Przemysław Iwańczyk: Irańskie władze grożą piłkarzom. Cały świat patrzy na mecz z USA
Wtorkowy mecz Iranu ze Stanami Zjednoczonym urasta do jednego z największych politycznych symboli mundialu w Katarze. Czasy się zmieniają, ale sport wciąż jest dla reżimów okazją do propagandy lub powodem do zastraszania swoich obywateli.
Członkowie Irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji są w Katarze od początku mistrzostw. Nie mieli żadnego problemu z wjazdem do kraju organizatora mistrzostw, w końcu Iran był jednym z sojuszników Kataru podczas kryzysu na Bliskim Wschodzie przed kilkoma laty. Po 21 listopada, kiedy irańscy piłkarze w ramach protestu nie zaśpiewali hymnu, przedstawicieli reżimu jest jeszcze więcej. Zdążyli spotkać się z piłkarzami i osobno z portugalskim trenerem Carlosem Queirozem, który prowadzi zespół. Zagrozili, że jeśli drużyna zdobędzie się na podobną demonstrację podczas wtorkowego starcia z USA, ich rodziny i najbliżsi mogą zostać wtrąceni do więzienia, względnie zostaną poddani torturom. Informacje te potwierdził m.in. amerykański wywiad.
Świat nie ma wątpliwości, że poprzez wewnętrzny kryzys, Iran stał się jednym z najgorętszych miejsc na świecie, a na pewno znajduje się w pełnym kryzysie praw człowieka, jak zauważył wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka. Władze od kilkunastu tygodni usiłują opanować kryzys, jaki wybuchł po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, która zmarła po zatrzymaniu przez irańską policję obyczajową. Miała nie przestrzegać zasad skromnego ubioru, zbyt bardzo odsłoniła włosy. Spotkało się to z licznymi protestami, a irańska bezpieka bardzo brutalnie reaguje na wszelki sprzeciw. To stąd wziął się protest piłkarzy, którzy przyłączyli się tym samym do ruchu antyreżimowych dysydentów. Władze reagują coraz bardziej nerwowo, bo to największa groźba przewrotu od 1979 roku, kiedy po rewolucji rządy przejęli duchowni.
Między pierwszym meczem z Anglią, a dzisiejszym z USA, było jeszcze spotkanie z Walią. I wtedy piłkarze odśpiewali hymn, więc należy uznać, że groźby zadziałały. Jednak starcie z Amerykanami, będące egzemplifikacją napiętych od dekad stosunków między tymi krajami. Mało tego, chcąc pokazać swoje poparcie dla protestujących, amerykańska federacja piłkarska zmieniła w oficjalnych kanałach irańską flagę, wymazując godło Republiki Islamskiej, pozostawiając tylko trzy kolory – zielony, biały i czerwony. Zresztą to samo robią gremialnie sami Amerykanie w mediach społecznościowych. Po tym wydarzeniu Iran wezwał FIFA do wyrzucenia USA z mundialu. Na razie pozostało to bez odpowiedzi, a przedstawiciele US Soccer poinformowali, że protest ma charakter czasowy i ma pokazać poparcie dla kobiet w Iranie walczących o prawa człowieka.
Wtorkowy mecz Iran – USA będzie więc jednym z najgorętszych wydarzeń nie tylko tego mundialu, ale być może jednym z najważniejszych wydarzeń w historii mistrzostw w ogóle. Nie pozostaje to bez reakcji irańskich sił bezpieczeństwa, których w Katarze jest jeszcze więcej, a pod przykrywką kibicowania zasiądą dziś na trybunach. Mało tego, funkcjonariusze zamierzają również patrolować trybuny i wychwytywać przeciwnych reżimowi fanów. Osobna grupa oficerów została przydzielona reprezentacji, pilnują oni, by piłkarze nie oddalali się od zespołu i nie kontaktowali z graczami innych drużyn. Iran stosuje więc teraz metodę kija, wcześniej piłkarzom obiecywano samochody i inne prezenty, by tylko powstrzymali się od jakichkolwiek form protestu. Nie wiadomo, jak gracze zachowają się dziś, choć trener Queiroz powiedział, że piłkarze mogą protestować, ale tylko w ramach przepisów FIFA.
ZOBACZ TAKŻE: Polska - Argentyna. Takim składem zagrają Biało-Czerwoni? Ekspert podał prawdopodobną jedenastkę
Co ciekawe, będzie to dopiero trzeci mecz w historii między Iranem a USA. Przed 24 laty reprezentacje te mierzyły się na mundialu we Francji, Iran wygrał 2:1, a spotkanie doczekało się osobnych notek w kronikach historycznych jako „najbardziej naładowane politycznie w dziejach futbolu”. Choć najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei wydał rozkaz, by piłkarze jego kraju nie zbliżali się do wrogów, to Amerykanie podeszli pierwsi, wyciągając rękę (FIFA negocjowała ten gest), w zamian Irańczycy podarowali rywalom białe róże jako symbol pokoju.
Wydawało się, że mecz ten przyniósł długotrwałą odwilż, przedstawiciele federacji piłkarskich podkreślali, że przez 90 minut zrobili więcej niż politycy obu krajów przez dwie dekady. 18 miesięcy później w Los Angeles odbył się towarzyski mecz między USA a Iranem, zakończył się remisem 1:1. Później urodzony w Teheranie Amerykanin Afshin Ghotbi przejął reprezentację Iranu na dwa lata.
Minęło wiele lat, zmienili się piłkarze, mamy kolejny mundial, ale napięta sytuacja między oboma krajami pozostaje. Zaczęło się właśnie w przywoływanym już roku 1979. Przed wybuchem rewolucji zachodnie potęgi pomagały Iranowi, zwłaszcza gospodarczo. Wspierany przez USA szach Mohammed Reza Pahlavi został zmuszony do ucieczki z kraju, gdy przywódcą nowej republiki został ajatollah Ruhollah Chomeini.
Kryzys pogłębił atak na amerykańską ambasadę w Teheranie, irańska bezpieka wzięła na zakładników 444 Amerykanów (ostatecznie zostali zwolnieni), domagając się ekstradycji szacha. Stany Zjednoczone zerwały stosunki dyplomatyczne z Iranem i nie przywróciły ich do dziś. Przez lata niechęć nabrzmiewała, a przyczyniła się do tego wojna między Irakiem a Iranem w 1980 roku. Amerykanie mieli wspierać zbrojnie Irakijczyków. Obecnie największą kością niezgody jest program nuklearny, który spotyka się ze sprzeciwem nie tylko USA, ale i wielu innych krajów.
Historia wzajemnej niechęci jest więc długa, ale jak bardzo świat polityki wkroczył na katarski mundial, przekonamy się dziś o godz. 20, kiedy swoje spotkania rozpocznie grupa B.