Psycholożka Igi Świątek: Przez cały sezon odczuwaliśmy presję
Psycholożka Igi Świątek Daria Abramowicz przyznała, że presja towarzyszyła zespołowi polskiej tenisistki przez cały sezon, zakończony porażką z Białorusinką Aryną Sabalenką w półfinale WTA Finals w Fort Worth. - Niezbędne jest, aby uczyć się zarządzać napięciem - podkreśliła Abramowicz.
Do Teksasu Iga przylatywała jako zdecydowana faworytką. Czy wy jako zespół odczuwaliście tę presję?
Daria Abramowicz: Oczywiście. Przez cały sezon ją odczuwaliśmy. Iga rozpoczynała sezon będąc w pierwszej dziesiątce, a właściwie od marca była już liderką. W moim przekonaniu niezbędne jest, aby uczyć się zarządzać napięciem, które temu towarzyszy, oraz okolicznościami, na które mamy wpływ. Nie możemy natomiast tego unikać, bo to zawsze źle się kończy.
Jak Iga przyjęła tę porażkę?
To był moment, kiedy emocje były wymieszane. Z jednej strony to przegrany mecz, a z drugiej strony koniec sezonu i wakacje na horyzoncie. Potrzeba czasu, aby uporządkować wszystkie emocje z tym związane.
Jako zespół stworzyliście zawodniczkę, która ma za sobą niesamowity sezon. Co poszło źle w niedzielnym spotkaniu?
W sporcie i w życiu nie istnieje perfekcja. Nie ma ludzi perfekcyjnych czy karier oraz sezonów. Kto myśli inaczej, to podąża ślepą uliczką, która prowadzi do wypalenia, kontuzji, czy zaburzeń nastrojów we współczesnym sporcie. Dla mnie przegrany mecz jest podstawą do wyciągania wniosków. Na każdym poziomie funkcjonowania wprowadzamy korekty. Doceniane są mocne strony, a poprawiane są błędy. Jednocześnie trzeba zachować balans pomiędzy pracą, a odpoczynkiem.
Ten sezon był dla was wszystkich bardzo wymagający.
Tenis jest bardzo wymagający i to pokazał m.in. miniony sezon. Żeby wykonanie było kompletne - szczególnie długoterminowo, trzeba poskładać ze sobą wiele elementów. Za to odpowiedzialni są ludzie, którzy wspierają zawodniczkę lub zawodnika, integrują wiedzę, wymieniają się doświadczeniami i co najważniejsze spędzają ze sobą ponad 300 dni w roku na wyjazdach. Najważniejszy jednak jest rdzeń, czyli zawodnik. To, jak chce pracować i jak podchodzi do tej pracy oraz w jakim stopniu i zakresie chce się rozwijać. Ogromne uznanie dla Igi, bo jest sportowcem z krwi i kości. Nawet po niedzielnej porażce od razu była gotowa, aby wyciągać wnioski.
ZOBACZ TAKŻE: WTA Finals. Wojciech Fibak w szoku po porażce Igi Świątek
Współpracuje pani z innymi sportowcami, ale tenis jest teraz ulubioną dyscypliną?
Zawsze lubiłam tenis. Niestety nie mogłam w niego grać, ale odkąd pamiętam zawsze go oglądam i śledzę. Uważam, że jeżeli chcę skutecznie wykonywać swoją pracę, to muszę odrabiać "prace domowe" również z innych dyscyplin sportu.
Dołączając do sztabu Świątek miała pani doświadczenie w innych dyscyplinach sportowych. Z czego jest pani najbardziej zadowolona?
Najbardziej dumna jestem z równowagi w wykonaniu sportowym, szczególnie w długiej perspektywie i na wysokim poziomie. Zaznaczam jednak, że nie tylko w tym roku. Zwracam uwagę również na ubiegły rok, który był różnie oceniany, szczególnie pod koniec sezonu. To jest proces. Ten poprzedni rok był potrzebny, aby w tym wejść na wyższy poziom. Posiadam doświadczenie i wciąż pracuję z zawodnikami z innych dyscyplin. O ile pewne rzeczy są uniwersalne dla wszystkich, to każda z tych dyscyplin ma swoją specyfikę. Do tego dochodzi osobowość zawodniczki. To żywy człowiek, który się zmienia, szczególnie, kiedy jest młody. Dlatego nasza praca musi być dynamiczna. Trzeba też podkreślić, że bardzo zmienił się tenis. Okres pandemii spowodował zmiany w całym sporcie, także w tenisie.
Przejdź na Polsatsport.pl