Szalony pościg i podium Marszałka
Sport motorowodny jest nieprzewidywalny do szpiku kości. Bartek Marszałek zmienił jednostkę napędową po tym, jak urwał się wał korbowy. Wystartował z czternastego miejsca, aby wyprzedzić wielu uznanych rywali i zameldował się na podium GP Szardży w Zjednoczonych Emiratach Arabskich!
W 2019 roku polski kierowca po raz pierwszy znalazł się na podium w najbardziej prestiżowej serii wyścigów na wodzie: F1H2O! Wówczas Bartek Marszałek zaatakował z dziewiątego miejsca i uplasował się na trzeciej pozycji za plecami Jonasa Anderssona i Shauna Torrente. Tegoroczny wyczyn ma jeszcze lepszy smak, bo w czwartek wieczorem, gdy Bartek i doświadczony, obeznany z zakamarkami mechaniki fachowiec z Jaworzna – Andrzej Dziubek mieli ręce pełne roboty, gdy usiłowali zgłębić tajemnicę awarii silnika. Marszałek od początku dobrze czuł się w Szardży. W czwartek 15 grudnia o 9 rano kiedy miejscowi sprzedawcy kebabu dopiero przecierali oczy zerkając na lagunę Khaled, Bartek wykręcił najwięcej spośród stawki, bo aż 39 pętli. Nieco mniej czasu spędził na akwenie urzędujący mistrz świata – Jonas Andersson. Szwed jeździ po padoku starym rowerem, którym polskie brzdące śmigały po podwórkach w latach 80-tych, a jego małżonka, a zarazem szefowa teamu Sweden – Jane Persson idzie per pedes, a jakżeż na nóżkach… Kiedy trzeba, Jane zrobi porządną, stawiającą na nogi kawę a la siekiera, a Jonas śmiga jak nowo narodzony po słonej wodzie.
Marszałek bardzo ceni Jonasa, bo obaj wyznają tą samą filozofię: mrówcza praca ludzi wzbogaca i pozwala, aby nie oderwać się zanadto od ziemi. Marszałek w czwartkowej porannej sesji treningowej wykręcił trzeci czas: 47,23 sekundy i ustąpił pola tylko dwóm kierowcom z teamu China CTIC: Francuzom Philippe Chiappe i Peterowi Morin. Obserwujący poczynania Bartka, Walijczyk Jonathan Jones, który posiada w kolekcji cztery tytuły MŚ w F1H2O wyszeptał: „Bartek pędzi i jest w sztosie. Nie zdziwię się jak zakończy wyścig na podium”. Skoro tak twierdzi mistrz z Cardigan, to wypada mu wierzyć…
Agonia wału korbowego
We wtorek Bartek Marszałek, Andrzej Dziubek i Serb Robertino Milinković rozpoczęli opróżnianie kontenera, który w październiku opuścił Sardynię, aby w listopadzie dotrzeć do portu Jebel Ali w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Małżonka Bartka – Irina bawiła dziecko i doglądała sprzętu przeznaczonego dla radiomana. W Szardży podczas kwalifikacji do GP temperatura powietrza była optymalna dla ścigających się: 28 stopni Celsjusza. W pierwszej części kwalifikacji Bartek zajął siódme miejsce. Rozpędzony bolid czuł się jeszcze lepiej w drugiej części czasówki – Polak awansował na piąte miejsce, a było to o tyle istotne, że do trzeciej, decydującej części czasówki awansuje tylko sześciu najszybszych kierowców.
Jak pech, to pech. W końcówce drugiej części kwalifikacji Bartek usłyszał przerażający dźwięk – pierwsze oględziny silnika sugerowały, że pękł pierścień na tłoku. Jednak po wielogodzinnych obradach nad strzępami silnika okazało się, że urwał się wał korbowy. „Defekt na bogato” – rzekł z przekąsem, acz oddając powagę sytuacji i skalę zniszczeń mechanik Marszałka, Andrzej Dziubek.
Cóż było czynić? W Szardży już zmierzchało (w grudniu zmrok w tej części ZEA zapada około godziny 18), a Bartek kucnął w teamowym namiocie, otworzył obszerne drzwi do czerwonej skrzynki i zatopił wzrok w kilku rezerwowych silnikach. Wziąć ten silnik, którego używałem we francuskim Macon czy może jednak zdecydować się na jednostkę napędową, którą miałem w łódce w Olbii? Wygrała opcja z Sardynii. Szkopuł w tym, że Bartek, który nie przystępując do trzeciej części kwalifikacji, zajął szóste miejsce, po zmianie silnika został przesunięty na czternaste miejsce. Nie tylko Bartek miał kłopoty ze sprzętem. Wymiany silnika dokonało jeszcze trzech innych kierowców: Włoch Alberto Comparato, Francuz Alexandre Bourgeot i jego rodak Peter Morin. Sztuka doboru silnika w F1H2O to jak gra na harfie szwajcarskiego wirtuoza Andreasa Vollenweidera – trzeba wiedzieć, w którą strunę z gracją, a czasami z przytupem uderzyć… Dwusuwów nie produkuje już fabryka ze stanu Wisconsin – Mercury, więc tym bardziej należy dbać o muzealne eksponaty…
38 magicznych okrążeń
W piątek słońce nieco mniej przygrzewało na padoku w Szardży. Sponsorzy rund w MŚ zaprosili chętnych do przejażdżki double seaterem: złaknionych adrenaliny nie brakowało. Na słuszną sugestię włoskich promotorów MŚ, przesunięto czas wyścigu z 15.45 na 15.00. W obawie przed zapadającymi ciemnościami… Niby GP Szardży to „tylko” 38 okrążeń, lecz Bartek Marszałek, wychodząc z bolidu, kilkakrotnie rozmasowywał mięśnie szyi, które przy sile 4,5 G dostają w „kość” podczas wyścigu. Warto pamiętać, że jedna pętla ma długość 2057 metrów, więc jest gdzie się gimnastykować…
Polak perfekcyjnie ruszył ze startu połykając piątkę rywali na dojeździe do pierwszej boi. Do przodu uciekł zdobywca pole position: Jonas Andersson, ale tuż po starcie wydarzyło się coś, co będzie miało kolosalny wpływ na obrady „śledczych”. Trzykrotny mistrz świata, Francuz Philippe Chiappe, który triumfował w Szardży w 2014 roku (tak wykazują statystyki opracowane przez Mikołaja Lorka), tym razem przesadził i powtórzył manewr Cedrica Deguisne. W listopadzie 2021 roku Deguisne zmienił tor jazdy i zajechał drogę innym kierowcom podczas GP Portugalii w Figueira da Foz. Widocznie zajeżdżanie drogi konkurentom to taka francuska specjalność i dość zuchwała fanaberia. Francuzi na padoku F1H2O są najbardziej małomówni. Rozmawiają ze swoim wnętrzem…
Chiappe zmienił tor jazdy, a sędziowie solidnie wzięli pod lupę jego zachowanie po zakończeniu GP Szardży. Dlaczego to zdarzenie było tak istotne? Otóż Bartek Marszałek, urodzony wojownik, połykał kolejnych rywali i nie patrzył na to, że przed nim jechały takie asy jak Thani Al Qemzi, Alec Weckstrom, Shaun Torrente czy Ferdinand Zandbergen. Polak niczym wielki łowczy z zimną krwią dobierał się do skóry rywalom i wyprzedzał ich po perfekcyjnie zaplanowanych akcjach. Czasami Bartek usypiał czujność ściganego, czasami atakował niezwykle dynamicznie jakby grał na perkusji w kultowym numerze formacji Led Zeppelin „Whole Lotta Love”. Koniec końców, gdy otrzymał informację od małżonki/radiomana – Iriny, że nie warto szarżować na trzecie miejsce, stonował. Dystans do Chiappe był zbyt duży, aby igrać z silnikiem. Bartek był mokry jak ręcznik, którym niemieccy turyści ocierają się odpoczywając na plaży Al Nahda Sahara w Szardży. Bolid był bryzgany wodą zewsząd, bo Bartek niektóre boje objeżdżał szerszym łukiem, a niektóre omijał bardzo ciasno.
Minęło dobre 45 minut zanim sędziowie rozpatrzyli sytuację z Francuzem Chiappe, który zbyt szeroko wystawiał łokcie po starcie. Brytyjskie, wnikliwe oko sędziego Christophera Loneya, uznało, że Francuz złamał przepisy, w związku z czym naliczono mu jedno karne okrążenie. To sprawiło, że Chiappe spadł z trzeciego na ósme miejsce! A Bartek Marszałek, który wyścig ukończył jako czwarty, przesunął się o jedno miejsce w górę! 12 punktów do klasyfikacji to ogromny zastrzyk energii dla Polaka. Jednak o świętowaniu nie może być mowy. W krajach arabskich nie serwuje się szampana i innych mocnych trunków, a poza tym Polak ma mnóstwo pracy przygotowując na niedzielę silnik, którego użył podczas GP Francji w Macon.
Świętował nie będzie również Amerykanin Shaun Torrente, który ukończył GP Szardży na odległym szóstym miejscu. To w znacznym stopniu komplikuje sytuację Shauna, który ostrzy sobie zęby na trzeci tytuł mistrza świata. Zwycięzca GP Szardży, Jonas Andersson zainkasował 20 punktów, dzięki czemu zdystansował Thaniego Al Qemzi. Szwed ma stratę zaledwie 3 punktów do lidera klasyfikacji – Shauna Torrente! Niedzielny wyścig kończący sezon zapowiada się ekscytująco!
Bartek Marszałek dzięki fenomenalnemu występowi w Szardży awansował na siódme miejsce w klasyfikacji MŚ. W sobotę jego koleżanka z teamu – Norweżka Marit Stromoy wyruszy bladym świtem z hotelu Copthorne na pustynię, aby podlać drzewko zasadzone przed trzema laty. A Bartek wreszcie dłużej pośpi, przytuli córeczkę i spędzi dzień na padoku dłubiąc w silniku Mercury, na którym śmigał w czerwcu tego roku we francuskim Macon… W niedzielę podwójna dawka emocji: kwalifikacje i wyścig o GP Środkowego Wschodu.