.
Ma tego samego ojca co Baaeed i Stradivarius
Z wytrzymaniem długiego dystansu 3200 metrów raczej nie powinien mieć problemu, bo jego ojcem jest słynny angielski derbista Sea The Stars, który był nie tylko znakomity na torze, ale jest również cennym reproduktorem, a jego potomstwo często słynie z wytrzymałości. Jego syn Stradivarius wsławił się tym, że wygrał trzy kultową gonitwę dla stayerów Ascot Gold Cup na 4000 metrów.
W Polsce Derby 2019 wygrała córka Sea The Starsa Nemezis, a w tym roku największą gwiazdą europejskich wyścigów - oprócz niepokonanej od dwóch lat siwej klaczy Alpinista, która zwyciężyła w najważniejszym wyścig sezonu Prix l'Arc de Triomphe na Longchamp w Paryżu - był jego syn Baaeed. W dziesięciu startach wygrał 10 razy i dopiero ostatni jedenasty start mu się nie udał. 15 października w Champion Stakes w Ascot Baaeed zajął dopiero czwarte miejsce. Od sezonu 2023 syn Sea The Starsa zajmie boks ogiera czołowego.
Trener Ferguson jest optymistą
Matka Deauville Legend - Soho Rose najlepiej czuła się na dystansach około 2000 metrów, ale jej ojciec Hernando (wnuk Nijinsky'ego, ostatniego konia trójkoronowanego w Anglii) to dzielny długodystansowiec, który wygrał francuskie Derby jeszcze na 2400 metrów, był też drugi w irlandzkim Derby i Nagrodzie Łuku Triumfalnego. Deauville Legend jest dość mocnym faworytem jak na tak liczną stawkę i trudny do przewidzenia wynik. Poniesie wagę 8 stone'ów i 9 funtów, czyli 55 kg.
- Deauville Legend jest w bardzo dobrej formie. Z wagą, którą otrzymał, ma duże szanse w Melbourne Cup, ale to bardzo mocno obsadzony wyścig, w którym wystartuje tegoroczny angielski wicederbista, derbista z Epsom sprzed dwóch lat, czy Gold Trip, który dobrze pokazał się w Caulfield Cup. Kerrin McEvoy to bardzo doświadczony dżokej, jeden z najlepszych na świecie, dobrze już poznał konia, więc jestem optymistą - powiedział trener James Ferguson.
Gold Trip przeprowadził się do Australii
Najwyższą wagę 57,5 kg ma Gold Trip, który jest liczony 12:1. Ten pięcioletni ogier był wcześniej trenowany we Francji przez Fabrice'a Chappeta i wygrał Prix Greffulhe G2 na 2200 m, był też trzeci w Grand Prix de Paris i w Łuku na 2400 m. Co ciekawe Gold Trip jest synem ogiera Outstrip, podobnie jak jeden z najlepszych trzylatków tego sezonu na Służewcu Matt Machine. Potomstwo Outstripa lepiej radzi sobie na krótszych dystansach, ale Gold Trip długodystansowy rodowód ma ze strony matki.
We wrześniu 2021 roku Gold Tripa zakupił syndykat kilkunastu właścicieli z Australii i koń został przeniesiony do treningu w tym kraju, prowadzą go Ciaron Maher i David Eustace, którzy do tegorocznego Melbourne Cup zakwalifikowali aż pięć koni dla różnych właścicieli. Gold Trip w Australii biegał w tym roku 5 razy, w tym aż trzy razy od 1 do 22 października. Nie wygrał gonitwy, ale zajął drugie miejsce w MRC Caulfield Cup G1 na 2400 m, w jednym z najważniejszych sprawdzianów przed wtorkową gonitwą.
Szejkowie znów chcą wygrać Melbourne Cup
Spośród 23 koni, które mają pobiec w Melbourne Cup 2022 (Point Nepean został wycofany) dwa są trenowane w Europie i oba są faworytami. Oprócz Deauville Legend, drugi w notowaniach (7:1) jest pięcioletni wałach Without A Fight, przygotowywany w Wielkiej Brytanii przez Simona i Eda Crisfordów dla szejka Mohammeda Obaida al Maktoum z Emiratów Arabskich.
Without A Fight ma królewski rodowód, bo jego ojcem jest świetny Teofilo, a dziadkiem sam Dubawi, najdroższy obecnie reproduktor w Europie, który kryje klacze po 250 tysięcy funtów. Na 17 startów Without A Fight wygrał dotąd 7 wyścigów i 223 tysiące funtów. Jego największym sukcesem było zwycięstwo w lipcu tego roku w Yorku w Silver Cup G3 na 3200 m, a więc na takim samym dystansie na jakim pobiegnie w Melbourne Cup.
- Without A Fight znakomicie zniósł podróż do Australii, dobrze się zaaklimatyzował, jestem z niego bardzo zadowolony. Czujemy już wielką gorączkę przed Melbourne Cup i to dla nas niesamowita sprawa, że uczestniczymy w tym słynnym wyścigu. Dżokej William Buick jest w swojej szczytowej formie, poznał już tor Flemington, więc będziemy chcieli wykorzystać tę niesamowitą szansę - powiedział trener Ed Crisford.
"Polski" Yucatan był faworytem Melbourne Cup
Pojedzie na nim William Buick, na co dzień pierwszy dżokej słynnej stajni Godolphin szejka Mohammeda al Maktoum, władcy Dubaju. Stajnia Godolphin wygrała już Melbourne Cup, uczynił to w 2018 roku Cross Counter, trenowany w Anglii przez Charliego Appleby.
W tym Melbourne Cup 2018 jedenaste miejsce na 24 konie zajął syn Galileo Yucatan, który od dwóch lat jest reproduktorem w Polsce, obecnie stacjonuje w stadninie koni Krasne. Trzy tygodnie wcześniej Yucatan wygrał w Australii gonitwę Herbert Power Stakes G2 na 2400 m i w Melbourne Cup był, pod dżokejem McDonaldem, faworytem (5:1), jednak dystans okazał się dla niego za długi i stan toru też mu tego dnia nie odpowiadał.
Z Derby 2022 w Epsom do Australii
W Melbourne Cup 2022 pobiegnie też - co prawda już od sierpnia w australijskim treningu - trzyletni ogier Hoo Ya Mal, który w pierwszą sobotę czerwca tego roku, jeszcze w treningu Andrew Baldinga, zajął drugie miejsce w najbardziej prestiżowej gonitwie świata - angielskim Derby w Epsom, ulegając o 2,5 długości Desert Crown. W swoim ostatnim starcie 11 września w angielskim St. Leger w Doncaster G1 na 2800 m spisał się jednak słabo, zajął ósme miejsce, 9 długości za zwycięskim Eldar Eldarov.
Ojciec Hoo Ya Mala - Territories był dobrym dwulatkiem, a później milerem, więc 3200 m dla jego syna to może być trochę za daleko. Synem Territories jest też Clyde, który we wrześniu w dniu Wielkiej Warszawskiej wygrał na Służewcu najważniejszy wyścig dla polskich dwulatków - Nagrodę Ministra Rolnictwa. Hoo Ya Mal wytrzymałość może jednak odziedziczyć po swoim fenomenalnym dziadku Montjeu, który wygrał francuskie i irlandzkie Derby, Nagrodę Łuku Triumfalnego, Króla i Królowej w Ascot, a później był ojcem tak znakomitych długodystansowych koni jak Camelot, Motivator, Fame and Glory, czy Authorized.
Verry Elleegant nie podbiła Europy
W 2021 roku Melbourne Cup wygrała urodzona w Nowej Zelandii sześcioletnia klacz Verry Elleegant, trenowana przez Chrisa Wallera, a dosiadana przez Jamesa McDonalda. Ta dwójka świeciła też duże sukcesy w Europie podczas tegorocznego Royal Ascot. Sprinter Nature Strip wygrał dla nich King'S Stand G1, prestiżową gonitwę na 1000 m.
Verry Elleegant w latach 2020 i 2021 była koniem roku w Australii, wygrała dotąd 16 wyścigów i ponad 14 milionów dolarów australijskich, ale w tym roku jest w słabszej formie. Po przejściu do francuskiego trenera Francisa-Henriego Graffarda w czterech startach nie wygrała gonitwy. Dużo było kontrowersji wokół tego, że dostała za niski rating i nie została zakwalifikowana do grona 20 koni, które w tym roku mogły wystartować w Nagrodzie Łuku Triumfalnego, ale zamieszanie było niepotrzebne.
Ostatecznie dzień wcześniej pobiegła w Paryżu w Prix Royallieu G1 dla klaczy na 2800 metrów i zajęła dopiero siódme miejsce, w Łuku nie miała więc czego szukać. Dwa tygodnie później w Ascot w Champion Fillies and Mares G1 na 2400 przybiegła dziewiąta na 14 koni.
Po dwa razy zwyciężali trenerzy z Irlandii
W ostatnich pięciu latach ze znakomitej strony pokazał się jako trener młody Joseph Patrick O'Brien (syn championa trenerów w Irlandii Aidana O'Briena), którego konie dwukrotnie wygrały Melbourne Cup - w 2017 roku Rekindling i w 2020 roku wyhodowany przez słynnego trenera Jima Bolgera Twilight Payment (po Teofilo) dla Lloyda Williamsa. Joseph O'Brien wsławił się też tym, że w młodym wieku wygrał dubletem jako dżokej w 2012 i 2014 roku na trenowanych przez swego ojca Camelocie i Australii zarówno Derby w Anglii jak i w Irlandii.
Swoje zwycięstwo w Melbourne Cup mają też Niemcy. W 2014 roku wygrał trenowany przez Andreasa Wohlera (trenował też trójkoronowanego w Polsce Va Banka, a teraz znaną ze Służewca Lady Ewelinę, która wygrała niedawno gonitwę Listed w Hanowerze), wyhodowany przez dr Christopha Berglara znakomity pochodzeniowo Protectionist (Monsun - Patineuse po Peintre Celebre), prawnuk epokowej klaczy Pawneese, która wygrała francuski i angielski Oaks oraz King George VI and Queen Elizabeth Stakes w Ascot. Prawnukiem Pawneese jest również słynny Stradivarius, który w tym roku zakończył swoją wielką karierę.
Dublet Japończyków w Melbourne Cup
Spośród trenerów z Europy dwa zwycięstwa w Melbourne Cup odniosły nie tylko konie trenowane przez Josepha O'Briena, ale również przez innego irlandzkiego szkoleniowca - Dermota Welda - w 1993 roku Vinatge Crop i w 2002 roku Media Puzzle. W 2006 roku Australię zadziwili Japończycy, bo Melbourne Cup wygrał trenowany przez Katsuhiko Sumiiego sześcioletni Delta Blues pod Yasunarim Iwatą, a drugi był też japoński Pop Rock. W pokonanym polu był słynny stayer z Europy Yeats.
Francuzi wygrali tę słynną gonitwę dwa razy z rzędu w latach 2010 i 2011. Najpierw zwyciężył trenowany przez Alaina de Royer-Dupre Americain pod Geraldem Mossem, a rok później dosiadany przez Christophe'a Lemaire'a Dunaden w treningu Mikela Delzanglesa. Kto zwycięży w tym roku? Przekonamy się już 1 listopada, w nocy z poniedziałku na wtorek - transmisja z Melbourne Cup od godziny 3.30 w Polsacie Sport.
Lista startowa Melbourne Cup 2022 pod linkiem:
Transmisja z Melbourne Cup 2022 w nocy z poniedziałku na wtorek o godz. 3:30 w Polsacie Sport.
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Mieczysław Nowicki: Wielkie słowa uznania dla organizatorów tego wydarzenia