Przemysław Iwańczyk: Na półmetku mundialu. Pochwała organizacji i futbolu fizycznego
Bezpowrotnie mija czas piłkarskich artystów. Liczy się mobilność, utrzymywanie wysokiego tempa jak najdłużej i organizacja gry. Wszystko to bez straty dla widowisk, w których padło aż 81 goli. Wielu gotowych jest uznać, że to jeden z najciekawszych mundiali ostatnich lat.
Po 32 rozegranych spotkaniach, a więc dokładnie na półmetku zmagań w Katarze, tylko w czterech kibice nie oglądali bramek, a średnia goli na mecz wynosi 2,53. Z jednej strony to piąty najgorszy wynik w historii 22 finałów mistrzostw świata, gorzej było tylko w 2010 roku (RPA), w 2006 roku (Niemcy), w 2002 (Korea i Japonia) i w 1990 roku (we Włoszech), ale czy znajdzie się ktoś, kto będzie narzekał na nudne jak flaki z olejem mecze, brak niespodzianek czy sensacji oraz bohaterów, którzy nie porwaliby umysłów fanów? Zresztą jeśli weźmiemy pod uwagę, jak bardzo zmieniła się gra w defensywie, że hokejowe wyniki są rzadkością (choć teraz mieliśmy i 6:2 i 7:0), to uznamy, że zawodnicy w Katarze fundują nam bramkowe atrakcje aż miło.
ZOBACZ TAKŻE: MŚ 2022: Portugalia - Urugwaj. Wygrana Cristiano Ronaldo i spółki
Przyjrzyjmy się indywidualnym bohaterom, choć bezpowrotnie mija czas takich indywidualności jak niegdyś Pele czy bliżej naszych Diego Maradona. Do wskazania najlepszego gracza tych mistrzostw będziemy pewnie czekać do ostatniego dnia turnieju, wybór zdeterminuje to, kto wygra trofeum, będziemy poszukiwać MVP także wśród najlepszych strzelców. Na półmetku wiemy, że imponuje Kylian Mbappe, ze względu na osiem mundialowych goli w pięciu turniejach do historii przechodzi Cristiano Ronaldo, skuteczny jest Ekwadorczyk Enner Valencia, ale czy jesteśmy pewni, że to wśród nich wskazany zostanie ten najlepszy? Łatwiej mówić o rozczarowaniach, bo z powodu kontuzji wypadł Neymar. Są też rozczarowania innej kategorii - Leo Messi trafił dwa razy do bramki rywali, jednak mamy poczucie, że nie daje zespołowi tyle, ile może. Zresztą jako Polacy również mamy mnóstwo zastrzeżeń do swojej ultragwiazdy Roberta Lewandowskiego i nawet porzucając wielkie oczekiwania dyktowane narodową dumą wypada uznać, że nie jest to jego turniej.
Emocje do końca? Proszę bardzo. Portugalia, wygrywając w poniedziałek z Urugwajem, jest trzecim zespołem po Francji i Brazylii, która może cieszyć się z awansu do fazy pucharowej. Dopiero trzecim, reszta do końca będzie bić się w trzeciej kolejce w grupie. Sensacyjne wygrane Arabii Saudyjskiej z Argentyną czy Japonii z Niemcami tylko potwierdzają, że romantyzm w futbolu jeszcze nie umarł. Ba, jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw zajmowaliśmy się wszystkim tylko nie piłką nożną, słusznie skądinąd zastanawiając się, czy powierzono mistrzostwa właściwemu gospodarzowi. Teraz wątki te zeszły na margines, nie ma już nikogo, kto nawoływałby do bojkotu mistrzostw.
I tak dochodzimy do wniosku, że jeszcze piłka nie umarła, że słabszy może wygrać z silniejszym. Ale wiemy też, że zmieniają się akcenty, jak istotną, jeśli nie najistotniejszą sprawą w futbolu staje się przygotowanie fizyczne, mobilność, walka do upadłego, która zmienia akcenty, przykrywa kunszt indywidualnych popisów bohaterów. Gdyby nie perfekcyjny wręcz atletyzm, poparty rzecz jasna piłkarską wirtuozerią, nie oglądalibyśmy pewnie najpiękniejszego meczu tych mistrzostw, a więc starcia Hiszpanii z Niemcami (1:1). Gdyby nie znakomita organizacja gry, Arabia Saudyjska nie pokonałaby nigdy Argentyny. I nie chodzi wcale o stawianie autobusu w polu karnym, tylko otwartą grę, w której niżej notowany może zabiegać faworyta.
Już w poprzednich dwóch turniejach można było dostrzec, że kto biega najwięcej i jest najbardziej dynamiczny, zbiera najwięcej owoców. Przed czterema laty największy dystans w całym turnieju pokonał Ivan Perisić (72,5 km), za jego plecami uplasowali się reprezentacyjni koledzy – Ivan Rakitić i Luka Modrić. Chorwacja dotarła do finału, wpływ na takie rezultaty miały przede wszystkim trzy dogrywki w fazie pucharowej, ale i tak można wyciągnąć wniosek, co stoi za sukcesem na mundialu. Na jeszcze wcześniejszym mundialu w Brazylii Thomas Muller wybiegał 84 km, Niemcy nie tylko dotarły do finału, ale także sięgnęły po mistrzostwo świata. Ze szczątkowych danych obecnego turnieju można prognozować, że wyniki te zostaną pobite, choćby przez to, że sędziowie doliczają sporo minut do zasadniczej części gry. Ale głównie dlatego, że biega się więcej i szybciej. Na razie obok Kyliana Mbappe rekordy śrubuje niemiecki obrońca Antonio Rudiger.
O mistrzostwach w Katarze w wątkach stricte piłkarskich możemy mówić tylko dobrze. Martwi w tym wszystkim, gdzie jest polski futbol. Choć po dwóch meczach w bardzo silnej grupie mamy cztery punkty i wymarzoną wręcz sytuację, w której jesteśmy zdani tylko na siebie w starciu z Argentyną, możemy zastanawiać się, dokąd zmierza polska piłka, co jest jej cechą charakterystyczną, jak bardzo wpisujemy się w tendencje nowoczesnego futbolowego świata. Ale to już pytania na całkiem inną historię