El. ME koszykarek: Polska przegrała ze Słowenią
Reprezentacja Polski koszykarek przegrała w Gnieźnie ze Słowenią 71:78 w 3. kolejce eliminacji mistrzostw Europy 2023. W niedzielę rywalkami biało-czerwonych będą w Tiranie Albanki. Z tym rywalem podopieczne trenera Marosa Kovacika wygrały przed rokiem, także w Gnieźnie, 125:19.
Po wyrównanym, zaciętym, choć granym "falami", meczu Polki uległy Słowenkom znacznie utrudniając sobie drogę do awansu do ME 2023. Zawiodła skuteczność rzutów - za dwa punkty tylko 40 procent, przy 49 proc. rywalek.
Zobacz także: Gwinejczyk za Estończyka w MKS Dąbrowa Górnicza
Biało-czerwone rozpoczęły w składzie: kapitan zespołu Weronika Gajda, Agnieszka Skobel, Amalia Rembiszewska, Anna Makurat i Weronika Telenga. Pierwsze punkty rzutem z dystansu zdobyła najbardziej doświadczona w kadrze 33-letnia Agnieszka Skobel. Potem było 7:2, ale Zala Friskovec, rozrywająca mistrza Polski BC Polkowice, zniwelowała przewagę rzutem z dystansu, a po chwili był remis 7:7, a następnie 9:9 i 11:11.
Słowenki lepiej broniły, a podopieczne słowackiego trenera Marosa Kovacika nie potrafiły poradzić sobie z agresywnie grającymi rywalkami. Rzuty Polek odbijały się o obręcz lub tablicę, ale do kosza nie wpadały. Koszykarki z Bałkanów, które jako współgospodarz Eurobasketu 2023 są pewne udziału w finałach, trafiły z dystansu i kontrataków i błyskawicznie w drugiej części pierwszej kwarty zyskały przewagę. Prowadziły 21:11, a nawet 26:11 na 49 sekund przed końcem tej części.
Polki słabo broniły, brakowało agresywności, o czym świadczy to, że pierwszy faul popełniły 21 sekund przed końcem pierwszej kwarty. Kosz „odczarowała” Klaudia Gertchen rzutem za trzy punkty, ale i tak po 10 minutach przewaga rywalek była wysoka - 26:14.
Drugą kwartę biało-czerwone rozpoczęły zdecydowanie lepiej, szczególnie w defensywie. Ożywienie w ataku wniosła najwyższa w polskiej ekipie, utalentowana 20-letnia środkowa Kamila Borkowska (201 cm) oraz skrzydłowa Anna Jakubiuk. Słowenki przez blisko trzy minuty pozostawały bez punktów, a Polki odrabiały straty (24:26). Do remisu 30:30 doprowadziła wolnym, orzeczonym po przewinieniu technicznym jednej z liderek Słowenii środkowej Evy Lisec, Klaudia Gertchen, brązowa medalistka ME w odmianie 3x3.
Podopieczne trenera Kovacika poszły za ciosem i po rzutach z dystansu (Gertchen, Julia Drop) osiągnęły najwyższą przewagę w spotkaniu - 41:31 w 18. minucie. W ostatnich akcjach kwarty roztrwoniły jednak zbyt łatwo przewagę i do przerwy prowadziły tylko 41:37. Tę kwartę polski zespół wygrał 27:11. Najwięcej problemów stwarzało biało-czerwonym zatrzymanie kapitan Słowenek Tei Oblak, zawodniczki mistrza Czech, euroligowego zespołu ZVVZ USKA Praga. Do przerwy Oblak miała 11 pkt i cztery asysty.
Trzecia część to ponowna przewaga Słowenek, które odrobiły straty i znów prowadziły. Biało-czerwone przegrywały pod koszem z Mojcą Jelenc, a rzutami za trzy „karciła” je Friskovec.
Słowenia prowadziła już 52:46, ale Polki zdołały doprowadzić do remisu 54:54 po rzutach zza linii 6,75 m Anny Makurat i Amalii Rembiszewskiej.
W decydującej czwartej kwarcie rywalki wykazały więcej spokoju, lepiej broniły i podejmowały lepsze decyzje. W jej połowie po rzucie Makurat z dystansu Polki przegrywały tylko 64:65. Akcje klubowych koleżanek Gajdy i Telengi dały Polsce prowadzenie 69:67 na trzy minuty przed końcem. Potem błędy popełniały koszykarki obydwu ekip - były kroki i spudłowane rzuty, ale to Słowenki lepiej zagrały w końcówce.
Podopieczne Kovacika pudłowały z linii wolnych i spod kosza, gdzie widać było brak Stephanie Mavingi, środkowej BC Polkowice, która latem grała już w kadrze, ale nadal czeka na polski paszport.
Po rzucie Telengi, która miała double-double (10 punktów, 15 zbiórek) biało-czerwone przegrywały tylko 71:72 na minutę i 15 sekund przed końcem. Jedna z liderek rywalek Eva Lisec trafiła jednak równo z czasem przeznaczonym na akcję zza linii 6,75 m i Słowenia prowadziła 75:71. Tej przewagi przyjezdne nie oddały już do końca, a próby jej zniwelowania rzutami z dystansu przez biało-czerwone były nieudane.
Niedzielny mecz z Albanią, najsłabszą w tabeli drużyną, nie będzie się liczył dla Polek w walce o bilet na ME. W lutowym okienku, ostatnim w kwalifikacjach, zmierzą się z Turcją u siebie i Słowenią na wyjeździe. Muszą obydwa mecze wygrać, by mieć szanse na awans z drugiej pozycji.
Po meczu Polska - Słowenia powiedzieli:
Maros Kovacik (trener reprezentacji Polski): – Zaczęliśmy spotkanie mało agresywnie, w pierwszej kwarcie popełniliśmy tylko jeden faul. Później to wyglądało już znacznie lepiej i ten mecz był "na styku" do samego końca. Niestety, słaba skuteczność z rzutów wolnych, zaledwie 52 procent na własnym parkiecie - takie rzeczy nie mogą mieć miejsca. O porażce zadecydowały detale - dwa proste błędy w końcówce, gdy byliśmy w posiadaniu piłki. Zabrakło też komunikacji w obronie. Z drugiej strony moje dziewczyny dziś walczyły, zrobiły tyle, ile potrafiły. Ciężko gra się z takim zespołem, który ma już awans, bo on nie czuje takiej presji jak my. A do tego ma wysoką jakość.
Te kwalifikacje są jeszcze otwarte i jest o co walczyć. Nasza sytuacja w grupie jest skomplikowana, ale szansa awansu jest cały czas. Jestem przekonany, że u siebie pokonamy Turcję, a w Słowenii zagramy o wszystko. Ja wciąż wierzę w ten awans, byłoby to słabe, gdybyśmy teraz przestali walczyć.
Georgios Dikaioulakos (trener reprezentacji Słowenii): – Jestem bardzo szczęśliwy, że pokonaliśmy silny zespół. Mój kolega Maros Kovacik wykonuje naprawdę dobra robotę z tą drużyną. Muszę przede wszystkim pogratulować moim zawodniczkom, które poza drugą kwartą, zagrały bardzo dobre spotkanie. Akurat ta część meczu była katastrofalna w naszym wykonaniu. W pozostałych kontrolowaliśmy mecz i jestem usatysfakcjonowany, że w końcówce potrafiliśmy poradzić sobie z presją, jaką na nas wywierała polska drużyna.
Wprawdzie jako gospodarz mistrzostw mamy zapewniony w nich udział, ale te kwalifikacje są dla nas bardzo ważne. Musimy zbudować wiele różnych rzeczy wokół zespołu, jak mentalność zwycięzcy. Nie możemy podchodzić do tych meczów jak do sparingów. Poza tym dołączyliśmy do drużyny wiele bardzo młodych koszykarek, niektóre z nich mają zaledwie 17-18 lat. Staram się przekazać zawodniczkom moją filozofię, a nie mamy tego czasu zbyt wiele, bo spotkamy się kilka razy w roku na zaledwie parę dni.
Anna Makurat (reprezentantka Polski): – Jest duży niedosyt. Walczyłyśmy o zwycięstwo od samego początku, ale słabo zaczęłyśmy spotkanie. Na szczęście wróciłyśmy do gry, udało się dogonić przeciwnika i wyjść na prowadzenie. Potem grałyśmy już koszykarskie szachy i przeważyło chyba większe doświadczenie przeciwnika. W decydujących momentach to one trafiały do kosza, a my spudłowałyśmy. Był to dobry mecz naszego zespołu i żal, że nie udało się wygrać, bo dałyśmy sobie na to szansę.
Klaudia Gertchen (reprezentantka Polski): – Zabrakło nam skuteczności, szczególnie sporo niewykorzystanych sytuacji spod kosza, rzutów wolnych. Niestety, celny rzut Słowenek za trzy punkty w końcówce sprawił, że rywalki się nakręciły. Ciężko było nam później podnieść się. Nasza sytuacja w walce o awans na mistrzostwa jest bardzo trudna, gdyż oprócz pokonania Albanii, musimy wygrać z Turcją i Słowenią na wyjeździe. Będzie bardzo ciężko.
Polska - Słowenia 71:78 (16:26, 27:11, 13:17, 17:24)
Polska: Marissa Kastanek 11, Weronika Telenga 10, Amalia Rembiszewska 10, Klaudia Gertchen 10, Weronika Gajda 8, Anna Makurat 8, Agnieszka Skobel 5, Anna Jakubiuk 4, Julia Drop 3, Kamila Borkowska 2, Liliana Banaszak 0;
Słowenia: Eva Lisec 14, Teja Oblak 14, Zala Friskovec 14, Tina Cvijanovic 13, Mojca Jelenc 12, Tina Jakovina 6, Lena Debeljak 3, Ajsa Sivka 2, Aleksandra Kroselj 0, Marusa Senicar 0.
Przejdź na Polsatsport.pl