Henryk Gruth: Dogrywka przed hotelową recepcją
- Pamiętam, że w latach 70. specjalnie malowaliśmy powieki specjalnym węglem. To chroniło nas przed mocnymi promieniami słońca, bo lodowisko było wtedy jeszcze niezadaszone. Wtedy sceneria rozgrywania takich meczów była bajkowa, bo wokół widać było piękne góry – wspomina swoje występy w Pucharze Spenglera z reprezentacją Polski, Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Szwajcarii. Transmisje meczów Pucharu Spenglera na sportowych kanałach Polsatu.
Tradycyjnie w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia rozpocznie się Puchar Spenglera. W ostatnich dwóch latach, ze względu na pandemię koronawirusa, rywalizacja w Davos musiała być odwołana. Na szczęście w tym roku nic nie stoi na przeszkodzie, aby najstarszy hokejowy turniej na świecie mógł odbyć się bez przeszkód. W tym roku zostanie rozegrana już 94. edycja Pucharu Spenglera.
To jest bardzo prestiżowy turniej o czym mogłem się przekonać mieszkając przez ponad dwadzieścia lat w Szwajcarii. Tam już w grudniu podczas meczów ligowych kibice rozmawiają między sobą o tym, jakie drużyny będą tam grały, którzy zawodnicy wzmocnią dany zespół tylko na czas rywalizacji w tym turnieju. Jest to nieprawdopodobny prestiż dla samego Davos, jako kurortu. Puchar Spenglera to nie tylko dochód ze sprzedaży biletów, ale cała otoczka wokół tego turnieju. Pieniądze zarobione na tym przedsięwzięciu stanowią bardzo duży procent rocznego budżetu właśnie miejscowego klubu HC Davos. Z racji tego, że w dwóch ostatnich latach zawody były odwoływane ze względu na pandemię koronawirusa, to odczuła te wszystkie straty pod względem finansowym przede wszystkim ekipa HC Davos. Bilety na ten turniej zostały sprzedane z dużym wyprzedzeniem. Zresztą w tym roku organizatorom udało się zwiększyć liczbę miejsc siedzących, bo z tych stojących stworzyli dodatkowych dziewięćset miejsc siedzących, właśnie z myślą o kibicach, którzy będą chcieli pojawić się na hali.
ZOBACZ TAKŻE: Hokejowe MŚ U-20: Polska pozostała w Dywizji 1B
Oglądając wcześniejsze mecze Pucharu Spenglera widać było, że tymi rozgrywkami żyje cały kraj, nie tylko Davos i okolica.
Tak, to prawda. Wszystkie mecze pokazuje na żywo największa telewizja w kraju. Dla Szwajcarów Puchar Spenglera jest tym czym dla nas jest Turniej Czterech Skoczni czy Tour de Pologne. Ja porównałbym go do mistrzostw świata Elity, choć pewnie wiele osób nie będzie się chciało ze mną zgodzić. Wiem, że w Davos rozgrywany jest tylko turniej towarzyski, ale samo przygotowanie i organizacja tego wielkiego przedsięwzięcia niczym nie różni się od hokejowych mistrzostw świata. Trzeba na ten czas zabezpieczyć odpowiednią liczbę hoteli, nie tylko dla samych zawodników, ale też i ich rodzin, bo tradycją Spengler Cup jest możliwość przyjazdu najbliższej rodziny uczestników tych zmagań. Tym zajmuje się mój dobry znajomy Mark Gianola, który kiedyś był zawodnikiem, a teraz jest odpowiedzialny za organizację tego turnieju. To jest ogromna praca wielu ludzi, jeżeli chodzi o całą organizację tego wielkiego wydarzenia. Oglądanie na żywo z trybun meczów jest dużym prestiżem. Zresztą w całej Szwajcarii powiedzieć drugiej osobie, że będę w tym roku na Pucharze Spenglera, bo udało mi się kupić bilety, jest traktowane jako coś ekskluzywnego i dla takiej osoby jest to dużą nobilitacją.
W 1974 i 1975 roku w tym turnieju wystąpiła reprezentacja Polski zajmując drugie i trzecie miejsce. Zagrałeś w obu tych edycjach, zresztą wówczas mecze odbywały się na otwartym lodowisku.
Pamiętam, że wtedy w latach siedemdziesiątych specjalnie malowaliśmy górne i dolne powieki takim specjalnym węglem, który załatwił nam nasz lekarz. To chroniło nas przed mocnymi promieniami słońca, bo lodowisko było wtedy jeszcze niezadaszone. Wtedy sceneria rozgrywania takich meczów była wręcz bajkowa, bo wokół widać było piękne góry. Niestety, ale nam w takich warunkach grało się naprawdę trudno. Davos jest położone na wysokości ponad 1500 metrów nad poziomem morza i mieliśmy problemy z normalnym oddychaniem. Dla przyjezdnych ekip najtrudniejszym był zawsze pierwszy mecz, bo wszyscy mieli problem z przystosowaniem się do tych warunków panujących w Davos. Po latach zresztą bardzo dużo o tym turnieju rozmawiałem z Richardem Jostem przeciwko któremu grałem właśnie w Pucharze Spenglera, a później obaj już jako trenerzy pracowaliśmy w Szwajcarii.
Który z tych dwóch startów w Davos utkwił Ci bardziej w pamięci?
Oba były wyjątkowe i każdy z nich miał swój urok. W 1974 na inaugurację wygraliśmy z reprezentacją Szwajcarii tylko 5:1, bo mecz przerwano w 35. minucie, ze względu na obfite opady śniegu. W tamtym czasie w Pucharze Spenglera nie grali gospodarze, tylko właśnie drużyna narodowa Szwajcarii. Oni się jeszcze wtedy od nas uczyli grać w hokeja. Wtedy faworytem do zwycięstwa był Slovan Bratysława, jedna z ikon czechosłowackiego hokeja i tym samym czołowy klub Europy. Oni traktowali nas jako takich słabeuszy. W składzie mieli wielu zawodników, którzy zdobywali medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, bo w tamtym czasie to była jedna z najsilniejszych reprezentacji na świecie. Graliśmy z nimi ostatni mecz i zwycięzca tego spotkania zostałby triumfatorem Pucharu Spenglera w 1974 roku. Mecz zakończył się remisem 6:6, a w karnych wygrał Slovan i to oni triumfowali w Davos. Mecz był bardzo „brudny”, od początku do końca rozgrywany na pograniczu faulu. Do tego stopnia było ostro, że jeszcze pewne porachunki z nimi kończyliśmy przed hotelową recepcją, bo spaliśmy w tym samym miejscu co Slovan. Trzeba było nas tam rozdzielać, żeby nie skończyło się wielką bijatyką.
Jakie wspomnienia masz z tym turniejem?
To były moje początki w drużynie narodowej. Cała otoczka tego turnieju i ekipy, przeciwko którym rywalizowaliśmy robiły na mnie ogromne wrażenie. Później w 1985 roku gdy grałem w Szwajcarii w klubie z Zurychu dostałem ofertę, aby ponownie zagrać w tej imprezie, ale już jako zawodnik zaproszony. W tamtym czasie w lidze szwajcarskiej mogło występować tylko dwóch obcokrajowców, natomiast w każdym zespole grającym w Pucharze Spenglera mogło wówczas wystąpić dodatkowo pięciu hokeistów z innych klubów i ja właśnie miałem taką propozycję. Niestety, nie mogłem skorzystać z zaproszenia, bo w tym czasie przebywałem na zgrupowaniu reprezentacji Polski.
Kto w tym roku ma największe szanse na wygranie tego turnieju?
Przed każdą edycją wszyscy zadajemy sobie pytanie w jakim składzie przyjedzie do Davos reprezentacja Kanady, która w ostatnich latach jest stałym uczestnikiem tej rywalizacji. Skład tej drużyny opiera się na zawodnikach grających w ligach europejskich. W ostatnich latach, gdy nie było porozumienia pomiędzy władzami ligi NHL i Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie, to właśnie w takim składzie jak w Pucharze Spenglera grali Kanadyjczycy na Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu i ostatnio w Pekinie. Z reguły jest to faworyt tego turnieju i zapewne tak też będzie w tym roku. Nie możemy zapominać o szwedzkiej drużynie Orebro oraz ekipie IFK Helsinki. Niewiadomą będzie postawa Sparty Praga, choć w ostatniej edycji z bardzo dobrej strony pokazał się Ocelari Trzyniec z Aronem Chmielewskim w składzie. Trenerem zespołu z Finlandii jest Ville Peltonen, w przeszłości świetny hokeista, zresztą medalista mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. W 2009 roku jako zawodnik Dynamo Mińsk zdobył Puchar Spenglera. Jako zawodnik grał w Szwajcarii, pracował też tutaj jako trener. Zespół z Helsinek zagra w tym roku w Davos i uchodzi tutaj za cichego faworyta do wygranej. Moim zdaniem w finale spotkają się reprezentacja Kanady i Orebro. Poziom ligi szwedzkiej jest minimalnie lepszy od fińskiej Liigi. Jeżeli taki byłby finał, to jako zwycięzcę typowałbym Kanadyjczyków, którzy będą walczyli do samego końca o zwycięstwo.
W gronie sześciu uczestników jest także inny szwajcarski klub – HC Ambri Piotta. Debiutowali w Pucharze Spenglera trzy lata temu podczas ostatniej edycji tego turnieju i pokazali się z bardzo dobrej strony. Walkę o awans do finału przegrali z Trzyńcem dopiero po golu strzelonym w dogrywce przez Mateja Stransky’ego, obecnie zawodnika HC Davos.
Ich doba gra to zasługa trenera Luki Ceredy, który jest wychowankiem tego klubu, ale ze względu na problemy z sercem musiał zakończyć karierę w wieku 27 lat. Zajął się szkoleniem i poprzez trenowanie młodzieży doszedł do stanowiska trenera pierwszego zespołu. Ma swoją filozofię prowadzenia drużyny i jego zespół potrafi splatać figla najmocniejszym ekipom w Szwajcarii. Ten klub nie należy do potentatów finansowych, ale udało im się niedawno wybudować nowe lodowisko, więc miejscowi kibice mają zdecydowanie dużo lepszy komfort oglądania meczów. Nie będą faworytem do zwycięstwa, ale to jest klub z charakterem i pokazał to choćby podczas tej ostatniej edycji Pucharu Spenglera.
Jak oceniasz szanse gospodarzy. Zespół HC Davos ostatni raz wygrał te rozgrywki w 2011 roku.
Kanadyjczyk Jan Alston, który jest teraz menadżerem HC Davos, grał przez dziesięć lat w Zurychu, a później przez dziesięć lat był generalnym menedżerem Lozanny, a od dwóch sezonów zajmuje takie stanowisko w klubie z Davos. Zresztą jeszcze jako zawodnik wygrał Puchar Spenglera z reprezentacją Kanady. W tym roku HC Davos zagra w grupie właśnie z reprezentacją Kanady i jestem bardzo ciekawy tej konfrontacji. Wiem, że będzie miał rozdarte serce komu kibicować. Z jednej strony pracuje w Davos, a z drugiej grał w reprezentacji Kanady, którą nie tylko wygrywał Puchar Spenglera, ale także zdobywał złoty medal mistrzostw świata. Szwajcarzy zamierzają się wzmocnić na ten turniej trzema napastnikami, bo takie wypożyczenia dopuszcza regulamin Spengler Cup, to jednak raczej nie odegrają w tym roku znaczącej roli, bo do Szwajcarii przyjadą naprawdę bardzo mocne zespoły.
Warto tutaj cofnąć się do 2018 roku, gdy po 22 latach pracy z funkcji trenera pierwszego zespołu HC Davos zrezygnował Arno Del Curto. To była wyjątkowa postać nie tylko dla zespołu z Davos, ale również całego szwajcarskiego hokeja.
Wtedy to był dla nas wszystkich był to ogromny szok i niedowierzanie, bo nikt się tego nie spodziewał. Zresztą moją trenerską pracę w Szwajcarii rozpoczynałem w klubie z Sankt Moritz, który był właśnie filialnym klubem HC Davos. To właśnie Arno Del Curto wspólnie z Guido Tognonim namówili mnie aby spróbował swoich sił w ZSC Lions Zurych, który wtedy otwierał nowy, długofalowy projekt szkoleniowy i ja miałem go wdrożyć. Skorzystałem z ich podpowiedzi i jak się okazało pracowałem w Zurychu ponad dwadzieścia lat. Arne Del Curto pracował dwadzieścia dwa lata w jednym klubie i to w hokeju na lodzie, więc jest to coś niesamowitego. To był szkoleniowiec, który wyszukiwał talenty i je szlifował. Miał świetny warsztat i jego filozofia była mi bardzo bliska. Wielu jego podopiecznych grało lub gra w najlepszych ligach świata oraz stanowi o sile reprezentacji Szwajcarii. Jego odejście zamknęło piękny okres w historii klubu z Davos.
Zastąpił go Christian Wolhwend. Zupełne przeciwieństwo spokojnego i opanowanego Del Curto.
„Volvo” to strasznie impulsywny człowiek, zresztą był moim zawodnikiem. Osoba o bardzo dużej charyzmie i przy tym świetny motywator. Pamiętam gdy wcześniej prowadził reprezentację do lat dwudziestu to przed mistrzostwami świata oznajmił, że jego zespół ma być jak japońscy kamikadze. Stworzył na ten wzór specjalne filmiki motywacyjne. Świetny fachowiec, a przy tym osoba o bardzo dużym temperamencie. Kiedyś jako trener juniorów Lugano dosłownie „napuścił” dwóch swoich zawodników na Denisa Malgina, którego prowadziłem w juniorach Zurychu, a obecnie gra w lidze NHL. Puściły mi wtedy nerwy i ruszyłem do jego boksu i gdyby nie powstrzymały mnie osoby z jego sztabu, mogłoby dojść do rękoczynów. To był jedyny moment podczas mojej pracy w Szwajcarii, gdy ktoś zdołał mnie wyprowadzić z równowagi.
Plan transmisji meczów 94. edycji Pucharu Spenglera:
Poniedziałek (26 grudnia):
HC Ambri-Piotta vs Orebro HK na żywo o 15:05 w Polsacie Sport.
Sparta Praga vs Team Canada na żywo o 20:05 w Polsacie Sport Extra.
Wtorek (27 grudnia):
IFK Helsinki vs przegrany z meczu HC Ambri-Piotta – Orebro na żywo o 15:05 w Polsacie Sport Extra.
HC Davos vs przegrany z meczu Sparta Praga – Team Canada na żywo o 20:05 w Polsacie Sport Extra.
Środa (28 grudnia):
Wygrany z meczu HC Ambri-Piotta - Orebro HK vs IFK Helsinki na żywo o 15:05 w Polsacie Sport Extra.
Wygrany z meczu Sparta Praga – Team Canada vs HC Davos na żywo o 20:10 w Polsacie Sport Premium 1.
Czwartek (29 grudnia):
Ćwierćfinał na żywo o 15:05 w Polsacie Sport News.
Ćwierćfinał na żywo o 20:05 w Polsacie Sport Premium 1.
Piątek (30 grudnia):
I Półfinał na żywo o 15:05 w Polsacie Sport News.
II Półfinał na żywo o 20:10 w Polsacie Sport Extra.
Sobota (31 grudnia):
Finał na żywo o 12:05 w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl