Bożydar Iwanow: Czas decyzji. Święta z Michniewiczem czy bez Michniewicza?
W czwartek wczesnym popołudniem wszystko powinno być jasne. Cezary Kulesza prawdopodobnie ogłosi, czy decyduje się na kontynuację współpracy z Czesławem Michniewiczem. Czy może jednak posłucha nawoływań większości głosów opinii publicznej. A także – podobno – większości reprezentacyjnych piłkarzy, choć żaden z nich oficjalnie nie odważył się wyroku na selekcjonera podpisać – i po raz kolejny, w ciągu zaledwie dwunastu miesięcy, zostanie zmuszony do znalezienia właściwej osoby na to stanowisko.
Nawet mając świadomość, że do EURO 2024 awansować jest zdecydowanie łatwiej, niż wygrać baraż o mundial. I że wyjście z grupy mistrzostw Europy to kwestia w teorii prostsza do uzyskania, niż to samo zadanie, które polska drużyna zrealizowała na początku grudnia na najważniejszej piłkarskiej imprezie świata.
ZOBACZ TAKŻE: Były trener Realu Madryt zastąpi Czesława Michniewicza?
Prezes PZPN jest człowiekiem, którego nie można do niczego zmusić. Bez szans. Jasne, że nasłuchuje wieści, które napływają do niego z różnych miejsc, także być może z samej rządowej góry, która w pewnym sensie może czuć się bezpośrednio odpowiedzialna za kwestię „afery premiowej”. Przecież sam ten niegroźny początkowo, choć też nie do końca przemyślany pomysł wyszedł nie od samego Michniewicza. Ludzie z zarządu federacji też nie mówią jednym głosem i selekcjoner nie ma tam wcale samych wrogów, a wręcz przeciwnie. Piłkarze? Jeżeli Kulesza uzna, że selekcjoner pozostanie ten sam, którego mieliśmy w 2022 roku, gremialnie zrezygnują z gry w kadrze? Nie wierzcie w to. To abstrakcja.
Kurz za chwilę opadnie, będą Święta Bożego Narodzenia, potem Sylwester i Nowy Rok. Wiele spraw nabierze innego charakteru. Życie, także to futbolowe zwolni. Skończy się czas domysłów i przerzucania się odpowiedzialnością oraz dyskusjami na ten czy inny temat. Słowo przeciw słowu. Interpretacja jednej strony kontra wykładnia drugiej. Niebawem, za kilka tygodni, może miesięcy, nie będzie to mieć już takiego samego znaczenia.
Przed niespełna rokiem Kulesza podjął wyzwanie połączone z ryzykiem, sięgając po Michniewicza po rejteradzie Paolo Sousy. Wtedy też mylił tropy. Skutecznie. Przecież pisano głównie o Szewczence, Cannavaro, a przede wszystkim Nawałce. Gazety i portale informowały nawet o konkretnych osobach w sztabie pana Adama. Czy dziś może się zawahać, decydując się na ruch, którzy może okazać niepopularny w wielu kręgach?
Poza tym jest jeszcze jedna dość ważna kwestia. Michniewicz nie jest może bez wad – jak każdy z nas - ale przecież czy trudniej będzie z nim dalej pracować niż z jakąś nową osobą na tym stanowisku? I jaką gwarancję da nowy kandydat? Jesteście w stanie wskazać jakieś konkretne, oczywiste nazwisko niebudzące żadnych wątpliwości, sceptycyzmu i przeciwwskazań? Lepsze jest wrogiem dobrego, a nikt chyba nie ma wątpliwości, że mimo zamętu, który został wywołany, a przecież gdyby nie przeciek wcale nie musiał, oraz dąsania się na nasz niespecjalnie radosny model grania wiele innych aspektów było – jest – na tak. Czy to faktycznie zwiększa szanse Czesława na kontynuację dalszej pracy z kadrą? Myśli prezesa są niezbadane, jest szczelny i nie ugnie się pod naciskiem z niejednego źródła. Jedno jest pewne. Czas w końcu podjąć decyzję. Cała ta sprawa nabrała już takich rozmiarów, że trzeba ten temat ostatecznie rozstrzygnąć. Najlepiej przed Wigilią. Czwartek to przedostatni dzień, by wejść w ten szczególny czas bez niepotrzebnego balastu, z którym i tak… będziemy się męczyć po Świętach.