Plebiscyt PS i Polsatu: Anna Kiełbasińska

Inne
Plebiscyt PS i Polsatu: Anna Kiełbasińska
fot. Cyfrasport
Anna Kiełbasińska

W przypadku Anny Kiełbasińskiej śmiało można powiedzieć, że wielkie sportowe życie zaczyna się po trzydziestce. W zimie ubiegłego roku sprinterka SKLA Sopot doznała poważnej kontuzji śródstopia, ale w ostatniej chwili zdążyła wyleczyć uraz, złapać formę i rzutem na taśmę zakwalifikować się do kadry na Tokio, gdzie została wicemistrzynią olimpijską w sztafecie 4x400 m.

W tym roku 32-letnia biegaczka zakończyła sezon z trzema medalami mistrzostw Europy – to jedno z największych tegorocznych dokonań w lekkoatletycznej reprezentacji. Już w zimie pokazała pazur, ustanawiając w hali rekord Polski na dystansie 400 m – 51.10 (potem wynik ten poprawiła Justyna Święty-Ersetic). Przed sierpniowymi mistrzostwami Starego Kontynentu Kiełbasińska startowała w mistrzostwach świata w Eugene, gdzie również było o niej głośno. Jako jedyna z Polek awansowała tam do finału biegu na 400 m (zajęła 8. miejsce) oraz... w atmosferze skandalu została wycofana ze składu sztafety mieszanej. Zawodniczka miała obiecane, że w tej ostatniej konkurencji pobiegnie tylko w finale, tymczasem sztab szkoleniowy zmienił zdanie, oczekując jej występu także w eliminacjach. Kiełbasińska nie zgodziła się.

 

- Zrobiłam to, co było niezbędne w tej sytuacji. Jedyne, co ewentualnie mogłabym zmienić, to może warto byłoby wtedy jeszcze raz porozmawiać z trenerem Aleksandrem Matusińskim i przeanalizować całą sytuację - ocenia z perspektywy czasu wydarzenia z Eugene wicemistrzyni olimpijska.

 

Kiełbasińska w tym sezonie udowodniła, że jest jednym z najmocniejszych ogniw kadry pań na 400 metrów, zwanej potocznie "aniołkami Matusińskiego", choć ona aniołkiem nie jest. Także z tego powodu, że trener Matusiński ma znikomy wpływ na jej formę, a ostatnie sukcesy zawdzięcza ona szwajcarskiemu szkoleniowcowi Laurentowi Meuwly’emu, co podkreśla przy każdej okazji.

 

Duet ten największe powody do radości miał podczas mistrzostw Europy w Monachium. Kiełbasińska wywalczyła tam dwa tytuły wicemistrzowskie w sztafetach 4x400 i 4x100 metrów oraz zajęła trzecie miejsce w biegu na 400 m. Brązowy medal jest pierwszym trofeum w jej seniorskiej karierze, wywalczonym w rywalizacji indywidualnej.

 

- Krążek z Monachium trafił do witrynki z najważniejszymi trofeami i bardzo mnie cieszy. Jednak dziesięć razy ważniejsza dla mnie jest droga, jaką przebyłam, by ten medal osiągnąć. Doświadczenia i ludzie, których poznałam, są cały czas w mojej głowie - mówi sprinterka.

 

O ile medal w rywalizacji 4x400 m był spodziewany, to srebro w sztafecie 4x100 metrów (okraszone rekordem Polski) stanowiło kompletne zaskoczenie. Jeszcze większą niespodzianką był skład zespołu, ustalony... kilka godzin przed finałem. W ostatniej chwili znalazły się w nim Kiełbasińska oraz płotkarska mistrzyni Europy Pia Skrzyszowska.

 

- Dla mnie pomysł był ekstra, ale miałam obawy, bo coraz bardziej odczuwałam przeciążone Achillesy. Rano jednak obudziłam się i poczułam, że nie jest źle - wspomina okoliczności najbardziej szalonego biegu w 2022 r. sprinterka SKLA Sopot.

 

Kiełbasińska nie kryje też, że był to jeden z najciekawszych sezonów w jej karierze, ale z niecierpliwością czeka już na następny, bo ma kolejne cele do zrealizowania.

 

- Wszystko, co nas spotyka w życiu, czegoś nas uczy. Tak jest też po tym sezonie. Czuję, że po tych wszystkich wydarzeniach mogłabym się na nowo zdefiniować. Rozwinęłam się bardzo osobowościowo, te ostatnie doświadczenia wiele mi dały i za wszystkie jestem wdzięczna - mówi potrójna medalistka mistrzostw Europy w Monachium.

 

Przegląd Sportowy
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie