Cezary Kowalski: Oczekujmy postępu. Nowy selekcjoner powinien zagrać w ćwierćfinale Euro
Czesław Michniewicz nie dostał szansy, aby popracować z kadrą po wygasającym z końcem grudnia kontrakcie. PZPN ogłosił, że będzie zmiana. To nic nadzwyczajnego w polskiej piłce. Od 2018 roku, kiedy będziemy mieli piątego selekcjonera (w tym czasie naszą narodową ekipę prowadzili Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa i Michniewicz).
Od 2016 roku, czyli w ciągu 6,5 roku zagraliśmy na dwóch mundialach i w dwóch finałach mistrzostw Europy, podczas mistrzostw Europy we Francji dotarliśmy do ćwierćfinału w ostatnim turnieju wyszliśmy z grupy po raz pierwszy od 36 lat. Braliśmy udział we wszystkich najważniejszych imprezach. W prestiżowej Lidze Narodów utrzymujemy się w najwyższej Dywizji. W nie do końca wymiernym rankingu FIFA zajmujemy miejsce 26, ale zdarzało się, że byliśmy nawet w pierwszej dziesiątce.
ZOBACZ TAKŻE: Ile zarobił Czesław Michniewicz w reprezentacji Polski? Znamy dokładne kwoty
Gdyby nie sprawy okołoboiskowe można by uznać, że może szału nie ma, ale też na pewno nie jest to żadna tragedia, zwłaszcza porównując z latami wcześniejszymi. Niestety, jesteśmy mistrzami świata w destrukcji. I nie mam na myśli tylko tej najświeższej sytuacji. Nie potrafimy konsumować pozytywnych historii i sprawiać, ze są one bazą do skoku w górę, ale błyskawicznie ciągniemy się w dół. Przecież gdyby nie otoczka, to nawet po tym słabym stylowo awansie do grona 16 najlepszych drużyn mundialu już na chłodno, po pewnym czasie, musielibyśmy uznać to za sukces.
Afery rozpętały się jednak tak gorące, że aspekt sportowy został absolutnie przykryty. Nie wchodzę w szczegóły i kto temu najbardziej zawinił, bo liczba niedomówień w sprawach premii, kto co i komu powiedział, o której godzinie i jakie były relacje na różnych liniach, co proponował premier, co mówił rzecznik, co kapitan, co trener, ile minut trwały przepychanki, czy to były żarty czy kłótnie zakrawa na jakąś komedię.
A później to knucie, telefony do prezesa, kto za kim, kto przeciwko komu. Naprawdę niedobrze się robiło, odbierając sygnały z różnych stron i patrząc jak kotłuje się w tym maglu. Niby jedna drużyna, a jak wiele w tym wszystkim fałszu, braku lojalności, prób obejścia przełożonych czy zwykłych kłamstw. Bo przecież oficjalne wypowiedzi od tego, co mówi się prywatnie różnią się mniej więcej o jakieś... sto procent.
Odnoszę wrażenie, że jak wyraża się młodzież "ten syf" dotknął dokładnie wszystkich w tym towarzystwie. I pozostawił taki niesmak, że wcale nie będzie łatwo usunąć.
Sprawy zaszły tak daleko, że wymianę trenera można potraktować jedynie jako kosmetykę w ujęciu globalnym. Bo oto mamy do czynienia z grupą tak roszczeniowa, tak niejednoznaczną moralnie, że ciężko będzie teraz bez jakiegoś poważniejszego resetu znów jej uwierzyć.
W moim odczuciu jest teraz idealny moment, aby pójść odważnie i spróbować zmienić w tej kadrze nie tylko trenera. Jeszcze przed mistrzostwami pisałem o tym, że żadnej rewolucji na eliminacje mistrzostw Europy nie powinno być, bo przecież rozgrywki toczą się właściwie z marszu, a nikt nie zamierza kończyć kariery z dnia na dzień. Wtedy jednak nie znaliśmy backgroundu, nie zdawaliśmy sobie sprawy jaki jest sposób myślenia wielu zawodników, których można określić mianem spasionych kotów, co stanowi dla nich priorytet. Szambo wybiło dopiero w Katarze.
Co proponuję? W związku z tym, że mamy naprawdę łatwą grupę eliminacyjną (nawet jeśli nie uda się wyprzedzić dobrych Czechów, bezpośredni awans gwarantuje drugie miejsce), można śmiało zaryzykować i potraktować rozgrywki jako poligon doświadczalny dla kolejnej grupy młodych zawodników, a ze starszych korzystać tylko w razie potrzeby.
Bo tu naprawdę nie ma spalonej ziemi, wciąż jest potencjał i młodzi gracze, którzy zostali już zahartowani na mundialu w Katarze. Przecież tych doświadczeń zebranych na mundialu przez Zalewskiego, Kamińskiego, Casha, Kiwiora, Szymańskiego, Bielika, Świderskiego czy Skórasia nikt im nie odbierze. To musi w większości przypadków procentować. A jest przecież wracający po kontuzji Moder, powinien obudzić się Puchacz, niech wreszcie zacznie grać solidny w lidze francuskiej Wieteska itd.
Tak się złożyło, że za Michniewicza graliśmy wiele meczów z drużynami z pierwszej dziesiątki rankingu FIFA, teraz kadra będzie mierzyć się rywalami, którzy są od nas trochę niżej (Czechy, miejsce: 28), albo dużo niżej: Albania, 66, Wyspy Owcze, 124, Mołdawia, 180.
W moim odczuciu tylko taka ucieczka do przodu jest w stanie dać poczucie odzyskiwania wiarygodności. Być czymś ekstra. W połączeniu z awansem oczywiście. Dziś samo wypełnienie zadania to jest po prostu zbyt mało, aby przekonać publiczność i zachować posadę selekcjonera. Przekonał się o tym teraz Michniewicz, ale przecież wcześniej także Brzęczek.
I jeszcze a propos odchodzącego trenera. Bez względu na okoliczności, swojemu następcy poprzeczkę zawiesił dosyć wysoko. Przecież teraz awans na turniej i wyjście z grupy, to będzie jedynie powtórka z rozrywki. Dziś punktem odniesienia jest 1/8 finału. I bardzo dobrze.
Trzymamy zatem kciuki za trafny wybór nowego selekcjonera i czekamy na ćwierćfinał mistrzostw Europy w Niemczech.
Przejdź na Polsatsport.pl