Polscy sędziowie zabrali głos po finale. "Deschamps zachował klasę"
Znakomite spotkanie finałowe ma za sobą polski zespół sędziowski. Najwięcej mówi się o Szymonie Marciniaku, który nim dowodził, ale dużą rolę odegrali też jego asystenci: Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz. Obaj podzielili się wrażeniami po finale Argentyna - Francja na antenie Polsatu News.
Zarówno Sokolnicki, jak i Listkiewicz zgodnie stwierdzili, że w niedzielę osiągnęli sędziowski szczyt. Opowiedzieli jednocześnie, jak wygląda ceremonia rozdania medali i co usłyszeli po meczu od sędziowskich legend: Pierluigiego Colliny i Massimo Busacci.
- Podczas samego wręczania medali jest uścisk ręki, oficjele gratulują i przechodzi się dalej. Po chwili zszedł do nas Pierlugi Collina, wyściskał wszystkich i powiedział że jest zachwycony, że był to prawdopodobnie najtrudniejszy finał do sędziowania - stwierdził Listkiewicz.
- Dodam jeszcze słowa Massimo Busacci, który powiedział "amazing" i "incredible". Te słowa one utkwiły mi w głowie po ostatnim gwizdku - dodał Sokolnicki.
ZOBACZ TAKŻE: MŚ 2022: Zaskakujący telefon do Zbigniewa Bońka! Pierluigi Collina zachwycony Szymonem Marciniakiem (WIDEO)
Zabawną anegdotkę opowiedział Tomasz Listkiewicz, który zdradził, co działo się w szatni, kiedy Zbigniew Boniek odebrał telefon od Pierluigiego Colliny podczas nagrania programu "Prawda Futbolu".
- Zabawnym momentem był też telefon do Zbigniewa Bońka. W trakcie programu Zbigniew Boniek odebrał telefon od Pierluigiego Colliny, który był z nami i oni rozmawiali po włosku. Powiedzieli Bońkowi, że "Zibi" ty już nie jesteś bello di notte, to Marciniak jest bello di notte - dodał.
Sokolnicki i Listkiewicz odnieśli się też do krytyki ze strony francuskiego L'Equipe. Ten pierwszy dodał jednocześnie, że mimo porażki drużyna francuska potrafiła z godnością przyjąć wynik.
- Rozumiemy emocje, bo mogli obronić tytuł mistrza świata i wiadomo, że obiektywizm może się wyłączyć. Wiemy, że zrobiliśmy dobrą robotę. Cieszymy się, świętujemy i puszczamy to w niepamięć - stwierdził Listkiewicz.
- Cała drużyna francuska, która stała obok nas, z małymi wyjątkami, nie miała problemu żeby z nią porozmawiać i wszystko było na jak najlepszym poziomie - dodał Sokolnicki.
Selekcjoner Francuzów Didier Deschamps nie chciał odnosić się do pracy arbitrów. Obaj mają jednak dobre doświadczenia z selekcjonerem dwukrotnych mistrzów świata i zachował on po meczu klasę.
- To jest szef całego zespołu i może mieć uwagi do pracy sędziego. To jest trener, który zawsze w stosunku do nas odnosił się na poziomie - powiedział Sokolnicki.
- Jak na trenera przegranej drużyny w tak ważnym meczu zachował klasę - dodał Listkiewicz.
Tomasz Listkiewicz poszedł w ślady ojca, który był asystentem sędziego podczas finału mundialu 1990. Miał okazję zamienić parę słów z tatą, z którym rozmawiał zarówno przed meczem, jak i po meczu.
- Tak, rozmawialiśmy chwilę przed meczem i chwilę po meczu. Były wskazówki, ale podstawowe żeby wyczyścić głowę, nie myśleć, że to finał, podejść jak do każdego innego meczu, że jest zadanie do wykonania - stwierdził Listkiewicz.
Na sugestię, czy obaj nie chcą wyjść z cienia, stwierdzili, że rozumieją swoją rolę i wiedzą, z czym ona się wiąże. Tomasz Listkiewicz jednocześnie z przymrużeniem oka spojrzał na swoje miejsce w zespole sędziowskim.
- Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli ktoś pracuje w zespole i jest sędzią asystentem, to od początku do końca wybiera to, że jest w cieniu i po prostu pracuje dla sędziego głównego - stwierdził Sokolnicki.
- To jak Szymon musi naużerać się z zawodnikami, wykonać pracę mentalną, to nie zazdroszczę mu tego i niech sobie w tych mediach bryluje, a my się troszkę ogrzejemy - zażartował Listkiewicz.
Przejdź na Polsatsport.pl