Co dalej z Czesławem Michniewiczem? Decyzja zapadnie na dniach
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza w poniedziałkowe południe wrócił do Warszawy z finału mistrzostw świata w Katarze. W najbliższych dniach ogłosi decyzję w sprawię selekcjonera reprezentacji.
- Im szybciej decyzja ws. selekcjonera zostanie podjęta, tym lepiej. Dla całego polskiego futbolu - powiedziała jedna z osób będących blisko reprezentacji. Z informacji PAP wynika, że obecny trener kadry Czesław Michniewicz raczej nie pozostanie na tym stanowisku.
ZOBACZ TAKŻE: Gol w finale mundialu nie powinien zostać uznany? Francuzi nie mają wątpliwości
Kulesza w weekend przebywał w Katarze, gdzie m.in. oglądał niedzielny triumf Argentyny, która pokonała w rzutach karnych broniącą tytułu Francję. Spotkanie sędziowali Polacy, z Szymonem Marciniakiem na czele. Zebrali wiele pochwał, m.in. od prezesa PZPN.
Od poniedziałkowego południa Kulesza jest w Warszawie i może kontynuować rozmowy dotyczące selekcjonera reprezentacji.
Z Michniewiczem spotkał się już w miniony czwartek, przy okazji obrad zarządu PZPN.
Kilka dni wcześniej poinformowano, że PZPN nie skorzystał z klauzuli umownej, która umożliwiała jednostronne przedłużenie kontraktu obecnego selekcjonera. Federacja miała tydzień od ostatniego meczu biało-czerwonych na mundialu (4 grudnia 1:3 z Francją w 1/8 finału), aby skorzystać z opcji przedłużenia tej umowy.
52-letni szkoleniowiec sprawuje tę funkcję od styczniu 2022, po tym, jak z pracy zrezygnował Portugalczyk Paulo Sousa. Zrealizował wszystkie zadania - awansował w marcu po finałowym barażu ze Szwecją (2:0) do mistrzostw świata, utrzymał drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, a na mundialu w Katarze wyszedł z grupy.
Sporo wątpliwości wzbudził jednak styl biało-czerwonych w fazie grupowej, w której zremisowali z Meksykiem 0:0, wygrali z Arabią Saudyjską 2:0 i przegrali z Argentyną 0:2.
Jeszcze bardziej na niekorzyść Michniewicza działa tzw. afera premiowa i fakt, że o nagrodzie finansowej, obiecanej rzekomo przez premiera Mateusza Morawieckiego, nie wiedziały władze PZPN (ostatecznie poinformowano już, że nie będzie rządowych środków na premie dla piłkarzy).
Na dodatek, według mediów, w reprezentacji doszło do nieporozumień przy podziale ewentualnej premii. Zarówno wśród samych zawodników, jak i między piłkarzami oraz sztabem. Michniewicz i kapitan Robert Lewandowski zaprzeczyli tym informacjom.
Kolejną głośną sprawą w ostatnich dniach stały się nieporozumienia na linii Michniewicz - Jakub Kwiatkowski.
Ten drugi, rzecznik PZPN i team menedżer reprezentacji, podczas czwartkowego zarządu federacji również został wezwany na spotkanie z członkami gremium (już po wyjściu Michniewicza) i przedstawiał swoją wersję wydarzeń w Katarze. Nieoficjalnie wiadomo, że trener kadry miał pretensje do Kwiatkowskiego m.in. za brak odpowiedniej komunikacji, ale po stronie team menedżera opowiedziała się część piłkarzy.
Z informacji PAP wynika, że sytuacja na linii Michniewicz - Kwiatkowski również nie jest okolicznością sprzyjającą dalszemu prowadzeniu kadry przez obecnego selekcjonera.
Kto więc może zastąpić Michniewicza? Możliwe, że będzie to szkoleniowiec zagraniczny.
- Jeżeli prezes wybierze znanego trenera zagranicznego, z "nazwiskiem", to przykryje wszystkie kontrowersje dotyczące reprezentacji i atmosfery wokół niej z ostatnich tygodni - powiedziała PAP anonimowo jedna z osób z federacji.
O tym, że znajomość języka polskiego lub rosyjskiego (który zna Kulesza) nie jest żadnym wymogiem, powiedział teraz prezes PZPN w rozmowie z portalem Interia.pl.
- Nigdy takiego kryterium nie było i obecnie również go nie ma. Selekcjoner powinien być dobry, jego paszport nie ma decydującego znaczenia. Paulo Sousa nie znał polskiego, a nie mieliśmy problemu, żeby porozmawiać. W federacji jest wiele osób znających kilka języków obcych i one zawsze służą mi pomocą. (...) w ostatnich dniach codziennie dostajemy po kilka zgłoszeń z całego świata. Także od trenerów poważnych, doświadczonych i z sukcesami - stwierdził Kulesza.
Szef federacji był pytany w tym wywiadzie również o "zamieszanie związanym z wynoszącą 50 milionów złotych premią". Przyznał, że gdy się o tym dowiedział, miał nietęgą minę i był bardzo zaskoczony.
- Zamieszanie z premiami było niepotrzebne. Szkoda, że nie znalazł się ktoś, kto powiedział: "Panowie, zostawmy to, skupmy się na piłce". Ale to już przeszłość dlatego definitywnie kończę wypowiadanie się na ten temat. To już niczego nie zmieni. Ja w dzieleniu premii nie uczestniczyłem, nie byłem także pomysłodawcą tego tematu. Ale myślę, że jako prezes PZPN powinienem przeprosić wszystkich polskich kibiców, że do takiej sytuacji w ogóle doszło. I z tego miejsca przepraszam ich. Tak jak zapowiedział premier Morawiecki, dodatkowych premii nie będzie. I dobrze. Bo to kończy tę sprawę - podkreślił Kulesza.
Na trenerskiej giełdzie pojawiają się nazwiska potencjalnych następców obecnego selekcjonera - m.in. Ukraińca Andrija Szewczenki, Chorwata Nenada Bjelicy oraz Hiszpana Roberto Martineza, prowadzącego do niedawna reprezentację Belgii.
Kulesza ma trochę czasu na wybór selekcjonera, ale im szybciej go wybierze, tym lepiej w perspektywie eliminacji Euro 2024.
Grupa z udziałem reprezentacji Polski w tych kwalifikacjach jest teoretyczna najłatwiejsza z możliwych, lecz terminarz nieco gorszy. Biało-czerwoni rozpoczną 24 marca meczem z Czechami na wyjeździe i trzy dni później spotkają się z Albanią u siebie. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy.
Przejdź na Polsatsport.pl