Plebiscyt PS i Polsatu: Natalia Kaczmarek
W tym roku Natalia Kaczmarek dwa razy złamała barierę 50 sekund w biegu na 400 metrów. Indywidualnie sięgnęła po srebrny medal mistrzostw Europy. Na podium w Monachium stanęła też w sztafecie, a pięć miesięcy wcześniej – w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie.
To był naprawdę świetny sezon w wykonaniu 24-latki urodzonej w Drezdenku. Biorąc pod uwagę najlepsze specjalistki świata w biegu na 400 metrów, tylko pięć zakończyło tegoroczne starty z czasem lepszym niż Natalia (49.86).
Pierwszy raz w karierze z magiczną barierą 50 sekund (do tej pory złamała ją jedna Polka - Irena Szewińska) nasza zawodniczka uporała się 6 sierpnia podczas mityngu Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim w Chorzowie. A drugi raz Kaczmarek dokonała tej sztuki jedenaście dni później w finale mistrzostw Europy w Monachium (49.94), gdzie została indywidualną wicemistrzynią kontynentu, ulegając jedynie znakomitej Holenderce Femke Bol (49.44).
Ogółem zaś Polka aż siedem razy pobiegła wiosną i latem szybciej, niż wynosił jej rekord życiowy z 2021 roku (50.70) – także 31 maja w Ostrawie (50.16), 5 czerwca w chorzowskim Memoriale Kusocińskiego (50.40 – pokonała wtedy kończącą wielką karierę Allyson Felix), 18 czerwca w Paryżu (50.24), 17 lipca w eliminacyjnym starcie podczas MŚ w Eugene (50.21) oraz 16 sierpnia w półfinale ME na monachijskim Olympiastadionie (50.40).
- Kiedy wbiegłam na metę i zobaczyłam wynik Femke Bol (49.75 – przyp. red.), pomyślałam: "Boże, wyświetli się 50.00". Ale pojawiło się 49 z przodu, co było niesamowite! W ubiegłym roku myślałam, że super byłoby osiągać wyniki na poziomie 50.50. W tym sezonie, gdy pobiegłam poniżej 50.20, było to już duże przeżycie. A to, co wydarzyło się dziś, trudno opisać! - mówiła uradowana Kaczmarek tuż po zejściu z bieżni w sierpniowym Memoriale Kamili Skolimowskiej, który pierwszy raz był też mityngiem "diamentowym".
- W mistrzostwach Europy będę celować w indywidualny medal, bo uważam, że po prostu mnie na to stać - dodała zawodniczka trenowana przez Marka Rożeja.
Nie pomyliła się. W Monachium znów wspięła się na wyżyny, finiszując w finale za Bol, a przed Anną Kiełbasińską (50.29). – Łamanie granicy 50 sekund to rzeczywiście coś niesamowitego. Teraz jestem srebrną medalistką, ale za dwa lata zechcę zdobyć złoto! – zapowiedziała szczęśliwa wicemistrzyni kontynentu.
Trzy dni później sięgnęła po drugie srebro w tej imprezie – wraz z koleżankami ze sztafety 4x400 metrów (3:21.68). Polki wyprzedziły Brytyjki (3:21.74), a najlepsze okazały się Holenderki (3:20.87) z niezawodną Bol (tegoroczna wicemistrzyni globu w biegu na 400 m ppł) na ostatniej zmianie. W naszej sztafecie jako czwarta biegła z kolei Kaczmarek (po Kiełbasińskiej, Idze Baumgart-Witan i Justynie Święty-Ersetic). I wielka jej zasługa w sukcesie, bo odrobiła dla polskiego zespołu dwie pozycje.
Przejdź na Polsatsport.pl